X

987 37 5
                                    

Pov Lauren

-Jeszcze raz to samo.- rzuciłam do barmana. Byłam już trochę pijana. 

-Lauren, mam nadzieję, że normalnie nie pijesz. A na pewno nie tak dużo.- zaśmiał się Tick.

-No co ty. Camila mi nie pozwala. Przypominam ci, że przyszliśmy tu uczcić walkę o tytuł mistrza Kaliforinii.- uśmiechnęłam się. Uniosłam kieliszek i zbiłam z trenerem. 

-Wiesz, że to będzie bardzo ciężka walka? To będzie pole krwi.-

-Jakie dajesz mi szanse?- spytałam.- Jeżeli się tam zakwalifikowałam, to znaczy, że jakieś mam. Nie wysłałbyś mnie na pewną rzeź.-

-Masz szanse. Upewniam się, że dotarło do ciebie, że to będzie dobre wyzwanie. Musisz zacząć więcej trenować.- postawił kieliszek na ladzie i wstał.- Będziemy na kontakcie.- rzucił szybko i wyszedł z klubu.

Wypiłam ostatni kieliszek i udałam się do domu.

_______________________

-Gdzie byłaś? I dlaczego nie odbierałaś?-spojrzała na mnie i dodała.-Piłaś.- wszystko podsumowała w progu brunetka.

-Tak.- było po mnie widać, więc powiedziałam już prawdę. Nie uwierzyłaby, jeślibym skłamała.

-Dużo wypiłaś. Lauren do cholery!-

-Daj mi już spokój! Kurwa. Miałam okazję, to się napiłam!- wybełkotałam, starając się krzyknąć i poszłam do salonu.

-Porozmawiamy rano. Teraz i tak chuj zrozumiesz.- powiedziała i poszła do sypialni.

Położyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać telewizję.



  Usłyszałam Camilę, która sprzątała w domu. Wstając z kanapy, poczułam delikatny ból głowy. Udałam się do kuchni po wodę i coś przeciwbólowego.

-Proszę, kto wstał.- powiedziała, opierająca się o futrynę drzwi kuchennych brązowooka.- Usiądź, musimy porozmawiać.- dodała i wskazała krzesło przy stole. Podeszłam do stołu i usiadłam naprzeciwko niej.

-Wróciłaś wczoraj znowu najebana. Prosiłam cię, żebyś się ogarnęła. Jesteś sportowcem, alkohol ci nie służy. Wiesz jak, się zachowujesz po nim.- wzięła głęboki oddech.- Boję się. Na prawdę czasem się boję..-urwała, a jej oczy się zaszkliły.-że mnie uderzysz.- próbowała powstrzymać łzy, ale ledwo jej to już wychodziło. Te słowa zabolały, ale wiedziałam jak ona musi się czuć i absolutnie nie mogłam mieć do niej o to żalu. Wstałam z krzesła i uklęknęłam przed nią. Złapałam jej dłonie, złączyłam i podniosłam do swoich ust.

-Nigdy w życiu cię nie uderzę. Nie zrobię ci krzywdy. Kocham cię Camila.- powiedziałam i pocałowałam jej dłonie.

-Wiem, naprawdę to wiem. Zrozum, chcę by w końcu, było dobrze. Kłótnie czuję się okrutnie zła. Czasami już sama nie wiem, kto zaczął, ty czy ja.- zaczęła płakać.- Kiedy w końcu wstanie słońce, chce by, w końcu było dobrze.- wyszlochała.

Wstałam i przyłożyłam jej głowę do swoich piersi, schyliłam głowę i dałam jej buziaka w głowę.

-Przepraszam Camila, też chce, żeby było już dobrze. Kocham cię i dla ciebie się zmienię. Będę więcej chodzić na treningi. Przestanę pić tyle alkoholu. Przysięgam ci.-

-Nie chcę, żebyś więcej trenowała. Potrzebuję cię czasem w tym domu. Nie chcę, tylko żebyś tyle piła.- objęła rękami mój tors.

Po chwili wstała i popatrzyła mi w oczy.

-Ja też przepraszam. Wiem, że cały czas się o wszytko czepiam, ale..- nienawidzę, kiedy tak urywa w pół zdania.- naprawdę martwię się o ciebie. Bardzo.- dokończyła i rzuciła mi ręce na szyję. Po chwili wskoczyła na mnie i nogami objęła mnie w pasie. Oparła swoje czoło o moje i powiedziała:

-Obiecaj mi, że zaczniesz bardziej dbać o siebie.-

-Chcąc nie chcąc muszę. Mieszkamy razem.- uśmiechnęłam się do niej szeroko.- Więc obiecuję.-

Dziewczyna złączyła nasze wargi w krótkim, ale dość uczuciowym pocałunku.

-Chodź, pomożesz mi sprzątać.- powiedziała, wychodząc z kuchni, a ja poszłam za nią.  

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz