Rano obudziła mnie jęcząca Lauren. Odwróciłam się przodem do niej. Spała, jednak leżała na boku. Domyśliłam się, że bolą ją przez to żebra. Usiadłam i delikatnie ją obróciłam na plecy, aby uśmierzyć jej ból. Po chwili przestała syczeć i wyraz jej twarz się zmienił. Była spokojna. Pochyliłam się nad nią i dałam jej buziaka w czoło.
Wyszłam z sypialni i udałam się do łazienki. Wrzuciłam białe cichy dziewczyny do pralki. Miałam nadzieję, że się dopiorą. Dorzuciłam swoje z kosza na pranie. Nastawiłam pralkę i wyjęłam z torby rękawice bokserskie. Nie wiedziałam jak zabrać się za oczyszczenie ich z krwi. Było to o tyle łatwiejsze, że materiał był śliski. Przemyłam je wodą z mydłem, a później przetarłam kilka razy gąbką. Udało się, były jak nowe.
Weszłam do salonu i spojrzałam na stolik pod telewizorem. Zobaczyłam zdjęcia, które ostatnio przeglądała Lauren. Wyjęłam z szuflady stolika taśmę klejącą i zaczęłam rozklejać je po domu. W kuchni przykleiłam nad zlewem, kuchenką i na lodówce. W salonie wszędzie gdzie tylko było można. Weszłam ostrożnie do sypialni, wiedziałam, że zielonooka jeszcze śpi. Przykleiłam dwa na szafie, cztery na dużym lustrze i jedno nad komodą. Weszłam ostrożnie na łóżko tak, aby jej nie obudzić. Nad łóżkiem, na środku przykleiłam najpiękniejsze nasze zdjęcie, jak całujemy się na plaży, o zachodzie słońca. Uśmiechnęłam się na miłe wspomnienie i wyszłam z sypialni. Spojrzałam na zegarek w telefonie: 11;42. Zdecydowałam się zrobić śniadanie dziewczynie. Musiałam ją przypilnować z jedzeniem. Usiadłam na kanapie w salonie i otworzyłam laptopa. Chciałam zrobić jej zbilansowany posiłek pod kątem żelaza. Patrząc na wszystkie propozycje, odrzuciłam wszytko po kolei. Lauren nie lubi bardzo wielu rzeczy. Jednak na coś musiałam się zdecydować. Najlepszą opcją był jogurt naturalny z trzema łyżkami muesli z rodzynkami i orzechami. Do tego dwie kanapki z pastą jajeczną ze szczypiorkiem i szklanka soku pomidorowego. Udałam się do kuchni i zrobiłam tę pastę. Wyjęłam z lodówki jogurt i napój. Z szafki wzięłam płatki, wsypałam je do jogurtu i wymieszałam. Posmarowałam chleb pastą, którą przygotowałam międzyczasie. Wtedy do kuchni weszła brunetka.
-Hej kochanie.- złapała mnie w pasie i dała mi buziaka.
-Wyspałaś się?- spytałam.
-Nawet.- skrzywiła się lekko i usiadła przy stole.- Co tu się stało?- rozejrzała się.
-Nic. Stare artefakty wróciły na swoje miejsca.- uśmiechnęłam się do niej.
-Zawsze tu pasowały.- zaśmiała się.- Co tam robisz?-
Podeszłam do stołu i postawiłam przed nią jogurt, talerz z kanapkami i małą, czerwoną tabletkę.
-Smacznego.- powiedziałam i dałam jej buziaka w czoło. A po chwili dostawiłam jej szklankę z sokiem.
Spojrzała krzywo na to, co leżało przed nią. Oparłam się plecami o blat i patrzyłam w jej stronę.
-Camz jesteś kochana, ale wiesz, że ja tego nie zjem.- wstała i podeszła do mnie. Przytuliła mnie i się odezwałam.
-Lo, musisz teraz jeść właśnie takie rzeczy.- przytuliłam ją delikatnie mocniej.
-Nie będę tego jeść.-
-A jeśli zjem z tobą?- spytałam.- Wiesz, że też nie lubię muesli.-
-Naprawdę nie chce tego jeść.- oderwała się ode mnie, jednak położyła swoje dłonie na moich biodrach.
-Wiem kochanie, zrób to dla mnie.- poprosiłam. Spojrzałam głęboko w jej zielone tęczówki i dałam jej buziaka.
Ona oderwała się ode mnie i usiadła do stołu. Wyjęłam drugi jogurt z lodówki i zrobiłam to samo co, z posiłkiem brunetki. Usiadłam do stołu, spojrzałam na dziewczynę, która jadła jak wygłodzona i się lekko zdziwiłam.
-No co? Dobre jest.-spojrzała na mnie i zaśmiała się.
Wzięłam na łyżeczkę trochę-spróbowałam.
-Kurwa. Fu. Jak ty możesz to jeść?- spytałam.
-Przecież muszę jeść teraz takie rzeczy.- przytoczyła moje słowa ze swoim głupim uśmieszkiem.
Patrzyłam się krzywo na plastikowy pojemniczek. Lauren złapała mnie za rękę.
-Nie musisz tego jeść.- uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Zjem to, dla ciebie.-
Z wielkim trudem to zjadłam, a dziewczyna właśnie kończyła całe śniadanie.
-Ta pasta wyszła ci perfekcyjnie.-
-Cieszę się, że ci smakuje.- posłałam jej ciepły uśmiech.
-Muszę?- spytała, trzymając w dwóch palcach czerwoną tabletkę.
-Musisz.-
-Dostanę w zamian chociaż buziaka?- spytała z ironicznym uśmieszkiem.
-Dostaniesz.- wstałam i podałam jej szklankę wody do popicia.
Wiedziałam, że dziewczyna nienawidzi leków, więc przystałam na jej opcję. Zależało mi bardzo na jej zdrowiu. Nie chciałam, by wylądowała w szpitalu. A co ważniejsze, żeby nie mogła dalej trenować. Przez ten krótki okres czasu-zobaczyłam jak, jej na tym zależy. Spojrzałam na nią, połknęła tabletkę i popiła ją wodą. Zebrałam ze stołu brudne naczynia i włożyłam do zmywarki.
-Camzi. Czekam.- usłyszałam. Podeszłam do niej i złapałam jej twarz w objęcia.
-Zamknij oczy.- wyszeptałam. Zrobiła to, o co ją poprosiłam. Złączyłam nasze wargi. Jednak chciałam pogłębić trochę pocałunek. Poprosiłam o dostęp, który bez najmniejszego wahania, mi dała. Po bardzo delikatnym pocałunku oderwałam się od niej i zaczęłam sprzątać blat.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?- zapytała.
-Nie wiem, raczej nie. Chcę poświęcić czas tobie i twojemu zdrowiu.-
-Wiesz, że nie musisz mnie niańczyć.-
Nie odpowiedziałam, jedynie pocałowałam ją w czoło. Wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Pomogłam jej wstać i zaprowadziłam ją do salonu. Kazałam jej się położyć, poprawiłam jej poduszkę pod głową i poszłam do kuchni po maść. Wróciłam do niej i podwinęłam jej koszulkę.
-To ja powinnam się opiekować tobą.- powiedziała i położyła sobie przedramię na czoło.
-Zawsze się mną zajmowałaś. Mogę się odwdzięczyć.- uśmiechnęłam się, ale ona tego nie widziała, bo wcześniej zsunęła rękę na oczy.
Zaczęłam delikatnie smarować jej żebra. Mój najmniejszy, najdelikatniejszy ruch przynosił jej ból. Nie mogłam patrzeć na to, jak cierpi i odwróciłam wzrok od jej twarzy.
-Usiądź, proszę.- powiedziałam. Zrobiła jak, chciałam i usiadłam za nią. Chciałam podwinąć jej koszulkę jeszcze wyżej, bo gorset obejmował też piersi. Jednak dziewczyna zatrzymała moją rękę.
-Spokojnie kochanie, siedzę za tobą i nic nie widzę.- uspokoiłam ją.
-Przepra..-
-Nie mów. Spokojnie, wiem.- przerwałam jej i podwinęłam koszulkę aż na ramiona.
Założyłam jej gorset i zawiązałam go. Odwinęłam koszulkę i objęłam delikatnie dziewczynę od tyłu. Oparłam głowę o jej ramię i nos włożyłam w jej włosy.
-Nie było tak źle? Prawda?- wyszeptałam.
-Dziękuję Camz. Mogłabyś mi podać teczkę z sypialni? Leży na komodzie.- poprosiła. Pocałowałam ją delikatnie w szyję, na co dziewczyna mruknęła. Wstałam i poszłam spełnić jej prośbę.Wróciłam i podałam jej teczkę. Dziewczyna zaczęła przeglądać jakieś papiery.
![](https://img.wattpad.com/cover/173182355-288-k545751.jpg)
CZYTASZ
Zanim wróciłaś CAMREN
Fiksi PenggemarŻycie Lauren jest perfekcyjne i idealnie ułożone. Nie ma opcji, żeby coś wyszło bez przyczyny tym bardziej, żeby wywróciło się do góry nogami. Wszytko jest naprawdę dobrze, aż do nieplanowego spotkania.. Czy Lauren poradzi sobie z przeszłością? Dop...