♔ 32-Why can not it be good?

3.3K 250 15
                                    

Mija drugi dzień.

Drugi pierdolony dzień, w którym nie dzieje się nic nowego : Bella zamknięta w pokoju, jednocześnie szlochająca, a ja zajmujący się jej dzieckiem. Od czasu kiedy przyszła do mnie do zamku nie odezwała się ani słowem, jakby przeszła jakąś traumę, o której nie mam zielonego pojęcia. Mam przeczucie, że Zayn jest winny, chociaż z ręką na sercu mogę powiedzieć że to wiem.

Jeszcze raz postanawiam zapukać do drewnianych drzwi jej komnaty.

- Bella. - zaczynam wchodząc do środka. Odwrócona jest do mnie tyłem leżąc na łóżku. Mogę usłyszeć jej podciąganie nosem, a drżenie ciała zauważyłby nawet ślepy. - Powiedz mi co się stało. - wzdryga się kiedy delikatnie dotykam jej ramienia siadając na łóżku.

- Nic.

Słyszę to cały czas i szlag mnie trafia za każdym razem. Czasami mam ochotę rozjebać, albo zdemolować jakieś pomieszczenie, a zważając teraz na jej zachowanie zaciągnął bym ją do sali tortur i wydusił wszystko o czym chciałbym wiedzieć. Oczywiście dla jej dobra.

- Jednak to "nic" sprawia że płaczesz. - dotykam jej policzka wycierając pojedynczą łzę.

- Przepraszam cię Harry, ale naprawdę nie jestem w nastroju na gadanie. - mamrocze pod nosem.

- A kiedy będziesz?

Nie odpowiada zaciskając mocno oczy.

- Wiem, że Zayn coś spierdolił tylko powiedz mi co. - dla otuchy łapię ją za dłoń.

- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia. - warczy.

Wzdycham nie widząc co robić.

Gdyby się otworzyła pojechałbym do Zayna i wpierdolił mu za to co jej zrobił. Jednak nic nie wiem i nie mogę pozwolić, alby być nie w temacie.

- Harry, proszę wyjdź. Chcę zostać sama. - naciąga na siebie kołdrę zakopując się po same uszy.

Wzdycham nie widząc sensu dalej jej męczyć.

- Pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. - mówię zanim zamykam drzwi. Kątem oka dostrzegam czołgającego się Amira w moją stronę.

- Nie mam nastroju na zabawy. - rzucam odwracając się do niego i schodząc schodami na dolne piętro. Jak widać zły humor Belli przeszedł też na mnie. Tak kurewsko jestem ciekawy o co poszło, że hej.

Słyszę za sobą bieg wilka, ale nie zwracam na to uwagi. Podchodzę do tymczasowego łóżeczka Drake' na, który zaczyna otwierać oczy.

- Wujcio Harry ma wyczucie czasu. - szczerzę się biorąc go na ręce. Zaczyna ślinić się i machać rękami, w pewnym stopniu przypominając mi mojego dziadka. Amir zaczyna ciągnąc mnie za nogawkę spodni, ale dostaje kopniaka i odpierdala się. - Jak tak dalej pójdzie, zaczniesz mówić do mnie mamo. - gadam niosąc go do kuchni.

- W czym pomóc proszę pana?

W końcu kurwa mam gosposię. Uśmiecham się lekko do staruszki przypominając sobie, że chciałem zatrudnić dużo młodszą i ładniejszą. Niestety była lezbijką. Moje nagłe marzenia z nią legły w gruzach i tak wylądowałem z Kate.

- Jakieś mleko dla Drake' na, albo coś. - mamroczę odruchowo zakłopotany drapiąc się w tył szyi.

- Już. - uśmiecha się, a ja siadam na krześle ignorując biegnącego za swoim ogonem wilka.

                                                                                *  *  *

Broken the law 2 ➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz