- Bella wracaj do zamku, jesteś śpiąca. Odpocznij. - mówi tata, kiedy oboje czekamy na lekarza z diagnozą Lancelota.
- Żartujesz sobie, tak ? Mam niby jak gdyby nigdy nic pójść spać ? - prycham zmartwiona. Jestem cholernie wścieła na Zayna, chociaż nie mam 100% pewności, że to on. Wszystko na to wskazuje, nawet Harry ostrzegając mnie by Lancelot uważał. Zapomniałam mu tego powiedzieć, przez co mam wyrzuty sumienia. Zastanawiam się gdzie mógłby być Lancelot jeśli został pobity. W końcu jego stan w jakim się znajdował zaledwie wczoraj też nie był zadowalający, wątpię by od tak wypuścili go z zamku.
- Nic cię nie boli ? - szepcze tata, a ja wzdycham.
- Nie tato, możemy w milczeniu poczekać na lekarza ? - pytam z nadzieją w głosie, bo nie mam ochoty z nikim gadać. Boję się że jeśli to coś poważnego i Lancelot już z tego nie wyjdzie, będę mała wyrzuty sumienia do końca życia.
- Coś mi mówi że to Zayn. - odwracam się ze zmarszczonymi brwiami w stronę taty, który jak gdyby nigdy nic wpatruje się w drzwi, za którymi zniknęli lekarze z Lancelotem.
- Dlaczego tak sądzisz ? - pytam, chociaż moje przypuszczenia są identyczne. Nie wiem co zrobię jeśli okażą się prawdą. Tak czy siak muszę porozmawiać z Zaynem i wygarnąć mu to co teraz czuję.
- To oczywiste. - przelotnie na mnie spogląda. - Mogę się założyć że to on, ale nie. Ty jak zwykle wiesz najlepiej. - uśmiecha się smutno, przez co zakuwa mnie w sercu. - Ostrzegałem cię Bello, a teraz przez ciebie ucierpiał Lancelot. - wzdycha.
- Nie chciałam tego. - bronię się. Nigdy nie sądziłam, że powtórzy się jego pobicie trzeci raz.
- Nikt tego nie chciał.
- Czyli sugerujesz że to moja wina ?
- A niby czyja ? Gdybyś nie spotykała się z tym bydlakiem nic by się nie stało. Wszyscy byliby cali i zdrowi, a tak Lancelot walczy o życie.
Nie odpowiadam. Po prostu zasycha mi w gardle a w głowie nie mam żadnej konkretnej wymówki.
Po jakichś 15 minutach, z sali wychodzi lekarz. Oboje jak oparzeni wstajemy z krzeseł i podchodzimy do niego.
- Co z nim ? - pytamy jednocześnie, a lekarz wzdycha dając nam jasno do zrozumienia że nie jest słodko. Moje serce boli bardziej.
- Jest w stanie stabilnym, ale nie potrafi samodzielnie oddychać. Przy życiu trzyma go respirator, a sam zapadł w śpiączkę.
Sztywnieję.
Najpierw Zayn teraz Lancelot. Kto następny ?
Ty. - szydzi moja podświadomość na którą mam ochotę nawrzeszczeć.
- Ile to będzie trwało ? - tata spogląda przejęty na lekarza. Wiem co czuje, ale ja przeżywam to dwa razy mocniej. To czekanie jest jak najgorszą torturą dla człowieka.
- Nie mam pojęcia. To zależy od obrażeń.
- Można dokładniej ?
- Nie wiem, naprawdę. - mężczyzna wzrusza ramionami. - Proszę być dobrej myśli. - wymija nas, a my dalej stoimy w tych samych pozycjach.
- Mogę go zobaczyć ? - zwracam się do taty.
- Nie Bella. Idziemy do zamku.
- Ale ...
- Powiedziałem nie. Już wystarczająco zrobiłaś. - ciągnie mnie za łokieć do wyjścia.
- Nie zwalaj wszystkiego na mnie, to nie jest całkowicie moja wina.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfiction(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.