-możesz mi powiedzieć co to jest?- krzyknęłam jak tylko wrócił od kasy
-dlaczego grzebiesz w moich rzeczach?- nie był zadowolony, no trudno
-chcę usłyszeć odpowiedź, albo natychmiast wracamy do domu.
-Kochanie spokojnie, to nic takiego, po prostu mam pozwolenie, więc mam broń, to taka męska zabawka, możesz zapytać Wojtka, chodzimy czasami na strzelnice.
Nie do końca mu wierzyłam, patrzył na mnie i czekał na reakcję, ale nie widzę powodów dla których miałby kłamać, na gangstera to on mi na pewno nie wyglądał.
-okej powiedzmy, że ci wierzę
-czy ty masz słońce jakieś wątpliwości?- zapytał ze słodkim uśmiechem
-jedź już i się nie podlizuj.
Igor był zamyślony, sam musiał poradzić sobie ze swoimi rozterkami, na informowanie o nich Mileny jeszcze przyjdzie czas. Był zakochany i to się teraz liczyło najbardziej, to pomagało mu gdy czuł się źle, gdy pojawiała się chandra i zły nastrój. Ta urocza istotka poprawiała mu humor i wypełniała czas.
Dotarliśmy szczęśliwie na miejsce, Sonia nas przywitała i poznała ze swoimi znajomymi.
-same małolaty i morze alkoholu, pięknie- skwitował z niezadowoleniem
-mamy propozycję noclegu, więc możesz się napić z tego morza, a może będziesz mniej zrzędził- przedrzeźniłam go co mu się nie spodobało.
-nie potrzebuje alko do szczęścia, poza tym muszę mieć kontrolę nad dziećmi, bo chyba jestem tu najstarszy.
Nie miałam zamiaru go dłużej słuchać, więc przewróciłam tylko oczami na jego komentarz i poszłam tańczyć do Sonii i grupki jej koleżanek, a on ma czas przemyśleć swoje zachowanie.
Po dłuższym czasie wróciłam do stolika do mojego mena;
-co tak siedzisz jakby za karę ci kazano?
-wybacz, ale chyba jestem już za stary na takie imprezy..
-no taaak, ty to teraz tylko na stypy się nadajesz- zaciągnęłam go na parkiet, muszę przyznać, że nawet nieźle tańczy.
To był naprawdę miły wieczór i świetna impreza, ja też będę niedługo szykować podobną, już nie mogę się doczekać.
Igora nieco znudziła głośna muzyka i postanowił udać się na spacer po podwórku, a w tym czasie na salę wjechał śliczny tort, a dla solenizantki wybrzmiało donośne „100-lat".
-Milenka, kochana ty moja kuzyneczko, za moje zdrowie- podała mi kieliszek i namawiała do toastu, to była jedyna okazja, aby wypić zdrowie Sonii
-najlepszego!- wychyliłam niezbyt przeze mnie lubianą ciecz i przepiłam colą
-to jeszcze po jednym- krzyczało towarzystwo
-nie, Sonia ja już dziękuję- chciałam odmówić, ale nie było mowy o tym, ostatecznie przekonali mnie do jeszcze jednego, ale to naprawdę był koniec, jeśli nie chcieli, aby to ten dzień był moim ostatnim.
Postanowiłam wytańczyć wypity alkohol zanim Igor wróci ze spaceru i zauważy.
Po krótkiej chwili dostrzegłam go przy naszym stoliku- pojawił się lekki stres, ale zabawa trwała w najlepsze, humor miałam jeszcze lepszy i czułam, że mogę tańczyć całą noc.
Igor nie podzielał mojego entuzjazmu, ale dzielnie dotrzymywał mi towarzystwa. Na szczęście udało mi się ukryć mój występek, byłam z siebie dumna.
Postanowiliśmy, że jednak nie zostajemy na noc, więc pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w powrotną podróż, nie odbyło się bez kłótni o typ muzyki,
-kochanie, ja prowadzę i ja decyduję
-a ja też tu jestem i zaraz zasnę jak nie puścisz czegoś normalnego
-przez kilka godzin słuchałem disco i techno, myślę, że wystarczy- wkurzył mnie, odwróciłam się do szyby.
Usłyszeliśmy dźwięk telefonu, no kto normalny dzwoni do niego o 2 nad ranem?.......................................................................................
Kto dzwoni?:)
![](https://img.wattpad.com/cover/173900778-288-k792196.jpg)
CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.