Powoli otwieram jedno oko. Znowu to cholernie rażące światło.
Jęczę w duchy i dalej przymykam powieki.
Czuję uścisk na doni, przez się wzdrygam.
- Hej. - szepcze Lancelot.
- Hej. - mówię równie cicho spoglądając na niego. - Gdzie ja jestem ? - marszczę brwi.
- W szpitalu. Zemdlałaś. Znowu. - mówi powoli.
Kiwam tylko głową, a on wzdycha. Żrą mnie wyrzuty sumienia za tą dzisiejszą scenkę przed ołtarzem.
- Gniewasz się ? - pytam lekko.
- Co ? Czemu ? - spogląda na mnie zdziwiony. Coraz bardziej zaczynam siebie nienawidzić za to co mu zrobiłam. Ma za dobre serce dla mnie.
- To zajście z Zaynem. - szepczę na wydechu.
- Nie, przecież wiesz, że nie mógłbym się na ciebie gniewać. - uśmiecha przez co na moich ustach też pojawia się nikły uśmiech.
- Dziękuję. - zaciskam bardziej jego dłoń.
- Nie ma za co. - podnosi ją i całuje jej wierzch.
- Wiecie .... ee ... nie chce wam przerywać tej scenki nie wiem czy miłosnej czy .... eee ... dobra mniejsza o to. Lancelot możesz nas zostawić samych ? - do sali wchodzi Harry. Unoszę zdziwiona brwi. To on tu jeszcze jest ?
- Tak, oczywiście. - mężczyzna obok mnie wstaje i rzucając mi ostatnie spojrzenie, wychodzi.
- Jak tam się czujesz ? - pyta Harry, siadając na krześle.
- Jak mam zrozumieć to pytanie ?
- Chodzi mi o twoje zdrowie, a nie Zayna. - prostuje, a ja wzdycham.
- Dobrze, ale dalej mam ten cholerny pas. - wskazuję na swój brzuch, a on chichocze.
- Wiesz, mam jeszcze te wielkie obcęgi. Jakby co, zawsze służą do usług.
- Dzięki.
- Drobiazg.
Wzdycham, wygodniej głowę na poduszce.
- Gdzie Zayn ? - pytam odwracając głowę w jego stronę.
- Nie mam pojęcia. - wzrusza ramionami. - Po tych waszych przystawkach zrobiłem się śpiący i kimnąłem sobie u ciebie w pokoju. - uśmiecha się, a ja wywracam oczami.
- Mam nadzieję, że zaścieliłeś łóżko i niczego nie ruszałeś. - unoszę uśmiechnięta brwi.
- Przecież wiesz że ja za sobą nie sprzątam. A co do twoich rzeczy, to tylko teoretycznie sobie pozwiedzałem twoje szuflady i szafy. - uśmiecha się znacząco, a ja przybieram kolor buraka. - Nie wiedziałem że takie niewiniątko jak ty posiada taką bieliznę i ...
- Przestań. - jęczę zakrywając sobie dłońmi twarz.
- A i te twoje cukierki z szafki w łazience są chyba po terminie. Jakieś zwiędłe i gumowe. - krzywi się, a ja sztywnieję.
- Jakie pudełko po cukierkach ? - pytam i modlę się w duchu, by to nie było to co ja myślę.
- No takie ciemno niebieskie z narysowanymi truskawkami na przykrywce.
- Harry to nie były cukierki.
- A niby co ?
- Tampony.
- O kurwa.
Niekontrolowanie zaczynam chichotać, a on zaczyna śmieć się jak idiota.
- To ty używasz tamponów ?
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfiction(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.