- To się nie uda - szepczę, kiedy wraca do mnie zdrowy rozsądek. Przed chwilą miałam już zamiar powiedzieć mu, że zgadzam się na to. Na szczęście w porę się opamiętałam.
- Uda się. Wystarczy chcieć.
Wzdycham, nie wiedząc co powiedzieć. No chcę ale coś mnie blokuje.
- Zawsze chciałam by mój ojciec był obecny na moim ślubie i to się nie zmieniło. Jest mi źle kiedy go okłamuję. - szepczę, czują jak jego klatka piersiowa lekko się unosi.
- Jeśli będziesz go słuchać, skitra cię z Lancelotem. - burczy i czuję jak jego mięśnie się napinają.
- Mam swój rozum. - marszczę brwi.
- Taa. Po moim obudzeniu pierwszym moim widokiem jak tu przyszedłem, byłaś ty i Lancelot przed ołtarzem. Postaw się w mojej sytuacji.
Wzdycham następny raz, wiedząc że ma rację, ale to za szybko. Dopiero co go odzyskałam, a w dodatku cały czas poznaję.
- To nie było z mojej własnej woli. - zaznaczam od od razu.
- Tego nie wiem. - wzdycha, a przez moje ciało przepływa dziwne uczucie. Nie wierzy mi. - Ale chcę by było po staremu.
- Ja też.
Nastaje krępująca cisza.
Mijają minuta, a żadno z nas się nie odzywa.
Już mam odwrócić się do niego twarzą i zobaczyć czy nie zasną, ale czuję jak dłonią zjeżdża w dół mojego ciała. Momentalnie robi mi się gorąco.
O nie, nie, nie, nie, kolego.
- Zayn, co ty wyprawiasz ? - pytam zaniepokojona i jeszcze raz chwytam jego wędrującą dłoń i kładę na brzuchu, tak jak na początku.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym cię pieprzyć. - mruczy prosto do mojego ucha, lekko go przegryzając.
Czuję się jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody.
Pomimo wszystko boję się, że może zrobić coś bez mojej zgody.
- Zayn przecież wiesz, że ..
- Tak. - przerywa mi, a ja przestaję się wiercić. - Wiem, nie musisz niczego mi mówić. Nie chcę by coś wam się stało. - całuje mnie w kark, a po moim ciele przechodzi stado dreszczyków.
Wam .. Nam ... Zabił nas .... Zayn nas zabił ...
Marszczę brwi, kiedy przypominają mi się słowa Irmin.
Przełykam ślinę bijąc się z myślami. Nie wiem o co jej chodziło, ale jak na razie nie zamierzam pytać o to Zayna, nie chcę by się wściekł.
- Zayn nie powinieneś tak często tutaj przebywać. - mówi cicho po chwili.
- Dlaczego ? - pyta sennie i obojętnie. Wywracam oczami wzdychając.
- Masz odpoczywać, ponoć tak masz zalecone od lekarza.
- Sraty taty. - burczy całując mnie we włosy. - Śpij, bo inaczej się rozmyślę i zrobię ci ostrą palcówkę.
Sztywnieję.
Przytula mnie do siebie jeszcze mocniej, a po chwili jego oddech jest już równomierny.
* * *
*** Następny dzień ***
- A co tu się do cholery dzieje ? - budzi mnie podniesiony głos. Mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem otwieram oczy i wyplątuję się z ucisku Zayna. Siadam, a następnie zamieram.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfic(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.