♔ 30-Where is he?

3.1K 257 9
                                    

< Dwa dni później >

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz samych kuzynów. - szepcze Zayn nachylając się delikatnie w moją stronę. Rozglądam się widząc znajome mi twarze. Nawet cieszę się, że mogę w końcu zobaczyć moich krewnych których  pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Spoglądam w bok widząc rodzinę Trishy, o których mogę powiedzieć że są mili. Na początku myślałam, że nie będziemy się dogadywać, bo oni to całkiem inna para kaloszy, ale wyszło ja wyszło.

Momentalnie odwracam wzrok kiedy napotykam oczy Diego. Nie wiem dlaczego, ale przechodzi mnie gęsia skórka i od razu wpatruję się w ołtarz.

- A co, chciałbyś zobaczyć moje kuzynki? - spoglądam na Zayna. Uśmiecha się lekko przyciskając bardziej do swojego boku. - Nudzę ci się? - dźgam go palcem w żebra. Niezamierzalnie wydaje z siebie dziwny dźwięk, przez co kilka osób odwraca się w naszą stronę. Nawet kapłan.

Oblewam się lekkim rumieńce, a Zayn odchrząkuje.

- Nie, oczywiście że nie. Za dużo przeszliśmy abyśmy teraz się rozeszli.

Ma rację. Wzdycham na samą myśl o wszystkich wspomnieniach o porwaniu, próbie gwałtu nad morzem, noce w zimnym i mokrym lochu, sala do zabijania, biczowanie, opętanie, egzorcyzmy, strach o Zayna....

Kręcę głową odganiając od siebie złe wspomnienia.

- A ja nadal nie mogę uwierzyć, że Harry też uczestniczy w ceremonii. - wzdycham uśmiechając się na jego widok.

- Idiota. - mamrocze Zayn kręcąc głową. Przegryzam dolną wargę wpatrując się w niego, trzymającego obrączki na puchowej poduszeczce - Dziwnie się czuję bez Drake' na.

- Ja też, ale jest pod dobrą opieką. - Mia to najwspanialsza kobieta jaką  w życiu spotkałam. Oczywiście gdybym znała mamę może ona byłaby uznawana za tą naj, ale życie potoczyło się inaczej, a ja nie miałam tego zaszczytu zobaczenia jej. Dziękuję Bogu, że w ogóle trafił mi się taki ktoś jak Mia.

Odruchowo spoglądam na dłoń Zayna na mojej tali i marszczę brwi.

- Gdzie sobie zadrapałeś rękę? - pytam szeptem widząc dwa czerwone paski biegnące przez skórę na na nadgarstku. Spogląda na  mnie zaskoczony i od razu naciąga bardziej rękaw.

- Sam nie wiem. - wzrusza ramionami.

- Może na wczorajszym wieczorze? - sugeruję, bo to wydaje mi się najbardziej prawdopodobne. - Poza tym nie opowiadałeś mi jak było. - zauważam chcąc trochę się dowiedzieć. Wszyscy krewni Trishy jak i tata płci męskiej zorganizowali dla "pana młodego" wieczór, w którym nie mam pojęcia co się działo. Byłam zaskoczona kiedy dowiedziałam się, że cała ta "impreza" nie odbędzie się w naszym zamku, tylko w dużo mniejszym i o parę kilometrów dalej od tego miejsca. Szczerze to martwiłam się kiedy Zayn zadzwonił, że jednak nie wróci na noc. Miałam dziwne przeczucia.

- A jak mogło być z twoim ojcem? - spogląda na mnie znudzony.

Czuję na sobie wzrok krewnych, którzy zapewne są zirytowani tym że cały czas gadamy. Co prawda to tylko szepty ale to słychać. Poza tym to ślub taty.

- Przerwać ceremonię!

Momentalnie wszyscy odwracają się do wyjścia by zobaczyć zdyszaną Eve.

Zamykam zirytowana oczy. Jeszcze jej tu brakowało.

Nim zdąży powiedzieć kolejne słowo, strażnicy bez żadnej zgody wyprowadzają ją i zamykają za sobą ogromne drzwi. Mimowolnie mój wzrok wpada na Lancelota, który też patrzy się akurat na mnie.

Broken the law 2 ➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz