Sorry za błędy ;x
Rozdział na szybko pisany ;D▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌
- To chyba nie jest dobry pomysł. - szepczę kiedy wychodzimy z zamku, po drodze ubierając na siebie swoje nakrycia.
- Dlaczego ? - spogląda na mnie niewinnie.
- Zayn będzie zły, poza tym nie wiadomo gdzie jest.
- To proste. U Holly. - podcina mi skrzydła.
- Tak sądzisz ? - patrzę na niego chcąc wyczytać z jego twarzy czy aby na pewno nie wie nic o nieobecności Zayna.
- Tak mi się wydaje.
Wzdycham siłując się z zapięciem ostatniego guzika.
Zatrzymujemy się przy samochodzie Yasera.
- Sam otworzyłeś sobie bramę ? - pytam zdezorientowana spoglądając na ogromną drewniano-metalową płytę, przy której znajdują się łańcuchy. Przecież może to tylko zrobić strażnik. Zayn na pewno zabronił im wpuszczać Yasera, a jednak wchodzi on jak do siebie.
- Wsiadaj bo zimno. - mamrocze otwierając mi drzwi.
Wzdycham zrezygnowana wykonując niezgrabnie jego polecenie. Zamyka drzwi i z delikatnym uśmiechem siada za kierownicą.
- No co ? - marszczę brwi.|
Odpala silnik i rusza.
- Nic. - wzrusza ramionami.
Rzucam mu pytające spojrzenie, ale zdarza się tego nie zauważać.
- Co to w ogóle za spotkanie ? - pytam nie wiedząc o co chodzi.
Niby mój tata je zorganizował ?
- Co roku obchodzona jest rocznica ... czegoś tam. - marszczy nos. - Sam nie wiem czego, ale że twój ojciec czasami myśli, więc postanowił w taki sposób spotkać się z tobą.
- Skąd wiedział że przyjdę ?
Uśmiecha się.
- Spotkasz go na przyjęciu to wszytko ci powie.
Przyjęciu ?
* * *
- Może chcesz jakąś tabletkę ? - pyta Yaser kiedy wchodzimy do sali głównej.
Na początku myślałam, że od razu pojedziemy do Merangi, ale jak się okazało Yaser powiedział mi w połowie drogi, że musi się jeszcze przebrać. Dobrze maskowałam swoje emocje by nie nawrzeszczeć na niego. Nie wiem dlaczego, ale z dnia na dzień mam coraz gorszy humor. Domyślam się że za sprawą Zayna.
- Nie. - mamroczę pocierając dłonią czoło. Myślę, że ból głowy mi przejdzie. Po prostu za dużo myślałam.
- Na pewno ? - unosi brwi przechodząc do kuchni.
- Na pewno. - nic nie poradzę, że nie ufam Yaserowi. Zamiast tabletki na ból głowy może dać mi coś innego.
Po chwili prosi mnie bym usiadła i poczekała tu pod jego nieobecność. Z westchnieniem się zgadzam podjadając ciastka na tacy.
Kilkanaście minut później, co jest dla mnie wiecznością Yaser schodzi na dół w eleganckim garniturze i krawacie. Nieświadomie otwieram usta, przez co z moich ust wypada kawałeczek cista na podłogę.
Yaser śmieje się z mojego zachowania, a ja przybieram kolor pomidora.
Podaje mi doń bym w stała.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfiction(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.