XIII

813 31 3
                                    

Pov Camila

  Był już późny wieczór. Siedziałam na łóżku i czytałam powieść. Co jakiś czas zerkałam na śpiącą obok Lauren. Lubiłam patrzeć na nią, kiedy śpi. Wyglądała wtedy tak niewinnie i bezbronnie, co nijak pokrywało się z prawdą za dnia. Usłyszałam nagle wibracje mojego telefonu, leżącego na stoliku nocnym. Zamknęłam książkę, położyłam ją na łóżku i sięgnęłam po telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu "Ally", co przyprawiło mnie o nie małe zaskoczenie. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu, usiadłam na kanapie. Odebrałam.

-Cześć Camz.- usłyszałam doskonale znany mi-głos 'pedofila'.

-Hej Ally. Co tam?-

-Dawno się nie widziałyśmy, można by to naprawić.-

-Co masz na myśli?- zapytałam z figlarnym uśmiechem na ustach.

-Będę jutro o 9 rano w Mailbu. Lecę do rodziny na wakacje. Jeśli można by to tak ująć. Przyjechałabyś po mnie na lotnisko? Wyskoczyłybyśmy gdzieś. Co ty na to?-

-No dobrze. W takim razie widzimy się jutro Allysus.- uśmiechnęłam się pod nosem.

-Do zobaczenia Mila.-

Rozłączyłam się. Weszłam do kuchni napić się wody. Zrobiłam to i wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku, nastawiłam budzik i odłożyłam telefon na miejsce. Spojrzałam w stronę dziewczyny, która dalej spała jak zabita. Leżała na brzuchu z rękoma pod głową. Położyłam delikatnie dłoń-żeby jej nie obudzić- na jej ramieniu, nachyliłam się nad jej plecami i złożyłam pocałunek na jej nagiej łopatce. Wyszeptałam ciche "dobranoc Lauren" i z dłonią na jej ramieniu zasnęłam.  

_________________________________

  Zaparkowałam samochód na parkingu, blisko lotniska i udałam się do wejścia głównego. Wskoczyłam na betonowy murek i po chwili na nim usiadłam. Wyjęłam z kieszeni kurtki telefon i napisałam do Dinah, że zamierzam do nich wpaść z pewną osobą. Miałam na myśli oczywiście Ally. Odwróciłam wzrok w stronę wejścia, aby móc zlokalizować dziewczynę, na którą czekałam. Czas nagle zaczął się strasznie dłużyć. Każde 5 minut, wtedy jak dla mnie miało wartość trzykrotnie większą. Zaczęłam wędrować wzrokiem po wszystkich, masowo wychodzących z lotniska osobach. W tłumie znalazłam lekko zdezorientowaną postać niskiej, blondynki, która już po chwili uśmiechnęła się, kiedy spojrzała w moją stronę. Zeskoczyłam z murka i pobiegłam w jej stronę. Będąc najbliżej niej, jak się dało, przytuliłam ją mocno.


-Nadal nie urosłaś.- zaśmiałam się i spojrzałam na czubek jej głowy. Była niższa ode mnie co najmniej o pół głowy, a co śmieszniejsze- starsza.

-Dobra dobra. Uważaj.- zaśmiała się.

Chwilę później usłyszałyśmy głos jakiejś dziewczyny.

-O boże! Camila i Ally! Mogę zdjęcie? Proszę!- zaczęła szczerzyć się jak głupia. Spojrzałam z uśmiechem na Brooke, która odpowiedziała za nas.

-Jasne.- 

Ustawiłyśmy się do selfie. Zrobiłyśmy wszystkie trzy głupie miny.

-Dziękuję wam! Miłego dnia.- zwróciła się do nas niebiesko włosa i odeszła w swoją stronę.

Udałyśmy się do samochodu. Włożyłam do bagażnika walizkę i wsiadłyśmy.

-To co? Kawa?- spytała.

-No jasne. Brooke nigdy bez kawy.- zaśmiałam się, odpaliłam silnik i ruszyłam.  

________________________________

  -Opowiadaj, jak tam w Wirginii?- spytałam i upiłam łyk latte.

-Po staremu. Wszytko, dobrze. Rodzina zdrowa.-

-Czym się teraz zajmujesz?- byłam ciekawa. Ciekawa co robi aktualnie każda z nas. Po trasie zespół się rozpadł, jednak każda z nas snuła plany dotyczące tego, co zrobi po powrocie.

-Staram się nadal zajmować muzyką. Aktualnie nawiązałam współpracę z jedną wytwórnią. Po powrocie z urlopu zacznę pisać.- uśmiechnęła się.- A ty?-

-Na razie nie robię nic ambitnego. Pamiętasz, zostawiłam tu wszytko praktycznie z dnia na dzień. Do tej pory układałam to, co runęło. Minęło trochę czasu, ale jednak się udało. Może teraz pomyślę w końcu o tym, co miałam w planach.-

-Camila musisz naprawdę się ruszyć. Dziewczyno, masz talent! I jeszcze odpowiedni wiek. Wiesz, że później będzie ci znacznie trudniej. Jeśli chcesz od czegoś zacząć, to proponuję wejść na skrzynkę mailową i odezwać się do twojego managera. Po powrocie znalazłam tam setki ofert współpracy. Nie oszukujmy się, ale trochę sławy nam przybyło po tej trasie.- sprecyzowała.

-Chciałabym do tego wrócić. Przez ten okres robiłam to, co kocham.- rozmarzyłam się.

-Na co czekasz? Zrób to!-

-Muszę do końca ustabilizować swoje życie, dopiero wtedy się tym zajmę.-

-Trzymam cię za słowo.- wzięła filiżankę do ręki, odchyliła się pewnie i oparła się o oparcie kanapy.

Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam połączenie przychodzące od Lauren.

-Przepraszam cię na chwilę.- rzuciłam w stronę koleżanki i wyszłam przed kawiarnie.

-Wstałaś już?- zaśmiałam się cicho.

-No.- powiedziała strasznie słodkim, zaspanym głosem.- Możesz mi wyjaśnić, czemu się obudziłam i nie zobaczyłam cię obok siebie?- dodała i po chwili ziewnęła.

-Ojej śpiochu, przepraszam.- zaśmiałam się.- Wyszłam wcześnie z domu, bo musiałam odebrać koleżankę z lotniska. Zrób sobie śniadanie. Nie chciałam nic robić, żebyś nie jadła zimnego.- dziewczyna jęknęła w odpowiedzi.

-Pusto mi tu. Nie chcę rano tak wstawać.. bez ciebie obok.-

-Dobrze, jutro już wstaniemy razem. Kocham cię.-

-Ja ciebie też bardzo zły smoku.-

Uśmiechnęłam się pod nosem i zakończyłam połączenie. Wróciłam do stolika.

-Chodź, przedstawię cię moim przyjaciółką.- wyciągnęłam do niej rękę, którą chwyciła i pociągnęłam ją do wyjścia.  

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz