♔ 12-Coma

4.7K 260 14
                                    

- Bella wracaj do zamku, jesteś śpiąca. Odpocznij. - mówi tata, kiedy oboje czekamy na lekarza z diagnozą Lancelota.

- Żartujesz sobie, tak ? Mam niby jak gdyby nigdy nic pójść spać ? - prycham zmartwiona. Jestem cholernie wścieła na Zayna, chociaż nie mam 100% pewności, że to on. Wszystko na to wskazuje, nawet Harry ostrzegając mnie by Lancelot uważał. Zapomniałam mu tego powiedzieć, przez co mam wyrzuty sumienia. Zastanawiam się gdzie mógłby być Lancelot jeśli został pobity. W końcu jego stan w jakim się znajdował zaledwie wczoraj też nie był zadowalający, wątpię by od tak wypuścili go z zamku.

- Nic cię nie boli ? - szepcze tata, a ja wzdycham.

- Nie tato, możemy w milczeniu poczekać na lekarza ? - pytam z nadzieją w głosie, bo nie mam ochoty z nikim gadać. Boję się że jeśli to coś poważnego i Lancelot już z tego nie wyjdzie, będę mała wyrzuty sumienia do końca życia.  

- Coś mi mówi że to Zayn. - odwracam się ze zmarszczonymi brwiami w stronę taty, który jak gdyby nigdy nic wpatruje się w drzwi, za którymi zniknęli lekarze z Lancelotem.

- Dlaczego tak sądzisz ? - pytam, chociaż moje przypuszczenia są identyczne. Nie wiem co zrobię jeśli okażą się prawdą. Tak czy siak muszę porozmawiać z Zaynem i wygarnąć mu to co teraz czuję.

- To oczywiste. - przelotnie na mnie spogląda. - Mogę się założyć że to on, ale nie. Ty jak zwykle wiesz najlepiej. - uśmiecha się smutno, przez co zakuwa mnie w sercu. - Ostrzegałem cię Bello, a teraz przez ciebie ucierpiał Lancelot. - wzdycha.

- Nie chciałam tego. - bronię się. Nigdy nie sądziłam, że powtórzy się jego pobicie trzeci raz.

- Nikt tego nie chciał.

- Czyli sugerujesz że to moja wina ?

- A niby  czyja ? Gdybyś nie spotykała się z tym bydlakiem nic by się nie stało. Wszyscy byliby cali i zdrowi, a tak Lancelot walczy o życie.

Nie odpowiadam. Po prostu zasycha mi w gardle a w głowie nie mam żadnej konkretnej wymówki.

Po jakichś 15 minutach, z sali wychodzi lekarz. Oboje jak oparzeni wstajemy z krzeseł i podchodzimy do niego.

- Co z nim ? - pytamy jednocześnie, a lekarz wzdycha dając nam jasno do zrozumienia że nie jest słodko. Moje serce boli bardziej.

- Jest w stanie stabilnym, ale nie potrafi samodzielnie oddychać. Przy życiu trzyma go respirator, a sam zapadł w śpiączkę.

Sztywnieję.

Najpierw Zayn teraz Lancelot. Kto następny ?

Ty. - szydzi moja podświadomość na którą mam ochotę nawrzeszczeć.

- Ile to będzie trwało ? - tata spogląda przejęty na lekarza. Wiem co czuje, ale ja przeżywam to dwa razy mocniej. To czekanie jest jak najgorszą torturą dla człowieka.

- Nie mam pojęcia. To zależy od obrażeń.

- Można dokładniej ?

- Nie wiem, naprawdę. - mężczyzna wzrusza ramionami. - Proszę być dobrej myśli. - wymija nas, a my dalej stoimy w tych samych pozycjach.

- Mogę go zobaczyć ? - zwracam się do taty.

- Nie Bella. Idziemy  do zamku.

- Ale ...

- Powiedziałem nie. Już wystarczająco zrobiłaś. - ciągnie mnie za łokieć do wyjścia.

- Nie zwalaj wszystkiego na mnie, to nie jest całkowicie moja wina.

Broken the law 2 ➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz