- Nie bądź zły. - mamroczę cicho wypakowując nasze ubrania z walizek. Pomaga mi, co jest ogromnym plusem, ale układa je nie tak jak trzeba. Nie mam serca zwrócić mu uwagi, przez co milczę od czasu do czasu spoglądając w jego stronę.
- Dlaczego sądzisz, że jestem? - patrzy na mnie beznamiętnie.
- Bo się tak zachowujesz.
- Jak?
- No tak. - wskazuję na jego osobę. Wiem, że powinnam go uprzedzić o naszym pobycie tutaj, ale na pewno nie zgodziłby się. Nie lubi mojego ojca, poza tym z Trishą też nie ma dobrych kontaktów. Trapi mnie myśl, że to wszystko przeze mnie.
- Aha. - udaje jakby wpadł na coś genialnego. - Czyli, że jak zachowuję się źle upominasz mnie i każesz się zmienić. Kiedy jednak chcę do kurwy się zmienić ty jak zwykle szukasz dziury w całym. - syczy, na co lekko otwieram buzię.
Gdybym wiedziała, że tak zareaguje nigdy bym nie zaczęła tego tematu.
- To nieprawda. - zaznaczam od razu. - Po prostu... - drapię się nerwowo po głowie szukając odpowiednich słów. Po prostu chcę go przeprosić za to, że nic mu nie powiedziałam. Tyle. - Przepraszam, okej? Powinnam ci powiedzieć.
- Powinnaś.
- Zayn. - wzdycham bezradnie. - Tydzień temu powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy się kłócić, tak? Nie miej mi tego za złe.
- Jeśli oni się pobiorą będziemy rodzeństwem. - przypomina z obrzydzeniem. Sama myślałam ostatnio nad tym tematem. To trochę głupie i muszę przyznać Zaynowi rację w tej sprawie. Niestety ważne jest też dla mnie szczęście taty. Daje je mu Trisha, poza tym za parę miesięcy będą rodzicami.
- Ale to nie oni nas połączyli. - podchodzę do niego bliżej patrząc w te miodowe tęczówki, które tak kochałam i nadal kocham. - Nie jako rodzeństwo, ale jako para. Wcześniej od nich wzięliśmy ślub i dlatego to dla mnie nic nie zmienia.
- Ale dla innych tak. Pamiętaj, że ja też jestem królem i mam swoją reputację.
- Od kiedy ty się przejmujesz innymi? - pytam marszcząc brwi. Zapewne mówi tak tylko dlatego że nie chce tutaj być. Bądźmy szczerzy, Zayn nie przejmuje się swoją reputacją.
- Bello? Mogę cię prosić na chwilkę? - dobiega nas głos zza drzwi.
Zayn zaciska szczękę i odwraca się podchodząc do łóżeczka Drake' na.
Wzdycham podążając do wyjścia.
- Tak tato? - pytam otwierając drewnianą powłokę.
- Skarbie zejdziesz na chwilkę na dół? Trisha chce się ciebie coś zapytać.
- Umm.. - spoglądam przelotnie na odwróconego plecami do mnie Zayna. - Okej.
* * *
Wchodząc z powrotem do naszej sypialni dostrzegam brak Zayna. Odruchowo spoglądam na okna, ale są w takim samym stanie jak przedtem. Z lekkim westchnieniem podchodzę do Drake' na, który się obudził. Biorę go na ręce i w tym samym czasie mężczyzna wychodzi z łazienki.
- Mogłeś chociaż mnie zawołać, że będziesz brał prysznic. - odwracam się do niego ze zmarszczką między brwiami. Nie chodzi mi o to, by spowiadał mi się ze wszystkiego co robi, ale powinien mi powiedzieć, bym miała na oku Drake' na.
- Niby po co? - prycha wycierając włosy.
- Nie powinieneś zostawiać Drake' na samego. Jest mały powinieneś się domyślić.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfic(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.