-Dziękuję wam wszystkim, że byliście tu ze mną. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo wdzięczna wam wszystkim jestem.- powiedziałam i wysiliłam się na delikatny uśmiech.
-Nie masz za co dziękować.- powiedziała Halsey i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Od tego jesteśmy.- dodała Vives.
-Informuj nas, jak z nią.- poprosił ochroniarz, który w końcu przedstawił mi się, używając ksywki: Grey.
-Obiecuję.- powiedziałam.
Osoby z 'rodziny' Lauren zaczęły się rozchodzić. Halsey i Lucy pożegnały się ze mną uściskami i miłymi słowami wsparcia. Zostałam na oddziale sama. Wcześniej kazałam Normani, zabrać Hansen do domu. Mimo leków uspokajających, jej stan się nie poprawił. Będąc tutaj, szanse na poprawienie się jej stanu, były i tak znikome.
Spojrzałam przez szybę, na Lauren. Wyglądała tak spokojnie, zupełnie jakby spała. Pomijając fakt, iż miała przypiętych naprawdę mnóstwo kabli do klatki piersiowej i palców. Do wenflonu, wbitego w jej prawą dłoń była przyłączona kroplówka. Do jej ust była włożona ta charakterystyczna, plastikowa rurka, która zmuszała mnie do płaczu.
Rozmawiałam z lekarzem, który mi wytłumaczył co, czemu służy. Przedstawił mi też kilka opcji życia Lauren, po wybudzeniu i dojściu do siebie. Poinformował mnie, że bardzo niewielki procent pacjentów, po podobnych przeżyciach dochodzi w stu procentach do siebie. Powiedział, że Lauren może nigdy nie wrócić do pełnej sprawności oraz że z boksem raczej będzie musiała się pożegnać.
Bałam się reakcji Lauren. Wiem, że nigdy w życiu nie chciałaby tego sobie odpuścić. To jest jej jedyny sposób na rozładowanie emocji. To jest pewnego rodzaju, jej styl życia. Bałam się dnia, w którym miała się zmierzyć z tym wyznaniem.
Już pieprzyć te walki, wierzyłam, że w ostateczności pogodziłaby się z tym. Znacznie gorzej ze sprawnością fizyczną. Tak samo, jak ona, miałabym z tym największy problem. Szatynka przecież nie widziała świata poza siłownią, a tu nie chodziło tylko o to. Przecież ona mogła już nigdy nie ruszać ręką jak wcześniej! To martwiło mnie najbardziej.
Spojrzałam na wieszak, stojący przy wejściu do jej sali. Ściągnęłam z niego zielony fartuch ochronny i włożyłam na siebie. Rozsunęłam szklane drzwi i spojrzałam w lewo, na pielęgniarkę pytającym wzrokiem. Blondynka posłała mi jedynie ciepły i zarazem współczujący uśmiech.
Zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka. Usiadłam na krzesełku. Chwyciłam jej delikatną dłoń i przyciągnęłam do swoich ust. Musnęłam jej wierzch kilka razy i zostawiłam przy swoich ustach. Zaczęłam płakać w jej dłoń, a po czasie spojrzałam na jej twarz.
-Jestem z ciebie bardzo dumna, wiesz?- pociągnęłam nosem. -Dałaś radę, wygrałaś na tym stole.- po moim policzku spłynęła gorąca łza.- Wszyscy się bardzo cieszymy, że wygrałaś. Strasznie nas wystraszyłaś, ale tak w swoim stylu.- zaśmiałam się gorzko, po czym wzięłam głęboki oddech.- Przepraszam cię za wszytko. Za moje humorki, za te wszystkie niepotrzebne kłótnie. Zrobię dla ciebie wszystko, tylko wrócić już do mnie.- przeczesałam jedną dłonią włosy, dalej nie puszczając jej ręki.- Chciałabym się teraz obudzić w twoich silnych ramionach i opowiedzieć ci, jaki okropny sen miałam, bo to wszystko dla mnie jest tylko tym. Okropnym koszmarem.- wyciągnęłam dłoń do jej policzka i go pogładziłam.- Tak strasznie cię kocham.- rozpłakałam się.________________
Stałam przy automacie i czekałam na mój napój. Rozglądałam się po poczekalni na SOR-rze. Było tam dużo osób. Kilkoro dzieci zapewne z jakimiś urazami chirurgicznymi i większa liczba dorosłych. Przyglądałam się tak każdemu po kolei, aż spojrzałam na drzwi wejściowe. Stanął w nich wysoki brunet i zaczął nerwowo się rozglądać. Zaraz za nim weszło pewne małżeństwo. Chłopak skrzyżował ze mną wzrok i podbiegł do mnie.
-Camila! Que le paso a ella? ¡Gray nos dijo que estaba aquí! (Co się z nią stało? Grey nam powiedział, że tu jesteście.)- chłopak mówił bardzo szybko.
Zdecydowałam się po prostu go przytulić, aby się trochę uspokoił. Pocierałam jego plecy w kojącym geście, aż do momentu, gdy całkiem się rozluźnił. Wtedy spojrzałam na jego twarz i uśmiechnęłam się, mimo płaczu.
![](https://img.wattpad.com/cover/173182355-288-k545751.jpg)
CZYTASZ
Zanim wróciłaś CAMREN
ФанфикŻycie Lauren jest perfekcyjne i idealnie ułożone. Nie ma opcji, żeby coś wyszło bez przyczyny tym bardziej, żeby wywróciło się do góry nogami. Wszytko jest naprawdę dobrze, aż do nieplanowego spotkania.. Czy Lauren poradzi sobie z przeszłością? Dop...