XVI

736 29 2
                                    

Musiałam iść pobiegać, chciałam trochę ochłonąć. Zazwyczaj twarda Jauregui dziś stwierdziła, iż wszytko ją przytłacza. Odbiegłam kawałek od domu i jednak nie chciałam, aby Camila zostawała sama. Była do wielu rzeczy jeszcze niezdolna. Wyciągnęłam telefon i szybko wystukałam wiadomość do DJ, aby do niej pojechała. 

Pov Dinah

Po wiadomości od Lauren od razu pojechałam do Camili. Byłam zdziwiona trochę, jednak po niej można spodziewać się wszystkiego. Ciekawe co tym razem jej odjebało..

Weszłam do sypialni i zobaczyłam zapłakaną Camilę. Usiadłam na łóżku i przytuliłam ją. Dziewczyna od razu wtuliła się w moje ciało i zaczęłam głaskać ją w geście uspokajającym po plecach.

-Co się stało Mila?- spytałam, kiedy się już trochę uspokoiła.

-Rozmawiałam z Lo o tym, co stało się na imprezie. Chyba źle zareagowała. Powiedziała, że to nie jest jej sprawa. Dobrze wiesz, że jest przeciwnie DJ.- wyszlochała.

-Wiem, ale też wiem, że dla Laur jest za wcześnie na rozmowę o tym. Sama wiesz, że ciężko to zniosła. Dla niej chyba najlepszym wyjściem byłoby niewracanie do tego tematu. Wydaje mi się, że pogodziła się z tym.-

-Nie chcę, tylko żeby przez to przekreśliła wszystko, co nas łączyło.-

-Ona nigdy tego nie przekreśliła, dlaczego miałaby zrobić to teraz? Jest w tobie za bardzo zakochana, aby to zrobić!- stwierdziłam.

-Obyś miała racje.-

-Pf, zawsze mam.- zaśmiałam się.- Co byś zjadła? Domyślam się, że Jaguar cię nie karmi.-

-A zdziwisz się, karmi.-

-No proszę.- puściłam jej oczko.- I tak przywiozłam ci obiad.- powiedziałam i wyszłam do kuchni.

Szybko przygotowałam jej obiad, zrobiony przez Mani i zaniosłam na górę. Postawiłam jej na kolanach tacę i zaczęła jeść.

-Kiedy Lauren wróci, staraj się rozmawiać z nią normalnie. Nie wspominaj o tej sytuacji. Zobaczysz, sama wkrótce poruszy ten temat lub odpuści. Wtedy zrób tak samo.- puściłam jej oczko i usłyszałam, że ktoś- a raczej Lauren- wchodzi do domu.- O wilku mowa.- zachichotałam.

-Co cię tak śmieszy Hansen?- zapytała szatynka, wchodząc do pokoju.

-A nic. Cieszę się, że karmisz Camilę.- zaśmiałam się.

-Bardzo śmieszne. To chyba normalne, że dbam o nią i się troszczę.- powiedziała, odwrócona przodem do szafy. Spojrzałam na brunetkę, leżącą w łóżku, która się uśmiechała.

-Jaguar, mogę cię prosić na słówko?- zapytałam i wstałam z fotela. Szatynka machnęła głową, ruszyłyśmy w stronę wyjścia.- Cześć Mila.- rzuciłam szybko w jej stronę i puściłam oczko, na znak, aby pamiętała, o czym jej powiedziałam.

Zeszłyśmy po schodach i zatrzymałyśmy się przed drzwiami frontowymi.

-Dzięki, że przyjechałaś i dałaś jej obiad.- rzuciła mi uśmiech.

-Nie ma za co, dla ciebie też zostawiłam. Nevermind. Możesz mi powiedzieć, co się stało?-

-Nic, musiałam się przewietrzyć, a nie chciałam, by była sama w domu. Nie chciałam po prostu teraz poruszać tego tematu. To tyle.- nerwowo założyła kosmyk opadających włosów za ucho.

-Nie olewaj jej Jauregui. Ona tego żałuje i tęskni za wami.- kładę jej dłoń na ramieniu.

-Nie chce właśnie tak robić. To bierze nade mną górę. Naprawdę chcę ją już przytulić i pocałować.

-Po prostu to zrób.- widziałam, że chce już coś powiedzieć.- Eeee, nie ma, że nie możesz czy próbowałaś. Nie interesuje mnie to. Jauregui na górę, już. Wpadnę jutro.- szybko rzucam w jej stronę, a ona delikatnie się uśmiecha.

-Weź Mani ze sobą.- usłyszałam za sobą i wyszłam z budynku.

Pov Lauren

Dosłownie po wyjściu Dinah odebrałam telefon od Max'a.

-Co jest doktorku?- spytałam.

-Jak czuje się Camila?-

-W porządku, nie skarży się na nic.-

-Słuchaj, spędziła prawie trzy dni w łóżku. Dobrze by było, gdyby jednak wstała i trochę pochodziła po domu, aby mięśnie jej nie zanikły.-

-Teraz?-

-Jeśli nie śpi, to teraz jest dobry moment.- oznajmił.- A jak ty się czujesz?-

-Dobrze, poczekam, aż Camz wyzdrowieje i wracam na salę.-

-W takim razie do zobaczenia.- powiedział i się rozłączył.

-Fuck.- powiedziałam sama do siebie.

Ochłonęłam i jogging sprowadził mnie na ziemię, jednak nie chciałam od razu narażać się na kontakt z Camilą, bardziej niż było to potrzebne. A może jednak powinnam ruszyć do przodu? Wdrapałam się na górę i stanęłam przed drzwiami sypialni.

-Dawaj Jauregui.- powiedziałam do siebie, uśmiechnęłam się i otworzyłam sypialnię.

Zobaczyłam leżącą nadal w łóżku Camilę. Spojrzała na mnie i odwzajemniła mój uśmiech.

-Musisz się w końcu ruszyć z tego łóżka.- zachichotałam, aby dodać jej otuchy.

-W końcu.- powiedziała i podniosła się do siadu. Usiadła na krawędzi łóżka.

-Camila, tylko powoli.- powiedziałam.

-Przestań Lo, przecież umiem chodzić.- zaczyna się śmiać, a po chwili staje na nogi. Nie minął ułamek sekundy i zobaczyłam, że dziewczyna leci w dół.

-Jezu Camz!- krzyczę i szybko łapię ją pod lędźwie i kark. W ostatnim momencie udało mi się ją złapać. Klęknęłam na ziemi i spojrzałam na jej twarz.- Nic ci nie jest?- zapytałam.

-Nic, bo mnie złapałaś.- zaśmiała się.

-Mówiłam, żebyś uważała.-

-Przestań już. Podniesiesz mnie?- spytała, lekko się rumieniąc.

Podniosłam się z kolan i podniosłam brązowooką. Usadziłam ją na łóżku i wzięłam pod ramię. Wstała wolniej niż za pierwszym razem. Mięśnie ewidentnie odmawiały jej posłuszeństwa. Cała drżała i co chwilę traciła równowagę. Przeszłyśmy się po pokoju, aż chyba jej się znudziło, bo rzuciła propozycję zejścia do salonu. Oczywiście odradzałam jej ten pomysł, jednak ona została przy tym, że da radę. Doszłyśmy do schodów. Brunetka złapała się poręczy i zaczęła się chyba zastanawiać, nad swoimi słowami. Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Podłożyłam lewą dłoń pod jej kolana, a prawą na plecy i uniosłam w górę.

-Lauren co ty robisz?- zapytała i zaczęła się śmiać.

-Uważam na ciebie.-

Zeszłam na dół i skierowałam się do salonu. Stanęłam nad kanapą, już miałam się schylać, aby ją na niej porzucić, gdy spojrzałam na jej usta, które aż się prosiły o to, aby ich zasmakować. Spojrzałam jej w oczy. Brunetka zawiesiła mi ręce na szyi i odwzajemniła moje spojrzenie, po czym przeniosła je na moje usta. Bez wahania delikatnie przywarłam swoimi wargami do jej. Po chwili ona przeciągnęła językiem po mojej dolnej wardze. Od razu rozchyliłam usta, aby mogła się dostać do mojego języka. To był pocałunek pełen tęsknoty i żalu. Mimo to był piękny. Oderwałam się od niej i usiadłam na kanapie, usadzając ją na swoich kolanach. Przykryłam nas kocem, a ona wtuliła swoją twarz w moje piersi.

-Kocham cię.- usłyszałam cichy szept. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że dziewczyna ma zamknięte oczy i się lekko uśmiecha. Położyłam jej dłoń na głowie i przytuliłam mocniej do siebie.

-Ja ciebie też.-

Włączyłam tv i leciał jakiś program, jednak ja wolałam skupić się na dziewczynie, która siedziała lub też leżała na moich kolanach. Na jej pachnących, brązowych włosach. O jej pięknym uśmiechu. O tej pięknej istocie, którą obdarzam tym szczególnym uczuciem. Nie wiem ile, tak siedziałyśmy w ciszy, ale postanowiłam się odezwać.

-Może pojedziemy jutro do twojej mamy? Pewnie się martwi, że nie dajesz znaku życia.-

Nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie, więc spojrzałam na jej twarz. Dziewczyna usnęła.

-Oj Camzi.-

Wciągnęłam na nią kocyk, chwyciłam ją mocniej i uniosłam w górę. Wyłączyłam tv i ruszyłam na schody. Weszłam do sypialni i delikatnie położyłam dziewczynę na łóżku. Przykryłam kołdrą i ucałowałam w czoło. Położyłam się obok niej i zamknęłam ją w szczelnym uścisku.

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz