-witam panie- powiedział to tak oschle, że mój głos ugrzązł w gardle i nie mogłam nic powiedzieć,
-no cześć kolego- zaczęły zagadywać,
-a wy małolaty nie powinnyście być w szkole?
-o jej skąd ty się urwałeś- zapytały z grymasem,
-może zadzwonię do szkoły, albo sam was odprowadzę, w końcu mam już wprawę- popatrzył znacząco na mnie,
-Igor.. przestań,
-Igor? Ten Igor?- zapytała mnie Zuza,
-ten sam,... Milena..- przeszył mnie wzrokiem, ale przywitał się z dziewczynami, które podały mu rękę i wymieniły swoje imiona, zaraz potem pokazał ręką że pora już iść,
-tak, już idę- odpowiedziałam i pożegnałam się szybko z dziewczynami.
Miałam ochotę zapytać co on tu do cholery robi, przecież cały dzień miał być w pracy, a nie mnie śledzić, cóż za ironia losu, że akurat tutaj musiał się znaleźć, co on monitoruje to miejsce czy co?..
Milczał przez całą drogę, poszliśmy do samochodu i otworzył mi drzwi, nie wiedziałam co mam powiedzieć, chciałam, żeby on zaczął.
-wsiadaj, zapinaj pasy i lepiej milcz- warknął, no nie konkretnie o taki początek rozmowy mi chodziło,
-nie! Igor chciałeś, żeby w naszym związku była komunikacja, więc chciałabym teraz porozmawiać- powiedziałam pewna siebie, bo nie uważałam, że zrobiłam coś złego. Wysiadł z samochodu, wziął kilka głębokich oddechów i podszedł do mnie,
-dobrze kochanie, słucham- powiedział zupełnie normalnym, spokojnym głosem,
-wiem, że jesteś zły, ale byłam dzisiaj w szkole, możesz zapytać Wojtka, podwiózł mnie rano, pisałam 3 sprawdziany i zerwałam się tylko z w-f, a z tego mam akurat dobre oceny, no i z wdż.. chociaż tam akurat mogłabym się nauczyć czegoś ciekawego- uśmiechnął się na te słowa i jego twarz się rozpromieniła,
-cieszę się, że przynajmniej jesteś szczera, ale i tak nie możesz sobie wychodzić ze szkoły kiedy ci się podoba, a tak w ogóle to czemu nie zostałaś jeszcze dzisiaj w domu i czemu Wojtek a nie ja odwiózł cię do szkoły?
-czułam się już dobrze, a Wojtek po prostu zgarnął mnie po drodze, a co ty w ogóle tutaj robisz, miałeś być cały dzień w pracy- zapytałam jakby obrażona, on popatrzył na mnie ze zdziwieniem,
-młoda masz szczęście, że jesteśmy w publicznym miejscu..A czy to znaczy, że jak ja jestem w pracy to ty możesz na wagary chodzić? Skoro już poszłaś do szkoły to trzeba było zostać do końca.
-nie chodzę na wagary..-nie zdążyłam nic powiedzieć, przerwał mi,
-możesz już wsiąść? Jak słusznie zauważyłaś jestem w pracy, byłem tu tylko coś odebrać, a jak zaraz nie wrócę to Wojtek dopiero da mi popalić- na jego twarzy pojawił się uśmiech, tylko nie wiedziałam czy oznacza on: ok, nic się nie stało, czy raczej: poczekaj, pogadamy sobie później,
-przejdę się na nogach do domu,- zaproponowałam,
-wsiadaj i nie dyskutuj- powiedział to łagodnie, nie był już zdenerwowany,
Postanowiłam jednak przystać na jego propozycję, szczerze mówiąc nie miałam ochoty wracać pieszo do domu, wsiadłam, a on popatrzył na mnie, nawet nie zauważyłam jak po moim policzku pociekło kilka łez,
-dlaczego płaczesz? Boisz się mnie? Bo nie uwierzę, że żałujesz ucieczki z lekcji- powiedział ze słodkim uśmiechem, muskając ręką mój policzek, ocierając przy tym łzę,
-nie wiem, za dużo emocji i stresu- przyznałam nieśmiało, ale udzielił mi się jego już lepszy nastrój,
-kotku, jak nie będziesz uciekać z lekcji to nie będziesz się stresować, wiesz co powinienem zrobić- popatrzył mi w oczy uśmiechając się szarmancko,
-powinieneś.. mnie pocałować?- uśmiechnęłam się słodko do niego, przy nim miałam dobry nastrój,
-ty, ty! Wykorzystujesz moje dobre serce, masz szczęście, że to nie była matematyka ani polski, co nie zmienia faktu, że tamte lekcje też są ważne, a po za tym kilka klapsów nie zaszkodzi- pojawił się ten cyniczny uśmieszek, ale czułam, że tym razem mi się upiekło,
-myślę, że obejdzie się bez- zrobiłam obrażoną minę,
-no nie.. i jeszcze mi tu minki stroisz, ja się jednak zastanowię nad tą karą- pocałował mnie, gdy właśnie zatrzymaliśmy się na parkingu jego firmy,
-nie odwieziesz mnie do domu?
-nie, ponudzisz się tutaj jakiś czas, a potem może gdzieś wyskoczymy, jak będziesz grzeczna i nie będziesz mnie już denerwować- powiedział otwierając mi drzwi samochodu,
-obiecuje, już nie będę.. no i przepraszam
-no brawo, już myślałem, że się nie domyślisz- oczywiście musiał mi dogryźć,
-widzisz jaka ja jestem domyślna, - rzuciłam się mu na szyję, pocałowałam i weszliśmy do środka.
Na dzisiejszy wieczór miałam już inne plany, ale z informowaniem go o wieczorze z dziewczynami postanowiłam się jeszcze wstrzymać.
-cholera Igor, ile można odbierać przesyłkę- zapytał Wojtek zanim weszliśmy do gabinetu,
-wyrażaj się przy kobiecie- upomniał go Igor,
-o Milenka, miło cię znowu widzieć,- poprawił mu się humor jak mnie zobaczył,
-chcesz kawy, herbaty?- zaproponował mi
-ja bym się chętnie napił- wtrącił Igor
-nie ciebie pytam, ty się bierz za te dostawy, bo cię tu na noc zamknę jak tego nie skończysz, Igor przedrzeźnił tylko kolegę i uśmiechnął się do mnie,
-kawę jakbyś mógł- powiedziałam
-która to dzisiaj? Herbaty jej zrób- odezwał się Igor,
-bez przesady nie będziesz decydował co mam pić!
-kotek, jeszcze mi całkiem nie przeszło, więc uważaj- popatrzył na mnie surowym wzrokiem,
-to ja dziękuje, nic nie chcę- obraziłam się, skrzyżowałam ręce i założyłam nogę na nogę, widziałam, że Igor się wściekł, zamknął na chwile oczy, ale nic nie powiedział i wrócił do pracy na komputerze,
-to jak byś coś chciała to tu jest wszystko, rozgość się, a ja jeszcze skoczę na piętro po drukarkę, bo wczoraj im się zacięła i wzięli od nas -powiedział Wojtek,
-to ja przyniosę- zaproponowałam ochoczo, nie chciałam zostawać z nim sama, a Igor najwyraźniej domyślił się o co chodzi i skomentował to uśmieszkiem,
-nie, to jest ciężkie, sam przyniosę,- uśmiechnął się do mnie i wyszedł,
-spokojnie, postaram się, żeby mój pasek został na miejscu, przynajmniej na razie- powiedział rozbawiony,
Wstałam i zaczęłam robić kawę,
-powiedziałem coś, nie lubię się powtarzać,- powiedział poważnym tonem,
Zalałam kawę i zaniosłam mu na biurko z poważną miną, bez uśmiechu,
-przepraszam, dziękuję ci bardzo- podziękował i uśmiechnął się do mnie.

CZYTASZ
Ławeczka
RomanceOn-ma zasady, ona-lubi je łamać. Miłe i przyjemne opowiadanie obyczajowe. Relacja dwojga młodych ludzi w codziennym życiu w nieco kontrowersyjnym stylu.