♔ 43-Epilog♔

4.7K 451 146
                                    

Na samym początku chciałabym was przeprosić, za to, że mówiłam, że będzie jeszcze jeden rozdział przed epilogiem i rozdział z pytaniami, ale tak się jednak nie stało. Mam bardzo mało czasu, bo głupia szkoła i treningi które mnie wyczerpują do cna. Notka jeszcze pod rozdziałem (WAŻNA)

---------------------------------------------------------------------

< Perspektywa Zayna, kilka miesięcy później >

- Usiądź i poczekaj Zayn. - zrelaksowany Yaser patrzy na mnie uważnie, trzymając jednocześnie Drake' na na rękach. Przegryzam nerwowo dolną wargę. Żeby jeszcze to czekanie było było jakimś normalnym, jak na przykład robią ci wszyscy ludzie czekający do dentysty. Ja jednak jestem w całkiem kurwa innej sytuacji. Bella rodzi, a ja drugi raz nabawiam się nerwicy, nie wspominając o poobgryzanych paznokciach i powyrywanych włosach.

- Nie. - kręcę głową znowu chodząc nerwowo w te i z powrotem. Nie mogę tak po po prostu sobie usiąść i czekać aż wywiozą ją tam na łóżku wykończoną i obolałą.  Kiedy rodziła Drake' na też prawie poobgryzałem sobie ręce, ale teraz czuję o wiele większy strach i stres. Może to obecność ojca tak na mnie źle działa? Swoją drogą nie wiem dlaczego tutaj przyszedł, bo gdy tylko Bels zaczęła rodzić dałem mu pod opiekę Drake' na. Miał się nim zająć u siebie w zamku, a nie przyjechać tutaj. Może to i lepiej, nigdy nie był dobrą niańką. 

- Da sobie radę. - mówi obracając swoją głowę tak, by Drake nie ciągnął go za włosy. - Uspokój się. - zwraca się do dziecka z poważną miną, ale dobrze wiem, że nie jest zły. Mały chichocze klaszcząc w dłonie. Chwilę później zaczyna się wyrywać, a ten stawia go na podłodze. Patrzę co zamierza zrobić kiedy biegnie jak kaczka. Okazuje się, że do jakiegoś plakatu, wiszącego w jego zasięgu. Zaczyna go dotykać paluszkami. Wzdycham  jednak siadając na krześle w poczekalni. Długo jeszcze? Ja tu zaraz umrę.

- Tata pats - spoglądam na Drake' na, który coś pokazuje. Kiwam tylko głową nie wiedząc o co mu chodzi, a kiedy chcę z powrotem zatopić się w moich modlitwach o Bellę słyszę huk rozchodzący się po sali. 

Drake od razu podbiega do mnie  wspinając się na kolana i chowając głowę w mojej szyi. Z ogromnym westchnieniem wstaję podnosząc stojak na którym wiesza się kurtki, który zwalił. Ma tylko półtora roku, a wariuje jak nie wiem. 

- Uspokój się grubasku. - szepczę do niego zaczynając go łaskotać. To jedyne wyjście na to by przestał się wygłupiać. Odpycha mnie od siebie bym przestał, a sekundy później jest już cały czerwony ze śmiechu. Siadam z nim na moim miejscu nadal czekając.

- Kiedy mama psyjdzie? - próbuje wyszeptać mi na ucho, ale wychodzi na to, że tylko je opluwa i słyszy to także Yaser.

- Nie wiem, Drake - wzdycham. Też chcę by już w końcu to napięcie się skończyło i była utaj ze mną.

- Kce spać. - uderza główką w moje ramię, a potem krzywi się, bo zapewne go zabolało. Całuję go w bolące miejsce spoglądając na Yasera.

- Pojedziesz z nim do domu, bo chce...

- Tak, tak. - wstaje, a ja razem z nim. Odbiera ode mnie malucha, który od razu wtula się w niego. - Przyjedziemy jutro z samego rana, bo nie widzę sensu budzić go w środku nocy. - wnioskuje poprawiając sobie Dake' na na rękach.

- Tak. - przytakuję zważając na późną godzinę. Jest 23, a Drake już od 19 powinien spać.

- Jakby coś to dzwoń. - mówi, zanim odwraca się i z moim synem znika z pola widzenia. Przez chwilę patrzę na ścianę, za którą zniknął, a następnie siadam na krześle przeczesując swoje już poburzone włosy. Pozostaje mi jedynie czekać.

Broken the law 2 ➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz