Zastrzyk

1.2K 18 0
                                    


         Zrobiło się bardzo miło, ale gorączka raczej rosła niż malała. Termometr wskazywał ponad 39 stopni.
-przepraszam cię, myślałam, że mi przejdzie i pójdziemy gdzieś, a ja tu leżę chora,
-kochanie, nie przepraszaj za to, że jesteś chora, to nie ma znaczenia i tak cię kocham i będę się tobą opiekował.
  Te słowa były najwspanialsze na świecie, czułam jego niesamowitą troskę.
-chyba trzeba będzie jechać do lekarza i powiadomić twoich rodziców, -powiedział
-nie trzeba, wezmę jakieś tabletki i przejdzie, nie przesadzaj,
-Mili jesteś chora i nie dyskutuj ze mną dzwonimy po lekarza albo do rodziców- powiedział stanowczo,
-niech ci już będzie, że do lekarza.

 Igor zadzwonił do pobliskiej przychodni, po pana doktora, który praktykuje wizyty domowe. Po niespełna 20 minutach pan doktor zapukał do drzwi;

-dzień dobry, gdzie nasza pacjentka,
-proszę tutaj- zaprosił go do mnie,
-co się dzieję, teraz wszyscy chorują- stwierdził doktor
-źle się poczuła w szkole i ma wysoką temperaturę.

 Lekarz mnie zbadał i stwierdził jakiś wirus, powinno minąć po kilku dniach, ale trzeba było zwalczyć tak wysoką temperaturę, która sięgała prawie 40 stopni..

-może jakiś zastrzyk panie doktorze- powiedział z uśmieszkiem Igor,
-może dla ciebie kochanie- powiedziałam cicho do niego,
-oczywiście, zastrzyk najszybciej zbije temperaturę- stwierdził lekarz.
Otworzyłam usta z niedowierzania, a Igor zaczął się śmiać.
-a nie wystarczy jakaś tabletka- protestowałam
-oj kotku chyba nie boisz się takiej małej igiełki- śmiał się ze mnie
Nie cierpiałam zastrzyków od dziecka i nigdy się to nie zmieniło.
-niech pan tam weźmie taką najgrubszą igłę- żartował Igor, a lekarz się uśmiechnął,
-nie lubię cię- próbowałam się wyrwać z objęć Igora,
-a widzisz, mogłaś wypić moją herbatkę, to za to, że byłaś taka niedobra dla mnie,
-no dobrze, proszę się nie bać- powiedział lekarz przygotowując się do zrobienia mi zastrzyku,
-niee!- mimo zawrotów głowy wyszłam z łóżka jak zobaczyłam strzykawkę, a Igor i lekarz zaczęli się śmiać,
-kochanie nie przesadzaj- powiedział przez śmiech i podszedł do mnie, żebym wróciła,
-nie ma takiej opcji, to boli- zasłoniłam rękami pośladki,
-chodź przytulę cię i jakoś wytrzymasz,
Igor był cierpliwy, no ale lekarz na pewno miał innych pacjentów,
mi się jednak nie spieszyło.
-nie i koniec, chcę tabletkę- protestowałam

 Igor dosyć znacząco podciągną trochę koszulę i włożył swoje kciuki za pasek u spodni,

trochę oprzytomniałam, skrzyżowałam ręce i wróciłam na łóżko,

-już możemy?- zapytał z uśmiechem lekarz,
-tak, możemy,- stwierdził Igor, obejmując mnie, tak, że nie miałam za bardzo ruchu,
-grubszej nie było? -zapytałam z sarkazmem i zarazem ze strachem patrząc na igłę,
Lekarz sprawnie wykonał zastrzyk, Igor w tym czasie czule mnie obejmował, więc było to jakoś do przeżycia.
-i co tak strasznie było? - zapytał Igor, widząc moją kwaśną minę,
-tak!- krzyknęłam obrażona
-zaraz sobie porozmawiamy- powiedział do mnie idąc odprowadzić lekarza do drzwi.

O co mu znowu chodzi, jestem chora i mogę trochę marudzić, musi się do tego przyzwyczaić, przecież nie będzie na mnie krzyczał w takim stanie, ale różne scenariusze przychodziły mi do głowy przez te kilka minut gdy go nie było. Tak naprawdę gorsze jest to czekanie i domyślanie się, niż sama rozmowa, chyba, że właśnie o to mu chodzi. Postanowiłam udawać, że śpię;
-i tak wiem, że nie śpisz kłamczucho- jego głos był rozbawiony,
-śpię i mi nie przeszkadzaj- nie wiem dlaczego, ale krzyknęłam,

Igor chyba dał za wygraną, poszedł do kuchni zrobił sobie herbatę, ja poczułam się lepiej, czułam, że gorączka spadła, chciałam żeby był przy mnie, ale wolałabym żeby sam przyszedł, nie chciałam go wołać, ale w końcu miał mi nie przeszkadzać i spełnił moją prośbę.
Po dłuższej chwili zaczęło mi się już nudzić leżenie, podniosłam się i spojrzałam na Igora, on patrzył na mnie jakiś smutny, może troszkę zły.
-kochanie..-zawołałam go nieśmiało,
-przeszły już humorki?- zapytał spokojnie,
-o jej no..-zaczęłam coś marudzić, podszedł do mnie,
-czemu na mnie krzyczysz i jesteś nie miła,- zapytał patrząc mi w oczy,

Nie wiedziałam co powiedzieć, spuściłam głowę,
-popatrz na mnie i mi to wytłumacz,
-nie wiem, nie chciałam, źle się czułam, a ty sobie żartowałeś,
-a nie uważasz, że zachowywałaś się śmiesznie, nie masz 5 lat,
Zrobiło się poważnie, ja posmutniałam, było mi przykro, ale Igor od razupoprawił atmosferę,
uniósł mój podbródek i pocałował mnie;
-mogę cię prosić, żebyś już na mnie nie krzyczała?- powiedział z lekkim, zatroskanymuśmiechem,
-zastanowię się- od razu wrócił mi humor,
-widzę, że już ci lepiej, posłuchaj, chcę, żeby była między nami dobrakomunikacja, ja mówię ci co mi się nie podoba, inną sprawą jest, że mnie niesłuchasz- uśmiechnął się- ale chcę, żebyś ty też mi mówiła co ci się niepodoba, Mili ja też nie jestem idealny,
-jesteś- chciał jeszcze coś powiedzieć, ale objęłam go i zaczęliśmy sięcałować,
-nie mów mi tak, bo jeszcze uwierzę- uśmiechnął się

Spędziliśmy razem całe popołudnie, był już wieczór i musiałam wracać do domu,
pomyślałam, że to może najwyższa pora, żeby przedstawić rodzicom mojegowybranka.
Igor kazał mi się ubrać jakbym miałam jechać na biegun, a miałam do pokonaniajakieś 10 metrów do samochodu. Po chwili byliśmy już u mnie;
-może wejdziesz i poznasz nareszcie moich rodziców jeśli chcesz-zaproponowałam,
-a co chcesz, żebym cię wytłumaczył gdzie się tyle podziewałaś?- zażartował,
-nie to nie- oburzyłam się i wysiadłam,
-oj poczekaj pani obrażalska, oczywiście, że chcę, a może opowiem im coś ciekawego,
-Igor..- powiedziałam z przerażeniem, w końcu miałby kilka ciekawych historyjekz moich wyczynów w szkole,
-ale, będę tak miły, i zaoszczędzę ci tego, a pamiętasz, że dałem ci czas napoprawę ocen, a później osobiście ich poinformuję, jeśli szkoła się niepofatyguje,
-ale ty zrzędzisz, idziesz czy nie- nie chciało mi się go już słuchać,
-idę złośnico,

Uśmiechnął się objął mnie i tak zastali nas rodzice,

 -cześć mamo, tato, to jest Igor, mój chłopak- przedstawiłam ich,
-miło nam, może wejdziecie- powiedziała mama.
Zamienili kilka słów, było niby miło, ale ja czułam się co najmniej dziwnie.
Igor chyba też, więc poszliśmy na chwilę do mnie, a, później pożegnaliśmy się.
Byłam zmęczona po całym dniu, jeszcze to przeziębienie, mama przyniosła mijakieś ziółka, co było pretekstem do rozmowy o Igorze;
-miły ten chłopak- zaczęła mama
-tak, miły, mamo nie chcę o nim rozmawiać- czułam się niepewnie,
-no już dobrze, odpoczywaj,
Na szczęście zakończyła temat, wiem, że Igor się jej spodobał, w końcu miałyśmytakie same gusty.    

ŁaweczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz