27 ~ Kira, mój aniele...~

1.6K 92 4
                                    

- C-co? - zapytałam po chwili, gdy w końcu udało mi się wyjść z niemałego szoku.

Szoku połączonego ze strachem. Choć tak naprawdę nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, czego się obawiałam. Kłamstwa na ogromną skalę czy okrutnej prawdy?

Z uwagą śledziłam ekspresję twarzy Xaviera. Nie zmieniała się, choć podświadomie właśnie tego chciałam. Usłyszeć, że skłamał. Zamiast tego spotkałam się ze słonymi łzami napływającymi do jego oczu.

- Xavier to nie jest śmieszne. - warknęłam, próbując wymusić na nim jakąś reakcję.

Choć sama powstrzymywałam ręce od drżenia.

- A widzisz, żebym się śmiał? - zapytał ze zgrozą w oczach. - Jestem śmiertelnie poważny.

Momentalnie poczułam jak zrobiło mi się słabo.

Xavier nie żartował, a to przerażało mnie jeszcze bardziej.

Zadawałam się z mordercą.

Byron Love zabił człowieka.

- Vera... - głos Xaviera pomimo wszechobecnego smutku, był niezwykle spokojny.

Chciał chwycić moją dłoń, jednak dość szybko wyminęłam go w drzwiach i oparłam się o barierkę.

Też nie na długo. Duszność wzięła nade mną górę.

- Przepraszam Xavier, muszę się przewietrzyć.

------------

Tak naprawdę nie mam pojęcia ile czasu dokładnie spędziłam w ogrodzie. Nie był to na pewno czas długi, bo ciągłe uczucie obserwowania doprowadzało mnie do szału.

Musiałam ochłonąć. Niekoniecznie na terenie posesji rodziców.

Powolnym krokiem więc ruszyłam drogą prowadzącą na boisko przy lesie. Tylko tam byłam w stanie uspokoić ciągle atakujące mnie myśli.

Chociaż to też przerost formy nad treścią.

Nie byłam w stanie myśleć o czymś innym. Słowa Xaviera rozbrzmiewały w mojej głowie niczym nieoderwalne cienie.

Musiałam dowiedzieć się szczegółów.
Ale nie tylko z perspektywy Xaviera.

Grunt to obiektywne spojrzenie na świat.

--------------

- Co było takie ważne, że nie mogliśmy o tym porozmawiać przez telefon? - do moich uszu dobiegł ten chłodny, ironiczny głos, który teraz jeszcze wydawał mi się niezwykle obojętny i zmęczony.

Nie musiałam się nadwyrężać by zobaczyć jego posiadacza.

Tuż przede mną wyrósł złotowłosy chłopak w czarnym t-shirtcie i szarych dresach. Nie wyglądał na wyspanego, choć korektor pod jego oczyma starał się to jak najlepiej ukryć.

- Musisz mi coś wyjaśnić. - mruknęłam, nerwowo przygryzając wargę od środka.

Chyba zbyt mocno, bo na języku poczułam ten cholernie nieprzyjemny, metaliczny posmak.

- Do rzeczy Foster. Naprawdę nie mam dzisiaj ochoty na schadzki.

Był zbyt obojętny. I to mnie przerażało.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz