-widzę, że lubisz jak się denerwuje, albo ty lubisz mnie denerwować-powiedział, gdy nie odpowiadałam na jakieś jego pytania tylko śmiałam się głupkowato do szyby.
-przecież ja cię nie denerwuję, nie odzywam się żeby ci nie przeszkadzać-powiedziała uśmiechając się niewinnie
-to sobie później wyjaśnimy, chodź-nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już pod moją szkołą.Na myśl o tym, że ten wkurzająco-fantastyczny chłopak miał się przyczynić do obniżenia mojego zachowania i prawdopodobnie dłuższej pogadanki z wychowawczynią, a może nawet z rodzicami- bo dlaczego moja wspaniała wychowawczyni miałaby nie powiadomić rodziców o tym wszystkim- robiło mi się słabo.
-księżniczka wysiądzie sama czy trzeba pomóc? Z rozmyślań wyrwał mnie jego rozbawiony głos.
-przecież wysiadam.. a może byś tak nie musiał..-co mi szkodzi zawsze warto trochę przeciągnąć
-chcesz dalej ze mną dyskutować, przypominam, że znam adres twoich rodziców
-dobra, dobra już wysiadam, ale ty nerwowy jesteś, a tak w ogóle to ty nie masz innych zajęć tylko małolaty odwozić do szkoły? -może akurat sobie coś przypomni i pojedzie sobie..
-fakt, że miałem tylko chwilę posiedzieć na tej ławeczce i odczytać maila, a później miałem iść na kawę..tak więc jesteś mi winna kawkę- skwitował i uśmiechną się zawadiacko
-ja tobie kawę? Chyba żartujesz-oburzyłam się
-no tak przez ciebie nie wypiłem, ale teraz idziesz do szkoły. Czy ja mam wrażenie czy chcesz tą rozmowę przeciągać w nieskończoność, tylko zastanawiam się czy dlatego, że dobrze nam się rozmawia czy dlatego, że liczysz na to, iż zapomniałem o rozmowie w szkole, jeśli to drugie, a ja tak sądzę, to maszeruj już lepiej do klasy.
-yyy..-zatkało mnie, ale tak miał rację, niby to zwykłe wagary, ale jakoś mi było trochę wstyd, a trochę się po prostu bałam, ale nie było odwrotu trzeba było, się z tym zmierzyć.
-tak właśnie myślałem, więc idziemy
-a jakbym powiedziała, że dlatego, że nam się dobrze rozmawia to nie poszedł byś do szkoły? -zapytałam badawczo i widziałam, że kończy się jego cierpliwość, uniósł prawą rękę do skroni i wziął głęboki wdech.
-dobra już nie krzycz, idę już no..- mimo, że zaraz czekały mnie nieprzyjemności i to z jego powodu, czułam się jakoś dziwnie bezpiecznie, tak jak wtedy przy straży, czułam, że chce mnie nastraszyć, a nie zrobić mi na złość.
-przecież ja na ciebie nie krzyczę- spojrzał na mnie i uśmiechną się ironicznie,Weszliśmy przez główne wejście, dopiero zaczęła się lekcja wiec była szansa, że Igor nie będzie chciał czekać pół godziny, a przecież nie wyciągnie nauczycielki z lekcji, tylko po to, żeby jej powiedzieć, że jej uczennica poszła na wagary a on ją przyprowadził. Przechodziliśmy właśnie obok pokoju nauczycielskiego i jak to z moim szczęściem wychodzi właśnie z niego nie kto inny tylko 'Ruda' tak nazywaliśmy naszą wychowawczynię, bo..była ruda, po prostu. Chociaż wyszła tyłem i nie zwróciła na nas uwagi, mnie dosłownie wmurowało, co nie uszło uwadze Igora:
-to jest dyrektorka czy twoja wychowawczyni?- nie odpowiedziałam
-dobrze to sam zapytam- powiedział nie czekając na moją odpowiedź
-poczekaj..tak, wychowawczyni, ale..
-przepraszam bardzo- podbiegł do Rudej, trzymając mnie za rękaw- a tobie radzę się zachowywać uprzejmie, nie dyskutować i mi nie przerywać- zwrócił się do mnie
-to ja może w ogóle sobie stąd pójdę-spojrzał na mnie karcącym wzrokiem,
-tak o co chodzi? Dzień dobry, Milena, a ty nie jesteś na lekcjach?
-właśnie my w tej sprawie, właśnie przyprowadziłem.. siostrę, bo postanowiła sobie powagarować- zaczął. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale nie protestowałam, czułam się beznadziejnie, jeszcze nikt mnie nie doprowadził z wagarów do szkoły i to jeszcze prosto do nauczyciela..
-o, nie wiedziałam, że masz brata, dobrze Milenko, zdaje się, że mamy razem lekcję wychowawczą za dwie godzinki, to wyjaśnimy sobie wszystko- podsumowała wysłuchawszy Igora, który okazał się bardzo miłosierny i raczył nie wspomnieć ani o zatrzymaniu przez straż ani o papierosach, widocznie uznał, że jak na jeden dzień wystarczy mi przygód,
-jeszcze jedno pani profesor-chyba jednak coś jeszcze sobie przypomniał, czyżby..
-mam do pani małą prośbę, proszę nie fatygować rodziców, tym razem, o wszystkim dowiedzą się na najbliższym zebraniu, ale chciałbym, oczywiście mam nadzieję, że już nie będzie takiej potrzeby, ale w razie kolejnej nieobecności Mileny o telefon do rodziców albo do mnie, proszę to jest mój numer.
Ja chyba śnię..miałam ochotę wydrzeć się na niego, ale postanowiłam z tym poczekać, aż Ruda się oddali. Ona oczywiście z największą przyjemnością przystała na jego propozycję, zresztą tak słodko się na nią patrzył i uśmiechał, że nie miała innego wyjścia. Zresztą jak on sobie to wyobrażał, podał się za mojego brata, przecież to się mogło wydać, a wtedy to dopiero będzie, przecież dopiero co mnie poznał, a już chce mnie kontrolować? Nic nas nie łączyło, a wręcz przeciwnie, byłam na niego wściekła właściwie za to wszystko, ale jednocześnie fajnie się z nim gadało..yy, a raczej kłóciło, no w każdym razie miło spędziłam czas, sama nie wiem co się ze mną działo. Ruda się oddaliła, a on znów wyrwał mnie z przemyśleń:
-czekasz jeszcze na coś? Zostało ci jeszcze dwadzieścia minut lekcji..
-tak wiem już idę, braciszku- popatrzył na mnie z uśmiechem, lekko zdziwiony, chyba myślał, że znów będę się kłóciła- ale jesteśmy umówieni na kawę tak? -uśmiechnęłam się do niego nieśmiało
-czy ja mam rozumieć, że zapraszasz na randkę chłopaka, przez którego dostałaś mandat, będziesz miała obniżone zachowanie, a on na ciebie ciągle krzyczy?- i na twarzy pojawił się jego boski uśmiech
-hmm..no mniej więcej tak to wygląda, ale przecież wszystko można zmienić i zacząć od początku- sama nie wierzyłam, że odważyłam się tak powiedzieć, prawdopodobnie byłam cała czerwona, ale tak, chciałam jeszcze się z nim spotkać, chociaż nie wiem dlaczego, w końcu potraktował mnie jak gówniarę, a nie jak powinno się traktować dziewczynę, lecz mimo wszystko chciałam..
-oczywiście, na przykład można nie chodzić na wagary i się ze mną nie kłócić, o paleniu już nie wspomnę..
-raczej miałam na myśli twoją zmianę a nie moją-zrobiłam swoją minkę, odwróciłam się i poszłam w kierunku sali w której właśnie odbywała się moja lekcja
-to jesteśmy umówieni, jeśli tak to muszę na ciebie nakrzyczeć za jeszcze jedną rzecz
Natychmiast się zatrzymałam, nie miałam pojęcia o co mu chodzi:
-co ja znowu zrobiłam?- zapytałam,
-jak jechaliśmy do szkoły powiedziałaś mi, że masz jeszcze tylko dwie lekcje, więc teoretycznie niedługo powinnaś kończyć, a tak chyba nie jest
-noo.. ale nie przesadzaj, tak tylko powiedziałam, jutro kończę o piętnastej- próbował jeszcze coś powiedzieć, ale ja szybko pobiegłam na górę.
CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.