Po obiedzie, u mamy Camilii strasznie mnie znużyło. Poszłam do dawnego pokoju brunetki i położyłam się na jej łóżku. To takie dziwne. Zawsze po obiedzie, który przygotuje Shinu, idę na drzemkę. Jak jem w domu czy w jakiejś knajpie, nigdy nie odczuwam potrzeby snu. Może ona robi bardzo bogate posiłki, kto wie?
Obudziłam się dopiero wieczorem, a obok siebie zobaczyłam Kubankę wtuloną w mój bok. Uśmiechnęłam się na ten widok i zaczęłam głaskać ją po głowie. Zachwycałam się jej pięknem, dopóki nie wstała. Przewróciła się na brzuch i leżała na mojej klatce piersiowej. Obdarowała mnie serią pocałunków, rozbudzających, aż wstała. Pożegnałyśmy się z Sofią i Sinuhe. Wsiadłyśmy do samochodu i wróciłyśmy do domu.
W domu od razu udałam się do łazienki, z zamiarem wykąpania się. Stanęłam przed lustrem i rozpięłam temblak, aby uwolnić rękę. Złapałam za dół bluzy i zaczęłam ją podciągać do góry. Przeciągnęłam najpierw przez głowę, lewą rękę i na koniec prawą. Udało się. Jednak z obcisłą bokserką miałam większy problem. Nie byłam w stanie przeciągnąć jej nawet przez głowę. Zaczęłam się denerwować i szarpać materiał, co też nic nie dało.
-Kurwa!- krzyknęłam.
Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam swoje ciemnozielone tęczówki. Widziałam, jak moja twarz się zmienia pod wpływem złości.
Nie byłam zawiedziona czy rozczarowana. Byłam wkurwiona na siebie, że nie umiem zdjąć jebanej bluzki.
Spojrzałam na swoje lustrzane odbicie z czystą nienawiścią. Zacisnęłam prawą dłoń w pięść i z całą siłą uderzyłam w lustro. Szkło w moment rozsypało się na kawałki i spadło na umywalkę i podłogę, roztrzaskując się na mniejsze części.
Usiadłam na wannę i starałam się uspokoić. Wiedziałam, że kwestią czasu było, pojawienie się w pomieszczeniu brunetki. Nie chciałam jej nic powiedzieć w złości. Była bardzo delikatna i wrażliwa. Nie chciałam, by moje słowa ją zraniły.
-Co się stało?- do łazienki wbiegła roztrzęsiona Camila.
-Nic.- mruknęłam.
Dziewczyna spojrzała na podłogę i setki małych kawałków po lustrze. Spojrzała na miejsce, w którym powinno się ono znajdować, po czym przeniosła wzrok na mnie. Spojrzała na moją prawą dłoń, którą oparłam o umywalkę. Podeszła do regału po drugiej stronie łazienki i zdjęła z niego apteczkę. Otworzyła ją i położyła na komodzie, obok wanny. Wyjęła z niej pęsetę.
-Daj.- powiedziała i uklękła przede mną.
Położyłam dłoń na jej klanie i dopiero zdałam sobie sprawę z krwi, która tam była.
Brunetka zaczęła powoli i delikatnie oczyszczać ranę z malutkich kawałków szkła, które powbijały się pod wpływem uderzenia. Kiedy skończyła, polała kostki wodą utlenioną i przetarła gazikami. Na koniec zawinęła rękę w bandaż i pocałowała wszystkie cztery kostki.
-I chuj z mojej kąpieli.- powiedziałam, mając na uwadze to, że nie miałam już ręki, którą mogłabym się umyć.
Wstałam z wanny i wyszłam z łazienki. Opuściłam również sypialnię i zeszłam na dół. Oczywiście na taras. Usiadłam na ławce i szybko zdjęłam paczkę papierosów z parapetu. Szybko wyjęłam jednego i odpaliłam.
Byłam zła na siebie podwójnie. Raz, że nie mogłam się samodzielnie rozebrać, a dwa, że dałam się ponieść i rozjebałam sobie drugą i zarazem ostatnią- sprawną- rękę.
To nie jest tylko brak czucia w którejś kończynie. To życie, które dla takiej osoby nie miało już sensu. Nie mogłam nic zrobić sama. Do tego wszystkiego musiałam patrzeć na moich bliskich, którzy patrzyli na mnie ze współczuciem, którego nie chciałam.
Gdybym wtedy nie uratowała Vives, dalej miałabym rękę. Wszystko byłoby po staremu. Jedynie miałabym kolejny pogrzeb i kolejną osobę na sumieniu. W dalszym ciągu nic by mi się nie stało. Jednak nie żałuję. Jestem odpowiedzialna za ludzi w tej organizacji. A Vives była moją przyjaciółką. Nie pozwoliłabym jej zginąć. Jej śmierć niczego by nie wniosła, wręcz przeciwnie. Dodałaby tylko bólu do bólu, który mieliśmy już po Carlosie.
To była moja decyzja. Dobra decyzja.
-Wiesz, że mogłam ci pomóc.- powiedziała cicho Camila, bojąc się, że zacznę krzyczeć.
-Chciałam spróbować sama.- powiedziałam.
-Rozumiem.- Usiadła na ławce obok i objęła mnie ramieniem.- Mimo wszystko. Nie bój się, prosić mnie o pomoc. Jestem dla ciebie.- dodała.
Odwróciłam się w tył, aby zgasić papierosa w popielniczce. Wróciłam do poprzedniej pozycji i objęłam Camilę.
-Wiem.-
![](https://img.wattpad.com/cover/173182355-288-k545751.jpg)
CZYTASZ
Zanim wróciłaś CAMREN
FanfictionŻycie Lauren jest perfekcyjne i idealnie ułożone. Nie ma opcji, żeby coś wyszło bez przyczyny tym bardziej, żeby wywróciło się do góry nogami. Wszytko jest naprawdę dobrze, aż do nieplanowego spotkania.. Czy Lauren poradzi sobie z przeszłością? Dop...