< Perspektywa Belli >
Z wielkim westchnieniem czekam na Zayna.
Nie ma go i nie ma.
Nie mam pojęcia gdzie pojechał, przez co czuję się jeszcze gorzej.
Ile bym dała by wszystko było tak jak kiedyś.
Spoglądam jeszcze raz na korytarz, ale oprócz straży nikogo tam nie ma.
Wstaję i udaję się, by znaleźć telefon. Zayn zrobił "przemeblowanie" zamku i teraz nie wiem gdzie co się znajduje.
Po dłuższych minutach męczarni znajduję go. Znając na pamięć numer ojca dzwonię do niego.
- Halo ? - rozbrzmiewa głos po chwili.
- Hej. - uśmiecham się sama do siebie. Mimo wszystko tęsknie za nim. - Jak się czujesz ?
- Dobrze. - wzdycha. Domyślam się co nadal siedzi mu w głowie. - Słońce cieszę się, że dzwonisz, to chyba ja powinienem zapytać się, jak ty się czujesz ?
Pomijając fakt, że nie ma Zayna od paru godzin i prawie codziennie znika nie mówiąc mi gdzie idzie, to chyba tak. Nie wspominając oczywiście o tym ile tajemnic przede mną ukrywa.
- Dobrze tato. - wzdycham tak samo jak on wcześniej. Oboje wiemy że kłamię.
- Na pewno ? Zawsze możesz wrócić. - przypomina.
Taaa, ile ja bym dała by teraz się do niego przytulić.
- No właśnie nie mogę. - mamroczę drapiąc się po szyi.
Nie chcę znowu robić zamieszania a zwłaszcza z Lancelotem. To przeze mnie leży w szpitalu tak jak kilka razy wcześniej. Nie wiem dlaczego Zayn wtedy tak się zachował, ale nie miał prawa. W sercu nadal mam do niego lekki żal za to co zrobił, bo przecież Lancelot nie chciał źle. Zawsze miły i gotowy do pomocy. Nie mogę znieść myśli, że nadal może cierpieć w szpitalu.
- Jak to ?
- Nie wnikajmy. - kręcę głową chociaż on nie może tego zobaczyć. - Jak czuje się Lancelot ? - zmieniam temat.
- Jego stan się polepszył.
Wzdycham z ulgą.
Przynajmniej jedna dobra wiadomość.
- Chcę ci ... - przerywa mi stłumiony głos Zayna. Zapewne rozmawia ze strażnikiem. - Kocham cię. - mamroczę pośpiesznie i odkładam słuchawkę. Już mam zejść do niego, ale coś mnie hamuje.
Mój honor i duma ?
Jeśli zechce to przyjdzie do ciebie i cię przeprosi. - podpowiada moja podświadomość.
Mam ochotę puknąć się w czoło.
Zayn nie przeprasza, chyba gdy na czymś mu zależy i ma z tego korzyść.
Odwracam się na pięcie i wchodzę do naszej sypialni. Układam się wygonie na łóżku, a ręce daję pod poduszkę.
Jeśli zechce, znajdzie mnie przychodząc tu. Nie ukrywam że bardzo tego chcę.
Czekam.
Czekam.
Czekam.
Czekam.
Czekam.
I nic.
Nie słychać nawet żadnych odgłosów.
Nawet stukotu butów.
Przełykam ślinę obracając się na drugi bok.
Powieki zaczynają mi ciążyć, przez co ziewam. Mam ochotę go zobaczyć, ale chęć zaśnięcia jest większa.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fiksi Penggemar(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.