XVII

828 24 1
                                    

-Przepraszam, na prawdę cię przepraszam. Jest mi tak kurewsko przykro.- usłyszałam załamujący się głos Lauren i spojrzałam w jej stronę.

Zatrzymałyśmy się na skrzyżowaniu, na czerwonym. Wykorzystałam ten moment.

-Lauren, spójrz na mnie.- poprosiłam, a ona przekręciła głowę w moją stronę. Chwyciłam w dłonie jej policzki.- To był wypadek, nie dbam o tę bliznę.-

-Okaleczyłam cię do końca życia.-

-Już, uspokój się.- złożyłam delikatny pocałunek na jej ustach.- Skup się na drodze.- poprosiłam.

Ruszyła przed siebie. Zacisnęła mocniej dłonie na kierownicy.

-Ktoś cię kiedyś zapyta: Camila, a skąd to masz?- zmieniła śmiesznie głos.- A ty powiesz: Moja była- Lauren, przejechała mi żyletką po nadgarstku. Rzeczywiście. Fajna zabawa.-

-Czekaj. Co?! Jaka była?!- krzyknęłam, kładąc szczególny nacisk, na ostatnie słowo. 

-Nie będziemy razem. To znaczy, um. Nie zawsze będziemy razem. To znaczy, nie chce z tobą zerwać. Nic z tych rzeczy, za bardzo cię kocham i, no um.. kurwa!- powiedziała niepewnym głosem, stale się plącząc. 

-Lauren. Zamknij się już.- przerwałam jej i odwróciłam twarz w stronę okna. Zabolała mnie jej wypowiedź. 

-Camz. Miałam na myśli, że.. chciałabym być z tobą właśnie już zawsze. Widzę ciebie w przepięknej sukni, ze mną na naszym ślubie. Marzę właśnie o tym, żeby być z tobą już zawsze. Boję się, że ty będziesz chciała to zakończyć. Nie dziwie ci się, zrobiłam ci krzywdę..-

-Lauren, już. Uspokój się. Kocham cię i nie zrobię tego. To był WYPADEK.- podkreśliłam.

Miałam wrażenie, że dziewczyna jeszcze długo będzie się o to obwiniać. Najgorszym uczuciem, jednak było to, że nie mogłam nic z tym zrobić. Moje głupie zapewnianie jej, że nic się nie stało- nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Była cały czas zdenerwowana. Zdecydowałam się położyć jej dłoń na udzie. Już po chwili obserwowałam, jak całe jej ciało rozluźnia się pod wpływem mojego dotyku. Reszta drogi minęła nam w ciszy i spokoju. Gdy stanęłyśmy na podjeździe mojego, rodzinnego domu Lauren szybko otworzyła mi drzwi i podała dłoń, asekurując mnie.

-Wiesz, że nie musisz mi zawsze otwierać drzwi.- uśmiechnęłam się.

-Wiem, ale chcę. Zasługujesz na wszystko Camz.- 

Weszłyśmy do domu i już od progu przywitała nas mama i moja siostrzyczka.

-Dziewczynki. Jak miło was widzieć. Głodne?- zapytała nas.

-Dzień dobry mamo.- powiedziałyśmy w tym samym czasie i spojrzałyśmy się na siebie, po czym wybuchnęłyśmy śmiechem. 

-Jednorożec!- krzyknęła malutka brunetka, po czym wskoczyła na zielonooką, a ta ją mocno przytuliła.

-Cześć mała księżniczko.- pocałowała ją w policzek szatynka.

-Smok Kaki.- pomachała do mnie.

Lauren postawiła ją na ziemi, a ona podeszła do mnie, aby się przytulić. Kucnęłam, by móc ją objąć bardziej. Nie mogłam wziąć jej jeszcze na ręce, bo mogłyby mi pęknąć szwy. 

-Stęskniłam się za Tobą, wiesz?- wyszeptałam do jej ucha.

-A pobawimy się?- spytała z uśmiechem, odrywając się ode mnie.

Już chciałam jej odpowiedzieć, jednak przerwała mi mama.

-Najpierw obiad Sofii.-

Dziewczynka pobiegła do kuchni a, ja wstałam i wyciągnęłam dłoń do Lauren. Szatynka uśmiechnęła się i złapała moją dłoń. Weszłyśmy do kuchni. Dziewczyna zaprowadziła mnie do stołu, abym usiadła, a sama podeszła do mamy.

-Może ci jakoś pomóc?- spytała.

-Nie Laur, wszytko już gotowe. Możesz zanieść naczynie i siadaj do stołu.- wskazała palcem na naczynie żaroodporne, które Lo wzięła do rąk i zaniosła we wskazane miejsce. Usiadła przy stole i chwyciła moją dłoń, po czym, przyciągnęła do swojej twarzy i wtuliła się w nią. Posłałam jej ciepły uśmiech.

Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Mama powiedziała, że dostała awans i będzie musiała częściej wyjeżdżać. Zaoferowałyśmy jej pomoc, jeśli chodzi o Sof. Dziewczynka z tego, co zauważyłam lubi nasze towarzystwo, ze wzajemnością, więc to, że posiedzi u nas przez kilka dni-nie stanowi problemu. Bardziej martwi mnie wariant, że z mamą skończy się zaraz, tak samo, jak z tatą. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz go widziałam. W dniu mojego wyjazdu już go dawno nie było. Boję się, że moja siostra "straci" oboje rodziców w okresie dzieciństwa. Czasem się zastanawiam czy ona w ogóle pamięta tatę.

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz