37 ~ Krzyk nocy potępionej ~

1.3K 76 13
                                    

Słońce już od dobrych kilku godzin stało w płomieniach czerwieni i pomarańczy. Niebo żarzyło się odcieniami bólu i rozpaczy, a pomimo tego i tak wyglądało cudownie.

To był jeden z ładniejszych zachodów słońca jakie dane było mi oglądać.

Szkoda tylko, że w tak okropnych okolicznościach.

- I jak? - od Jordana bił niepojęty spokój. W zasadzie tak mocny, że dziwnym sposobem oddziaływał również na mnie.

- Nie odbiera. - z rezygnacją odłożyłam telefon na blat niewielkiego, szklanego stolika stojącego pośrodku tarasu.

W domu z minuty na minutę było coraz duszniej, coraz gęściej - wręcz nie dało się tam wytrzymać. Nie było to tylko moje wyobrażenie, tak przynajmniej wywnioskowałam po zachowaniu Jordana.

Choć może i to jedynie mi się zdawało. Już nawet tego nie byłam pewna.

- Nie ma jej od dwóch godzin. Co jeśli coś jej się stało Jordan? - odruchowo przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej.

- Nie myśl tak. Na pewno nic jej nie jest. - dodał tym bardziej troskliwym głosem.

Choć czuć było w nim rozwijający się zalążek niepokoju.

- Boję się.

Zanim jednak którekolwiek z nas zdążyło coś jeszcze powiedzieć, ciszę w ogrodzie zakłócił dzwonek mojego telefonu.
Momentalnie poderwałam się z wiklinowego fotela, tym samym zgarniając ze stołu wibrujący telefon. Jego wyświetlacz jednak ani trochę mnie nie uspokoił. Ba - przeraził jeszcze bardziej.

- Przepraszam cię na chwilę Jordan. - mruknęłam wymijająco i czym prędzej zeskoczyłam z drewnianego podestu, kierując się ku rabatką róż.

Jeszcze przez dłuższy moment czułam jego ciekawski, a jednak tajemniczy wzrok.

- Cześć Veronico. - głos z słuchawki był przyjemny.

Delikatny, ale zarazem wciąż lekko uszczypliwy.

Dobrze było go usłyszeć.

- Cześć Byron. - podświadomie również zmieniłam ton swojego głosu na nieco bardziej przyjazny.

- Jak się czujesz?

- To chyba ja powinnam cię o to zapytać. Przepraszam, że nie przyszłam po meczu. - westchnęłam ciężko, na nowo zatapiając wzrok w złotej poświacie pozostałej po zatopionym we łzach mroku słońcu.

- Daj spokój, wiem, że nie mogłaś.

- To nic nie zmienia.

Pomiędzy nami zapadła krótka chwila ciszy.

- Co cię gryzie?

Tego właśnie bałam się najbardziej. Że wyczuje. Że będzie zadawał kolejne pytania, siląc się na współczucie w głosie.

Albo wcale i nie.

Chociaż nadal nie wierzyłam w fakt, że tak szybko mógł zmienić co do mnie nastawienie.

Tak czy siak, Los chciał, żebym zaczęła go lubić. I dokładnie to działo się między naszą dwójką. Na dobre od nocy, w której Byron dowiódł, że nie spod jego nogi piłka wycelowała w mojego brata.

Do tej pory pamiętam przekrwione płaczem oczy, dziecinny strach chłopaka i potrzebę zrozumienia. Bo dokładnie tego samego potrzebowałam.

W tym nie zmieniliśmy się ani trochę.

- Długa historia. - wystarczyło jedno wspomnienie, by mój głos na nowo się załamał. I za to w duchu szczerze się znienawidziłam. - Nic szczególnego.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz