- Po co mi niby jego jebana krew ? - marszczę brwi spoglądając na Belle. - Nie potrzebuję jej.
- Zayn, przestań. - szepcze opierając głowę o moje ramię. - Musisz ją mieć, bo masz niedobór w organizmie. Gdybym mogła, na pewno oddałabym ci ją.
Wzdycham i opieram swoją głowę o głowę Belli.
Jej słowa mnie trochę uspokajają, ale to nie zmienia faktu, że w drzwiach stoi mężczyzna, który cały czas chciał zniszczyć mi życie.
- Zayn porozmawiajmy. - mówi spokojnie, patrząc na mnie.
- O czym ty chcesz rozmawiać, co ? - syczę w jego stronę, a ten zamyka oczy.
- Zayn proszę. - szepcze Bella, całując mnie w miejsce za uchem.
Tak bardzo mi tego brakowało ...
- Bądź rozważny, dzięki niemu wyzdrowiejesz. - mówi cicho.
Przez chwilę zastanawiam się nad jej słowami, a potem zgadzam się skinieniem głowy.
- Zostawcie nas samych. - spoglądam na Belle i Harrego, a te zdziwienie dopiero po chwili wychodzą z pokoju. - O czym chciałeś gadać ? - pytam z kamienną twarzą, a ten przysuwa krzesło do mojego łóżka i siada.
- O przeszłości, wiem że nie byłem najlepszym ojcem. - wzdycha.
Uśmiecham się ironicznie.
- Ależ byleś. - zaprzeczam natychmiastowo. - Tylko, że nie dla mnie. Harry od zawsze był na pierwszym miejscu. - wiem, że brzmi to dziecinnie, ale nadal, w głębi duszy mam ogromny żal.
- Był młodszy, dlatego poświęcałem mu więcej uwagi.
- Tak jak na rozprawie. - syczę, a ten wzdycha. Nigdy nie wybaczę mu tego jak zachował się podczas procesu. Wstawił się za Harrym, który nie miał żadnych praw do Belli, kłamiąc w żywe oczy.
- Zapomnijmy o tym wszystkim.
- Zapomnieć ? Ty siebie słyszysz ? - dyszę zirytowany. - Tego nie da się zapomnieć.
- Chociaż spróbuj. Chcę być lepszy i ci pomóc. Wiem, że popełniłem wiele karygodnych błędów, ale chcę się zmienić.
Panuje cisza.
Żadne z nas się nie odzywa.
Nie wiem, co mam mu w ogóle powiedzieć.
Wpaść mu w ramiona i wybaczyć ?
Nie, na pewno nie.
- Harry zadzwonił dzisiaj do mnie z prośbą bym przyjechał. Okazało się, że jeśli nie otrzymasz krwi do organizmu, możesz nawet umrzeć. Na pewno nie chciałbyś tego zważając na Belle i dziecko. - patrzy na mnie badawczo.
- No, nie chciałbym. - wzdycham. - Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
- Więc daj sobie pomóc.
- Jaką mam pewność że nie zatrujesz krwi, która wpłynie do mojego organizmy ? - spoglądam na niego z goryczą wiedząc że mógłby to zrobić.
- Chyba nie masz mnie już za takiego bym zabijał własne dziecko. - lekko się uśmiecha.
- Jesteś do wszystkiego zdolny.
- Wszyscy mogą być podczas pobierania krwi, będę miał świadków, a ty pewność. - wzrusza ramionami, a ja wzdycham.
- Nawiązując do Belli. - zaczynam kładąc głowę na poduszce. - Wydarzyło się coś pod moją nieobecność ? - patrzę na niego podejrzliwie, a ten zwęża oczy.
CZYTASZ
Broken the law 2 ➡Z.M✅
Fanfiction(druga część Broken the law. Jeśli nie przeczytałeś pierwszej nie zaczynaj Without Mercy) To się nie uda. - podpowiedział rozsądek. To ryzykowne. - mruknęło doświadczenie. To bezsensowne - potwierdziła duma. Mimo wszystko spróbuj. - szepnęło serce.