XIX

785 29 0
                                    

Obudziłam się rano bez mojego szczęścia obok. W nocy powiedziała mi, że z samego rana idzie pobiegać, a później pół dnia spędzi na treningu regeneracyjnym.
Już wiem co czuła, kiedy pewnego ranka wstała beze mnie.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej białe, obcisłe jeansy i czarny top. Ruszyłam do łazienki, położyłam ubrania na komodzie i weszłam pod prysznic. Po chwili moje ciało opatulił ciepły strumień wody. Nałożyłam na całe ciało bananowy żel i szampon na włosy. Spłukałam pianę i wyszłam z ciepłej, zaparowanej kabiny prysznicowej. Opatuliłam się w ręcznik, włosy zawinęłam w turban i zaczęłam szorować zęby. Zdecydowałam się od razu ubrać i wysuszyć włosy, więc kiedy byłam już czysta, pachnąca i sucha opuściłam pomieszczenie. Zeszłam na dół do kuchni, aby coś zjeść. Zdecydowałam się na kanapki z serem, sałatą i pomidorem, do tego zestawu-jaki i do każdego innego- kawa obowiązkowo. Przygotowałam sobie wszystko i usiadłam przy wsypie kuchennej i zaczęłam konsumować swoje dzieło. W trakcie mojego posiłku mój telefon, który uprzednio położyłam obok talerza, zaczął wibrować. Nie zastanawiając się, od kogo przychodziło połączenie, podniosłam telefon do ucha.

-Tak?- spytałam z pełną buzią.

-Pani Karla Cabello?-

-Camila.- poprawiłam. Tak, w czym mogę pomóc?- spytałam.

-Dzień dobry. Benjy Grinberg, dzwonię z wytwórni muzycznej Rostrum Records. Nie odpowiadała pani na nasze maile, więc zdecydowaliśmy się do pani zadzwonić. Proponujemy pani spotkanie i nawiązanie współpracy.- usłyszałam i niemal nie dostałam zawału.

-O boże.- na chwilę mnie zatkało.- Zgadzam się, co pan proponuje?- spytałam.

-Proponuję spotkanie u nas, za tydzień w sobotę o 13. Co pani na to?- spojrzałam w kalendarz, wiszący obok lodówki. Dziś był piątek, więc miałam cały tydzień na przygotowanie się do rozmowy.

-Um, no dobrze.-

-W takim razie do zobaczenia pani Cabello.-

-Do widzenia.-

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na poprzednie jego miejsce. Chciałam piszczeć ze szczęścia. Jedna ze słynniejszych wytwórni w stanach, zaproponowała mi kontrakt.
Właśnie w takich momentach brakuje mi Lo. Mogłabym ją teraz przytulić, a ona cieszyłaby się moim szczęściem i kolejny raz zapewniała, że mogę na nią liczyć.

Zaczęłam nerwowo chodzić po całym domu. Dalej byłam w ciężkim szoku. Stwierdziłam, że nie mogę zostać w domu, bo zrobię sobie tym ogromnym szczęściem krzywdę, jeśli się z nikim nie podzielę. Zgarnęłam z komody, stojącej w przedpokoju kluczyki. Weszłam do garażu, uprzednio wpisując kod do alarmu domowego. Wsiadłam do BMW, odpaliłam silnik i wyjechałam z garażu, a następnie całej posesji. Ruszyłam zatłoczonym ulicami miasta w stronę rodzinnego domu. Droga zajęła mi pół godziny przez korki. Nic dziwnego, były ostatki porannych godzin szczytu.
Zaparkowałam samochód na podjeździe i wysiadłam. Podeszłam do drzwi frontowych i zapukałam. Otworzyła mi mama.

-Karla, co ty tu robisz?- spytała, a ja weszłam do domu.- Miałam do ciebie zadzwonić i..-przerwałam jej.

-Stało się coś?- spytałam z lekkim niepokojem w głosie.

-Tak. To znaczy nie. Ugh, mam prośbę Karla. To znaczy Camila.-

-Mamo. Już, uspokój się i powiedz, o co chodzi.- położyłam dłoń na jej ramieniu, w uspokajającym geście.

-Mogłybyście wziąć Sofię na tydzień do siebie? Muszę znowu wyjechać.-

-Dobrze wiesz, że to nic wielkiego. Sama zaoferowałam ci pomoc związaną z Sofią. Oczywiście, że ją weźmiemy.- uśmiechnęłam się do rodzicielki.

-A mogłabyś odebrać ją ze szkoły? Spakowałam ją, ale mam samolot za półtorej godziny i nie zdążę po nią pojechać.-

-Oczywiście mamo.- powiedziałam z uśmiechem.

Moja mama musi w końcu zrozumieć, że nigdy nie robi mi problemu, zostawiając ze mną moją siostrę. Lauren też nie, obie uwielbiają swoje towarzystwo.

Weszłyśmy z mamą do kuchni, po tym, jak zaproponowała mi herbatę.

-Co ci dzisiaj tak uśmiech z twarzy nie schodzi?- spytała i uśmiechnęła się podejrzliwie.

-A, no tak. Chciałam ci powiedzieć. Zadzwonili dzisiaj do mnie z wytwórni muzycznej i zaproponowali współpracę! Wracam znowu do muzyki.-

-O matko, ale się cieszę! To wspaniale Camila, że będziesz mogła się dalej rozwijać i być może wybić na skalę światową.- uśmiechnęła się do mnie kobieta.

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę.- powiedziałam podekscytowana i upiłam łyk niemalże wrzącej herbaty.

-Mam nadzieję tylko, że znowu nie znikniesz na tak długo.-

-Nie mamo. Nie ma nawet takiej opcji. Lauren i Sofia drugi raz by tego nie przeżyły. Nie zrobię im tego kolejny raz.- powiedziałam ze smutnym wyrazem twarzy.

-Nie martw się tym na zapas. Jeśli się wybijesz, a wiem, że tak będzie- puściła mi oczko.- to będziesz zmuszona do wyjazdów, to wiadome. Po prostu informuj nas o tym wcześniej. To ważne. Nie chcę, abyś znowu straciła Lauren. Widzę, ile ona dla ciebie znaczy kochanie.-

-Bardzo dużo.- skwitowałam.- Czasem mam wrażenie, że bez niej nic by nie wyglądało tak samo, nawet powietrze zmieniłoby swoją objętość.

Zanim wróciłaś CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz