7 ~Anonim~

2.7K 140 35
                                    

Mecz. Potem świst. Piłka leci w moją stronę. Nic nie mogę zrobić. Stoję jak słup soli. Światło. Nic więcej nie pamiętam.

Obudziłam się zlana potem. Nie pierwszy raz śnią mi się te koszmary. W zasadzie miewam je częściej niż zwykłe sny. Ten powtarzał się co trochę. Zawsze z tym samym skutkiem.

Spojrzałam na zegarek w telefonie, który poraził mnie swoją białą łuną.

Wskazywał 7.00. Do szkoły na 9.00. Powinnam się wyrobić.

Ogarnęłam więc ubrania, toaletę i inne takie duperele. Myślami przez chwilę wróciłam nawet do dzieciństwa... Te beztroskie chwile z chłopakami spędzone na boisku.

Łza zakręciła mi się w oku.

Naprawdę lubię je wspominać, choćby przy kubku herbaty.

Zjadłam śniadanie w samotności i wyszłam do szkoły.

Szczerze mówiąc, nawet nie wiem gdzie obecnie był Xavier. Zapewne znów został w Akademii.

~

Powiedzieć, że Mark Evans uprzykrzał mi się na każdej przerwie, to jakby nie powiedzieć nic.
Naprawdę nie wiem czym aż tak go fascynowałam. Nie pokazałam na boisku niczego, czego nie umiałam jeszcze przed Genesis.
Xavier chyba by mnie zabił.

To nie tak, że nie myślałam nad tą propozycją. Nawet przez chwilę chciałam zapomnieć o wszystkim i się zgodzić.
W końcu znów grałabym w taką piłkę, jaką kochałam.

Ale mój bunt mógłby narobić niepotrzebnych szkód. Nie tylko mi, Xavier'owi również. Wszystko przez jeden przeklęty papier podpisany dwa lata temu.

Teraz mieli mnie w garści.

~

Po szkole stwierdziłam, że wrócę do domu i zaczaję się na Xaviera, o ile w ogóle miał zamiar go odwiedzić. Często zdarzało się tak, że zostawał w szkole ze względu na treningi czy ważne spotkania.

I to właśnie mi tam nie pasowało.

Musiałam z nim w końcu szczerze porozmawiać. Jakby nie patrzeć jesteśmy rodzeństwem. Choć od lat tego nie odczuwałam. Myślę, że on też nie. Nigdy nie byliśmy szczególnie zżyci.

Nagle mój telefon zawibrował. Wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni i odblokowałam ekran, by po chwili sprawdzić powiadomienie.

" Wiadomość od: Numer nieznany" . Zdziwiłam się. Niewiele osób miało dostęp do mojego nowego numeru telefonu. Ba. Praktycznie nikt go nie posiadał.

Postanowiłam więc odczytać treść wiadomości.

I to nie był dobry pomysł.

"Jeśli tylko dołączysz do tej drużyny, to wszyscy dowiedzą się  kim jest Twój brat i gdzie byłaś przez te dwa lata. Miej się na baczności.
Byron"

Cholera.

Już nawet nie obchodziło mnie jak zdobył mój numer.

Wiedział zbyt wiele. Stanowczo zbyt wiele bym mogła przeżyć w tej szkole.
I przy okazji otwarcie mnie nienawidził.

~~~

Od jakiejś godziny kręciłam się po salonie z nieodpartym wrażeniem wariacji.

Potrzeba rozmowy z Xavier'em rosła we mnie z minuty na minutę.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz