L

496 35 2
                                    

-Myślę, że to nie ma znaczenia. Sytuacja polityczna i międzynarodowa stale się zmienia.- skomentowała kobieta o rudo-brązowych włosach. Sięgnęła po kieliszek wina, po czym oparła się pewniej o krzesło. Wyprostowała plecy i przeniosła wzrok z kieliszka, na brunetkę siedzącą, po swojej lewej stronie.- A jak się rozwija świat show-biznesu Camila?- zapytała i posłała brunetce ciepły uśmiech.

Cabello odstawiła kieliszek wypełniony ciemno-czerwoną cieczą na stół. Powoli przeniosła wzrok na Clarę, złączyła razem dłonie i położyła przed sobą.

-Um, aktualnie można powiedzieć, że bardzo ciężko jest się przebić przez chmury. Bardzo dużo nowych, utalentowanych ludzi się teraz wyłania.- uśmiechnęła się delikatnie i w tym samym czasie szybko przejechała językiem, po górnych zębach. Zawsze tak robiła, kiedy się denerwowała.- Osobiście nie dotknął mnie jeszcze ten problem. Moje utwory może nie są bardzo znane, ale dają sobie radę na rynku.- włączyła jej się skromność.

-Co ty mówisz?- musiałam się wtrącić.- Twoja twórczość osiąga szczyty większych stacji radiowych. Bardzo szybko udało ci się wybić. Twoja muzyka jest świetna!-

Osiemnastolatka, siedząca naprzeciwko mnie kopnęła mnie delikatnie w kolano. Spojrzała na mnie spod byka, a ja posłałam jej szeroki uśmiech. 
Złapałam w dłoń widelec i wbiłam w kawałek mięsa. Mama pomyślała o moim problemie i kiedy dostałam talerz, zobaczyłam, że mięso mi pokroiła już wcześniej, dlatego nie miałam żadnego problemu podczas obiadu.

-Myślę, że masz się czym pochwalić w takim razie.- najstarsza posłała kolejny, szczery uśmiech w stronę mojej ukochanej, po czym spojrzała na mnie.- Też mogłabyś zajść daleko w muzyce, ale ty wolałaś pójść własną ścieżką.-

Znowu to zrobiła. Momentalnie się zagotowałam. Byłam pewna, że moje tęczówki pociemniały. Mogę powiedzieć, iż prawie to poczułam. Doskonale wiedziała, że tego tematu się nie porusza. Ja i muzyka to już zamknięty rozdział. Ba! Wszyscy to wiedzieli. 

Doskonale pamiętam dzień, w którym postanowiłam z tym skończyć. Pamiętam, kiedy zadzwoniła do mnie mama i spytała, dlaczego nie przyjechałam do domu. Wyprawiała razem z ojcem bankiet. Miałam grać pół wieczoru na fortepianie razem z żywą orkiestrą.
Już wtedy konkretnie się jej wypowiedziałam.

-Nie będę już grać. Muzyka nie ma już żadnego sensu. To przez nią skrzywdziłam Camilę.- wzięłam oddech.- Nie chcę już słyszeć nic na ten temat.-

-Lauren.-  spokojny głos Camlii przywrócił mnie do rzeczywistości. Doskonale wiedziała, co się zaraz stanie.

Starałam się uspokoić oddech i buzującą krew w żyłach, ale dalej patrzyłam na matkę z nienawiścią. 

W międzyczasie Chris oparł sztućce o brzegi talerza i spojrzał na Clarę.

-Mamá basta! Sabes que a Lauren no le gusta hablar de eso! (Mamo, dość! Wiesz, że Lauren nie lubi, o tym rozmawiać!)- odezwał się mój brat, siedzący koło Camilii. 

-Acabo de decir la verdad. (Właśnie powiedziałam prawdę.)- oburzyła się kobieta.

Zaciskałam palce coraz mocniej na widelcu, aż w końcu zauważyłam, że zaczął się delikatnie uginać. Odrzuciłam go w bok i wstałam z krzesła. 
W tamtym momencie nie wiedziałam, co zrobić. Czy wyjść, zacząć krzyczeć czy może coś rozwalić.

-No puedo creer que puedas arruinarlo todo. Hiciste esta cena solo para molestar a Lauren otra vez! (Nie wierzę, że możesz wszystko zepsuć. Zrobiłaś ten obiad tylko po to, by znowu wkurzyć Lauren!)- znacznie podniósł głos.

-Camila, wychodzimy.- powiedziałam.

Ruszyłam szybkim krokiem do przedpokoju. Ściągnęłam z wieszaka płaszcz Camili i wróciłam do jadalni. Podeszłam do brunetki i podałam jej okrycie. 

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz