Rozdział niesprawdzony xD
▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌▌
- Żartujesz sobie ze mnie, tak ? - prycha nie chcąc, albo po prostu nie wierząc w moje słowa.
Przełykam odruchowo ślinę.
- Nie Zayn, to prawda. - szepczę wzdychając. Może gdyby Trisha nie pojechała wtedy ze mną do taty, nikt nie dowiedziałby się o tym że Lancelot jest jej synem. Swoją drugą to brzmi trochę dziwnie, nawet Lan w to dokładnie nie wierzy. Ciekawe czy byłaby z Yaserem gdyby nie poznała ojca. Nurtuje mnie pytanie dotyczące jej pobicia. Yaser to zrobił ? Czy może ktoś inny ? Sama nie wiem komu mam wierzyć.
Zayn nie spuszcza ze mnie wzroku, przez co czuję się dziwnie. Przez jego twarz przelatuje stado emocji, które na końcu zastępuje gniew. Jęczę w duchu, bo gdybym wiedziała, że znowu będzie zły, nic bym mu na ten temat nie powiedziała.
- Kłamiesz. - stwierdza z obrzydzeniem. Unoszę znacząco brwi dając mu do zrozumienia, by nie traktował mnie jak intruza. Od jakiegoś czasu dość często mu się to zdarza.
- Nie mam powodu by kłamać. - szepczę.
Zayn przez chwilę się nie rusza.
Nie przerywa ze mną kontaktu wzrokowego, jedynie jego klatka unosi się i opada.
Po chwili zaciska szczękę i przeczesuje swoje włosy by następnie za nie pociągnąć.
Jestem zdziwiona kiedy zaczyna chodzić po pokoju w te i we wte.
- Jakim kurwa cudem ? - odwraca się się do mnie wyraźnie ... zniesmaczony ? Jego brwi się prawie stykają, co świadczy o zdenerwowaniu.
Przełykam nerwowo ślinę, nie wiedząc jak mu to wytłumaczyć. Modlę się w duchu by przypadkiem nie powiedział nic Yaserowi, wtedy byłby istny chaos, oczywiście jeśli coś czuje do Trishy. Zostaje jeszcze jedna opcja że o wszystkim wiedział, ale wydaje się mi ona bardzo nieodpowiednia do charakteru Yasera. Poza tym Trisha opowiadała mi że on nie ma o jej synie zielonego pojęcia, chyba że kłamała.
- Lancelot jest starszy od ciebie. - mówię cicho.
Momentalnie się zatrzymuje.
- Co ?
- Trisha zaszła z nim w ciążę po dobrej stronie, nie będąc jeszcze z Yaserem. - wyduszam z siebie. Jest mi niezręcznie o tym mówić. Bo jak nie patrzeć, wiem więcej niż on w stosunku do jego matki.
Marszczy brwi jakby sobie coś przypominając, ale zaraz wraca do swojego zdezorientowania.
- Nie widzieliście przypadkiem mojego swetra ? - ku mojemu zdziwieniu do pokoju wchodzi Harry. Unoszę brwi na jego obecność, a Zayn tak jak ma w zwyczaju klnie na niego. - Ale wyjebiście - uśmiecha się lustrując wzrokiem pokój. Spoglądam nerwowo na Zayna i kiedy widzę, że zaciska pięści ze zdenerwowania postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce.
- Harry nie ma tutaj twojego swetra. Idź już sobie.
- Wyganiasz mnie ?
Nie, po prostu nie chcę by Zayn cię zamordował.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że jeśli go znajdziemy to oddamy. - prostuje, chociaż to nie jest prawda.
- Okej. - mówi powoli. - Chcecie chwilę prywatności, szanuję to. - uśmiecha się podnosząc dłonie w geście obronnym.
Momentalnie rumienię się przypominając sobie zdarzenie z wieczora.
Ono będzie mnie już dręczyć przez całe życie.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfic(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.