♔ 28-I will not let you go.

3.5K 258 8
                                    

W tym samym momencie kiedy kobieta zbliża się do drzwi od sali Belli wychodzi Yaser i potrąca pielęgniarkę. W ostatniej chwili łapie się poręczy przymocowanej wzdłuż ściany i nie upada na podłogę.

- Uważaj kurwa. - warczę podchodząc do nich. Ojciec spogląda na mnie zniesmaczony i bez słowa odwraca się i wychodzi. Odprowadzam go wzrokiem do drzwi i kiedy znika, otwieram pielęgniarce drzwi.

- Dziękuję. - szepcze wchodząc do środka. Mam ochotę nie wpuszczać Harrego, ale już nie mogę doczekać się kiedy wezmę Drake' na na ręce.

Bella otwiera usta zaskoczona kiedy nas zauważa i odbiera dziecko od kobiety. Ta wychodzi, a ja wzdychając opieram się o poręcz łóżka.

- Musimy pogadać. - szepczę, przez co podnosi na mnie wzrok.

- Nie teraz. - mówi zafascynowana, dotykając palcem czółka dziecka.

Zaciskam szczękę nie chcąc znowu się z nią kłócić.

Całkiem inaczej wyobrażałem sobie nasz związek, niestety zawsze musi się coś stać.

Wzdycham sfrustrowany przeczesując swoje włosy.

- Jeśli nie chcesz rozmawiać, pójdę do Yasera. - uprzedzam, chociaż chcę aby zabrzmiało to jak groźba.

Oczywiście, że nie pójdę do tego tępego chuja, za to że cały czas wpierdala się gdzie go nie trzeba. Mam kurwa dość że chce mi ją zabrać, a myśl że nocowała u niego nie raz jeszcze bardziej mnie męczy.

- Na serio chcesz teraz o tym rozmawiać? - unosi brwi.

Dopiero po chwili łapię jej aluzję. Zaciskam swoje ręce jeszcze bardziej na oparciu, przez co moje knykcie bieleją.

- Chodź tu. - ręką przybliża krzesło do swojego łóżka i wskazuje na nie. Z wielkim westchnieniem siadam na nie i opieram się łokciami o materac. - Patrz jaki słodki. - uśmiecha się przechylając Drake' na bardziej w moją stronę.

- Tak. - mamroczę myśląc jak odbudować nasze relacje.

Spoglądam odruchowo w stronę Harrego, a ten pokazuje, że zostawi nas na chwilę samych.

Drzwi skrzypią kiedy wychodzi, a ja jeżdżę palcem po moim wytatuowanym wzorze na nadgarstku.

- Mam wrażenie, że się nie cieszysz.

Spoglądam na nią zaskoczony.

- Bella to nie tak. - zaznaczam od razu. Do kurwy nędzy chcę ją przeprosić i nawet byłbym skłonny błagać na kolanach o przebaczenie, ale coś w środku mnie blokuje.

Honor? - podpowiada mi rozsądek.

Nawet nie wiem dlaczego mam do niej .... żal.

Tak.

Mam żal do Belli, że to ja zjebałem całą sprawę. To strasznie głupie, w dodatku myślałem, że będzie czekała na mnie w zamku tak jak zawsze. I może byłby tak, gdyby nie fakt że mój ojciec pojawia się w złym czasie i oddala ode mnie Belle.

- A jak? - marszczy brwi poirytowana. Ma mnie dość, to widać. - Wracam na Dobrą Stronę.

- Nie możesz. - warczę, za późno gryząc się w język.

- Mogę. A ty nie masz nic do tego. - rzuca odwracając swój wzrok na Drake' na lekko go kołysząc.

Z całych sił powstrzymuję się by nie wygarnąć jej tego, że była w zamku mojego ojca. W dodatku jestem cholernie ciekawy o czym rozmawiali.

- Bella proszę, bądź rozsądna. - szepczę wiedząc, że z nią nie wygram.

- Przecież jestem i aby pokazać ci, że jeszcze nie postradałam zmysłów wracam na Dobrą Stronę czy tego chcesz czy nie.

Broken the law 2 ➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz