Babcia

992 17 1
                                    

    -Igor bo.. – no trudno nie ma innego wyjścia
-coś znowu zmalowała?- zapytał z uśmiechem i pogładził mój policzek, żeby dodać mi otuchy
-ale nie będziesz krzyczał?
-przecież ja na ciebie nie krzyczę- no fakt
-ale będziesz zły..- chciałabym przeciągać to w nieskończoność
-jeśli jest powód to będę, mów wreszcie- spoważniał
Dlaczego to takie trudne przyznać się, że zrobiło się coś głupiego, albo złego.
-no bo.. nie mam telefonu..
-jaśniej kochanie- mam wrażenie, że już się domyślił, ale oczywiście musiałam to powiedzieć
-babka od historii mi wzięła, bo zauważyła, że go używam- myślałam, że się zapadnę pod ziemię
Igor wziął głęboki oddech i oparł się na fotelu;
-jak go można odebrać i gdzie?
Czyżby on był aż tak wspaniały, że pójdzie i odbierze mój telefon;
-u Rudej, rodzice mają przyjść.. albo brat,
-wysiadaj- powiedział całkiem zwyczajnym głosem

Poszliśmy razem pod pokój nauczycielski i czekaliśmy na Rudą, Igor ostatnio przypadł jej do gustu więc nie powinna robić większych problemów, jeszcze jak jej powie, że będzie mnie pilnował.
-witam pani profesor
-a dzień dobry- uśmiechnęła się tak szeroko, że jej prawie szczęka wyleciała,
-pani profesor, ja w sprawie Mileny, znowu- uśmiechnął się serdecznie
-no tak, dzisiaj dała niezły popis- no niech nie przesadza, chyba mu nie powie o uwagach, o tym nie pomyślałam,
-właśnie o to chodzi, Milena może chcesz coś powiedzieć- popatrzył na mnie wymownym wzrokiem
-tak, no.. przepraszam,
-dobrze Milenko, ale jeszcze panią od historii musisz przeprosić szczególnie za twoje zachowanie, nie powinnaś tak się do niej odzywać- to już sobie mogła darować, wiedziałam, że on na mnie patrzy, ale nie mogłam teraz na niego spojrzeć,
-popracujemy nad tym,
-dobrze to ja pójdę po ten telefon- niee nie zostawiaj mnie z nim samej teraz,
-chcesz mi jeszcze coś powiedzieć, bo chyba o czymś zapomniałaś?
Na szczęście Ruda szybko wróciła;
-oto telefon, a na przyszłość Milena, na lekcji nie używaj telefonu- powiedziała z fałszywym uśmieszkiem,
-tak wiem- powiedziałam ze skruchą
-dziękujemy pani profesor i przepraszamy za zamieszanie,


Gdy tylko Ruda się oddaliła Igor kontynuował dalsze przesłuchanie;
-to o czym jeszcze mi miałaś powiedzieć?- powiedział lekko zirytowany
-dostałam dwie uwagi, za telefon, no i drugą za to, że się trochę pokłóciłam z tą babką,
-jasne, trochę, jakby to było trochę to byś nie dostała uwagi,

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy, miałam przeczucie, że dzisiejszy dzień nie będzie taki miły, w końcu zawiodłam jego zaufanie, nie posłuchałam go, gdybym przestała używać telefonu wtedy jak mnie o to prosił to nic by się nie stało, ale ja zawsze musze robić inaczej..
-kochanie masz całą drogę na usprawiedliwienie siebie
-dla ciebie i tak się nie liczy moje zdanie- postanowiłam z innej strony,
-Mili dlaczego tak mówisz, dobrze wiesz, że tobie ufam najbardziej i jeśli mi powiesz, że było inaczej niż mówiła twoja nauczycielka to uwierzę tobie, oczywiście jeżeli to będzie prawda,
Milczałam, nie miałam już nic do powiedzenia,
-czyli nie będziesz się bronić- powiedział nawet z uśmiechem
-no dobra wiem, że zawaliłam, przepraszam no, co mam jeszcze zrobić,
Byliśmy już pod jego domem;
-zapraszam
-mam się bać? -zapytałam
-jeśli nie bałaś się używać telefonu na lekcji to teraz też nie masz się czego bać,


Nie byłam pewna jego planu, wiem, że jest zły. Weszliśmy do środka;
-Wojtek jest w firmie, więc nie będzie nam przeszkadzał
-nie strasz mnie
-czym ja cię straszę skarbie, chce tylko porozmawiać, no może jeszcze trochę cię ochrzanić- uśmiechną się do mnie i zrobiło mi się jakoś lepiej
- rozmowa z tobą i tak jest już wystarczająco straszna
- rozumiesz, że szkodzisz sama sobie, wydaje ci się, że to nauczycielka jest głupia bo przerwała ci z kimś rozmowę, ja też nie powinienem w ogóle pisać do ciebie, a już nie wspomnę o pyskowaniu do nauczycieli, nie wiem co jej powiedziałaś, ale mam nadzieję, że przynajmniej nie przeklinałaś. Nie wiem czy pamiętasz, ale prosiłem cię, żebyś wyłączyła telefon, czyli mnie nie posłuchałaś,
-bo ona jest głupia, przecież i tak każdy używa telefonu, niech ona się zajmie swoją lekcją, co ją obchodzi co ja robię, to moja sprawa- podszedł i wymierzył mi trzy szybkie, cholernie mocne klapsy,
-skończyłaś? Jak tak cie słucham to mam wrażenie, że rozmawiam z pięciolatką,
Oczy zaszły mi łzami, nie miałam ochoty z nim gadać, może i miał rację, ale te swoje metody niech sobie dla swoich dzieci zachowa. Podeszłam do okna i patrzyłam w dal.
-jest mi po prostu przykro, że się tak zachowujesz- zostawił mnie samą,

Może moje tłumaczenie nie było zbyt profesjonalne, byłam zdenerwowana całą tą sytuacją, nie potrafiłam kontrolować swoich emocji. Po przekalkulowaniu za i przeciw postanowiłam ogłosić zawieszenie broni;

-okej, wiem, że to moja wina- po krótkim namyśle, zrobiłam smutną minkę i podeszłam do niego

-masz ochotę się jeszcze do mnie przytulać- zapytał z uśmiechem

-a dlaczego nie? Następnym razem będę się kontrolować bardziej,
-mam nadzieję, że już nie będzie następnego razu i nie będę się już musiał złościć- uniósł brew,
-no ja też mam taką nadzieję, to co idziemy gdzieś? -zaproponowałam
-tak kotku idziemy się uczyć-pocałował mnie w czoło,
-znowu? Miałam na myśli jakieś wyjście,
-jak poprawisz oceny to będziemy wychodzić, gdzie tylko chcesz, a właśnie może zadzwoń do rodziców, że jesteś u mnie, albo podjedziemy ich poinformować, żeby się nie martwili,
-oni są w pracy i nawet nie wiedzą gdzie ja jestem,
-pomyśl dobrze, żebyś znów nie miała nie przyjemności,
-dobra, to dzisiaj historia, chcesz żebym ci pomógł? Wypiszę ci daty..


I znów był taki kochany, zdaje sobie sprawę z tego, że źle postąpiłam, on chce, żebym się zachowywała dobrze i pewnie jeszcze trochę czasu minie zanim to nastanie, dobrze, że mnie pilnuje, może czasami przesadza, ale ogólnie jest ok. Czuje, że mu na mnie zależy, daje mi tyle pozytywnych emocji, ktoś ma wreszcie dla mnie czas..Rodzice nawet nie mieli czasu na kary dla mnie, mało widziałam ich w domu, gdy byłam młodsza. Całymi dniami chodziłam po okolicy z Zuzą, nikt nie wiedział co robimy, może i dobrze, bo to nie były mądre rzeczy. Połączyła nas samotność, Zuza miała tylko babcie i brata, ja nieobecnych ciągle rodziców. Jedyną namiastką ciepła domowego ogniska były te chwile, gdy byłam z babcią mojej przyjaciółki- ona zalewała nas falą miłości, traktowała mnie jak swoją drugą wnuczkę. To od niej usłyszałam, że jestem piękną, mądrą dziewczynką, od niej usłyszałam najpiękniejsze słowa; kocham cię. Moich rodziców nie było na to stać, chociaż wiem, że tak jest, oni po porostu nie są wylewni w uczuciach, czego mi cholernie brakowało. Kiedy Zuza straciła babcię, ja chyba załamałam się bardziej. Myślę, że to dlatego nie byłam wcześniej z nikim, a od Igora się wręcz uzależniłam.


ŁaweczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz