38 ~ Wilki ~

1.3K 65 20
                                    

Na całym parterze rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Zaraz po nim krótka wiązanka soczystych przekleństw wysuniętych w kierunku... Szklanki.

A w zasadzie już jej resztek.

Nie musiałam schodzić ze schodów, żeby wiedzieć do kogo należały. Odpowiedź była jedna i zadziwiająco niespodziewana.

Pomiędzy kuchnią a salonem natknęłam się na tatę tonącego w oparach gorącej, rozlanej kawy i małych, lecz licznych kawałkach porcelany. Nie wyglądał na wyspanego. Spod okularów spoczywających na jego nosie wyraźnie wybijały się bordowe sińce, zapewne spowodowane srogim zmęczeniem.
Musiał wrócić niedawno, sądząc po torbie i płaszczu zostawionych w salonie na fotelu.

- Cześć. - rzuciłam dość niewyspanym głosem, następnie zmierzając w kierunku kuchni. - Pomóc ci jakoś?

- Przyniesiesz kawałek ręcznika? Trochę mi się rozlało. - jęknął, choć dobrze wiedziałam, że próbował utrzymać emocje na wodzy.

Nic dziwnego.

Posłusznie więc urwałam kilka kawałków białego ręcznika papierowego stojącego na blacie przy lodówce, następnie podając je wciąż klęczącemu ojcu.
Jak mam być szczera, to był to widok naprawdę żałosny.

- Czemu nie było cię w domu?

Przerwał na moment. Długi jak niejedna chwila natarczywego oczekiwania.

- Musiałem zostać dłużej w pracy. - skłamał.

A jednak nie miałam siły ani ochoty się z nim o to wykłócać. W mojej głowie przez cały czas gościła wiadomość od Gazelle i załączone do niej zdjęcie.

Szczerze? W dalszym ciągu nie wiedziałam co czuję, co myślę na ten temat. Wokół rodziła się jedynie pustka, zwątpienie. Chytra nadzieja na to, że srebrnowłosy żartował. Że zarówno on i Burn chcą zrobić mi głupi żart, bo przecież to leżało w ich idiotycznej naturze. A jednak gdzieś głęboko obawiałam się, że to myślenie okaże się kłamstwem.
Chociaż nie pomyślałam jeszcze o tym na poważnie nawet przez chwilę.
Może tak to odebrałam przez sytuację z Xavierem? Może myśli i uczuć było zbyt wiele i tym samym nie zdążyłam ich wszystkich jeszcze przetrawić, by używać jakichś innych, nowszych.

Ale naprawdę chciałam dowiedzieć się prawdy. Taki był cel tego dnia.

- Idziesz do szkoły? - zapytał, gdy oboje siedzieliśmy już przy podłużnym stole.

Skinęłam głową.

- To czemu masz akademicki mundurek?

- Tato możesz nie zadawać głupich pytań? Mam mundurek akademii, bo tam się wybieram. - mruknęłam poirytowana, odkładając kubek z niedopitą kawą na blat stołu.

- Po co?

- Nie ważne. Po prostu tam idę i tyle.

- Wiesz, że jak będziesz olewać sobie naukę w Raimonie to w końcu wyrzucą cię z tej szkoły i ani ja, ani matka nic na to nie poradzimy?

Zatrzymałam się w pół kroku dokładnie analizując wypowiedź mężczyzny. Jej pierwsze brzmienie było niczym swoisty naskok. Coś, na co miałam ogromną ochotę i popęd się odgryźć. Z drugiej strony zaś byłam wręcz pewna, że miała być to jedynie przestroga. Może i wyrażona w dość dosadny, specyficzny sposób, ale takim właśnie posługiwał się ojciec.

- Po pierwsze to tak, wiem. Po drugie - mama napisała mi zwolnienie, więc nie widzę problemu. Materiał mam opanowany.

- Ja się tylko troszczę o twoją przyszłość. Tą durną gierką niczego sobie nie zagwarantujesz, a tak to przynajmniej będziesz miała szansę na dobre studia.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz