XIV

689 31 5
                                    

  Ocknęłam się, leżąc na podłodze. Po chwilowym rozeznaniu doszłam do wniosku, że jestem cały czas w sali treningowej. Podniosłam się do siadu i zacisnęłam w gniewie pięści. Podsunęłam je sobie pod oczy, aby sprawdzić, czy wszytko z nimi w porządku. Jednak moim oczom ukazały się pozdzierane niemal, że do kości knykcie. Nie miałam, zielonego pojęcia ile tłukłam, ale nie wyglądało to dobrze. Wstałam z podłogi i momentalnie poczułam ból w mięśniach na całej długości rąk. Doszłam do wniosku, że jednak trochę czasu mi to zajęło. Obolała ruszyłam do kuchni. Spojrzałam na zegar naścienny na jednym z filarów 14:43. W sumie w tamtym momencie nie interesował mnie czas. Interesował mnie tylko mój związek z Camilą, z która dziewczyną mi nie ufa.

Podeszłam do lodówki i z zamrażalnika wyjęłam 0,7. Ruszyłam w stronę salonu, po drodze zgarnęłam z blatu kuchennego popielniczkę. Nie lubiłam palić w domu. Później ciężko było wypędzić z niego ten nieprzyjemny zapach. Jednak dziś mnie nic nie interesowało. Liczyłam się tylko ja i butelka. Usiadłam na kanapie, odkręciłam butelkę i odpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się i upiłam łyk wódki, po którym się skrzywiłam. I tak w koło, póki butelka nie zrobiła się pusta.

Nie zauważyłam, kiedy przysnęłam, ale obudziła mnie osoba wchodząca do mojego domu. Spojrzałam na telefon obok mnie-wskazywał 23;51. Było mi obojętne czy ktoś się włamuje, czy to Dinah, Mani czy może Camila. Nie. Camilii nie chciałam widzieć. Nie teraz. Usiadłam na kanapie i spojrzałam w stronę drzwi frontowych.

-Jauregui co ty odpierdalasz?!- usłyszałam krzyk, a po chwili w wejściu do salonu stanęła Dinah.

-Co ty chcesz Hansen?!- warknęłam.

-Może chcesz mi powiedzieć, dlaczego w całym domu jebie papierosami i kurwi wódą? Nigdy nie paliłaś w domu. Poza tym chyba miałaś nie pić.-

-Dziękuję za odstawienie samochodu, a teraz wyjdź.- rzuciłam w jej stronę mordercze spojrzenie.

-Nie Laur. Co się dzieje?- spytała i po chwili kucała już przede mną, opierając swoje dłonie o moje kolana.

-Camila ci się nie pochwaliła?! Daj mi spokój i wróć do domu.-

-Dobra. Dam ci kilka dni na ogarnięcie tego syfu i tu wrócę. Może wtedy będziesz chętniejsza do rozmowy. Tylko nie pij już Jaguar.-

Blondynka podniosła się do góry i opuściła mój dom, natomiast ja wstałam z kanapy i skierowałam się do mojej sypialni. Spojrzałam w lustro, które było również drzwiami do mojej szafy. Wyglądałam okropnie. Rozwalone, tłuste włosy. Widoczne zmęczenie na twarzy i to puste spojrzenie, bez żadnych emocji. W tamtej chwili emocje mogły okazać się moją zgubą. Nie mogąc dłużej patrzeć na siebie, zeszłam do sali treningowej i przypominając sobie znowu wydarzenia z wczorajszej nocy, postanowiłam spuścić nieco pary. Uderzając dosłownie "na chama" myślałam o tym, gdzie podziała się ta wrażliwa Lauren. Ta, która tak strasznie płakała po stracie Camilii, ostatnim razem.

-Tej Lauren już dawno nie ma.- powiedziałam do siebie, po czym wyprowadziłam bardzo mocny cios w worek. Delikatnie zabolała mnie ręka, ale wiedziałam, że jeszcze nie ma czym się martwić, póki alkohol mnie trzyma. Rano będzie gorzej.  


Pov Camila

  Minął tydzień od pechowej imprezy. Siedziałam w kuchni przy stole, ze szklanką w ręku. Ze łzami w oczach wpatrywałam się w nasze zdjęcie, które było przyklejone obok okna. Z Lauren nie było kontaktu. Tyle o ile Dinah była u niej kilka razy, ale poza tym, że ją widziała- i jest w ciężkim do opisania stanie- nic nie mówiła. Próbowałam się do niej dodzwonić kilka razy, lecz jej telefon nie odpowiadał. Chciałam do niej jechać, niewyobrażalnie za nią tęskniłam, ale..bałam się. Jane powiedziała, że Lo jest praktycznie cały czas nietrzeźwa. Może najwyższa pora przełamać strach Camila?

Czekałam na Dinah. Każdego dnia po jej wizycie u Lo, przyjeżdżała do mnie i relacjonowała, co się dzieje z osobą, którą tak bardzo kocham. Wiedziałam, że źle zrobiłam. Mogłam jej powiedzieć to od razu. A teraz? Dowiadywałam się, tylko jak się stacza i nie mogłam z tym nic zrobić. Ba! Nie chciałam z prostej przyczyny. Jako zadufana w sobie egoistka za bardzo bałam się krzywdy fizycznej.
Z zamysłu i panicznego szlochu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i wpuściłam dziewczynę do środka i skierowałyśmy się do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i od razu zaczęła.

-Lauren nadal nie je. Wygląda jak żywy trup. Nie robi nic poza napierdalaniem tego worka. Nie odbiera od nikogo. Ze mną też nie chce rozmawiać. To ty musisz iść do niej Camila..- blondynka spuściła głowę w dół.

Wiedziałam, że muszę do niej iść ostatni raz jej wszystko wytłumaczyć. Zasługiwała na to. Kiedy przyszło jednak co do czego, zdałam sobie sprawę z tego, że nie boję się jedynie krzywdy fizycznej. Bałam się tak samo mocno tego, że nie będzie chciała już w ogóle ze mną rozmawiać, że odejdzie..Tak jak ja odeszłam od niej. Musiałam to zrobić. Miałam dość już bezsennych nocy i dowiadywania się tego, że ona się stacza..przeze mnie. Kochałam ją całym sercem, a tak bardzo ją skrzywdziłam.

-Dobrze.- powiedziałam przez nos i wytarłam łzy.- Pojadę do niej teraz.

Ubrałam się szybko i Dinah pojechała ze mną do Laur.  

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz