Wojtek

1K 18 0
                                    

   Po chwilach czułości weszliśmy do mieszkania, nie było bardzo duże, ale jak na dwie osoby dość spore, i co mnie zdziwiło było naprawdę czyste i zadbane jak na dwóch facetów, owszem było kilka porozrzucanych rzeczy, ale ogólnie naprawdę ok.
-zabije go normalnie, miał ogarnąć mieszkanie, Wojtek!- krzykną Igor
-nie krzycz, może zapomniał, a co z ciebie taki czyścioszek- zapytałam uśmiechając się
Wojtek właśnie zszedł z górnego piętra;
-o cześć, jestem Wojtek- przywitał się ze mną
-cześć, Milena- odpowiedziałam
-miałeś tu posprzątać- powiedział to dość dobitnie Igor
-widzę, że ciebie też terroryzuje- zaśmiałam się
-bardzo śmieszne kochanie- zrobiło mu się jakoś smutno
-nawet nie wiesz jak bardzo- Igor trzepną go w jego bujną czuprynę, a później zaczęli się przepychać na żarty,
-dobra panowie, już spokój- uspokajałam ich, ale nie bardzo mnie słuchali, normalnie gorzej niż dzieci. Biegali po całym salonie, Wojtek wziął chyba ładowarkę do telefonu i uderzył Igora dość mocno w pośladki, albo w uda, Igor z bólu opadł na kanapę;
-kochanie żyjesz?- nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, podeszłam do niego, przytuliłam go i pogłaskałam,
-jest ok, a ty się ze mnie nie śmiej- skomentował moje rozbawienie,
-no nie powiem, całkiem fajnie się bawię
-bardzo śmieszne, a ty poczekaj zaraz ci oddam- zwrócił się do Wojtka
-łap Milena, przyłóż mu za to, że jest taki niedobry- powiedział z uśmiechem i rzucił do mnie kabel
-no przydałoby się- zaśmiałam się i przymierzyłam się do uderzenia
- mogę?- zapytałam roześmiana Igora
-nie pytaj tylko wal- dopingował Wojtek
-możesz- powiedział pewnie Igor, nawet nie próbując się zasłaniać
-a ty mi później oddasz-dopytywałam
-nie odda, spokojnie ja cię osłonię- mówił Wojtek
Tak naprawdę nie chciałam go uderzyć i wiedziałam, że on tez mi nie odda,
-nie, nie chce- uśmiechnęłam się i pocałowaliśmy się
Igor wziął ode mnie ładowarkę
-to ci już skarbie nie będzie potrzebne- i dalej wróciliśmy do całowania
- a idźcie mi stąd zakochańce- rzucił Wojtek
-ja się z tobą później policzę, a teraz tu ogarnij, my idziemy do mnie- podsumował

Poszliśmy schodami do jednego z pokoi, był nawet duży, ale taki przytulny, oczywiście wszędzie panował ład i porządek.
-rozgość się
-ładnie tu macie, a wy zawsze tak się zachowujecie? -zapytałam
-czasami, jak nam się zbierze na żarty- roześmiał się
-boli jeszcze? -zapytałam
-trochę, czemu mnie nie uderzyłaś, taka okazja może się nie powtórzyć kotku- zażartował
-bo nie chce, żeby cię bolało
-no widzisz skarbie ja też nie chcę, wiec teraz wiesz że to pod twoim domem to było tylko po to, żebyś zapamiętała, a nie żeby sprawić ci ból
-no wiem, niech ci będzie, nie rozmawiajmy już o tym- naprawdę miałam już tego dość
-jak sobie życzysz, to może zabierajmy się za to co mamy robić,

To zabrzmiało dwuznacznie więc postanowiłam wykorzystać sytuację;
-to znaczy co misiu- usiadłam mu na kolanach przeczesałam jego włosy i pocałowałam,
-na pewno nie to co myślisz kochanie, przypominam o twoich trzech zagrożeniach na koniec semestru,
-no i popsułeś taką miłą chwilę
-do nauki małolato- powiedział z uśmieszkiem, a ja wystawiłam język
-do kogo ten języczek kochanie- zaczął mnie łaskotać i nie mogłam przestać się śmiać
-przestań, przestań- krzyczałam,
Rozległo się pukanie do drzwi;
-przeszkadzam?- zapytał Wojtek
-nie.. chodź, ratuj mnie- powiedziałam przez śmiech
-Wojtuś no chodź, chodź- zachęcał go, bo chciał się odwdzięczyć za ostatnią akcję, już szukał w zasięgu oka jakiegoś odpowiedniego narzędzia,
-to ja sobie tutaj postoję- postanowił zostać w bezpiecznej odległości,
-chodź on ci nic nie zrobi, prawda kochanie, zrobisz to dla mnie- uśmiechnęłam się do Igora
-kotku to jest nie fair- protestował Igor

Próbowałam popatrzeć na niego takim groźnym wzrokiem jak on na mnie gdy się z nim kłócę, ale chyba mi nie wyszło, bo go to rozbawiło;
-no dobrze już niech będzie- masz szczęście cwaniaczku- zwrócił się do Wojtka, chociaż nie był z tego zadowolony,
-a tak serio Igor to przyszła ta umowa, chciałeś ją zobaczyć i oni chcą odpowiedź najlepiej na dzisiaj
-chyba zwariowali, dzisiaj nam przysyłają umowę i dzisiaj chcą odpowiedź?
-noo.. już jakiś czas temu ją wysłali tylko zapomniałem- przyznał nieśmiało Wojtek
-ja ci coś normalnie zrobię, dawaj tą umowę- zaczynał się trochę złościć

Wojtek podał mu umowę, a Igor popatrzył na niego znajomym mi wzrokiem, wydaje mi się, że to Igor trzyma w ryzach sprawy firmy, jest taki odpowiedzialny, poukładany, Wojtek jest raczej takim typem śmieszka, ciągle zakręcony.
-idź mi stąd i ogarnij ofertę od nich-polecił mu
-dobra już idę, sorry no wyleciało mi z głowy- próbował się tłumaczyć, ale nie chciał się bardziej narażać więc poszedł zrobić to o co go prosił Igor,
-to może ja już pójdę nie będę ci przeszkadzać- zaproponowałam
-kotku ty wyciągaj książki i się ucz, a ja zaraz skończę to wszystko sprawdzę- od razu gdy rozmawiał ze mną zmieniał mu się humor, był miły delikatny i uśmiechnięty, jakby rozmowy z Wojtkiem nie było, naprawdę świetnie panował nad swoimi emocjami.

ŁaweczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz