14 ~ Wyjazd odwołany ~

2.1K 113 21
                                    

Dzień przed wyjazdem na obóz okazał się o wiele bardziej pracowity, niż mogło mi się kiedykolwiek wydawać. Nienawidziłam się pakować. Zawsze czegoś zapominałam, dosłownie zawsze. Nawet jeśli tydzień przed zrobiłabym sobie listę rzeczy najpotrzebniejszych.

No cóż, moim życiem od zawsze rządziło się fatum. Takie niezbyt przyjemne.
Choć ostatnio nie było wcale najgorsze.
No, pomijając tę akcję z Byron'em.
Od tamtej pory nie widzieliśmy się zbyt często. Nie przychodził na wyznaczane treningi. Szkołę też podobno omijał szerokim łukiem. Tak twierdził Eric, który chodził z nim przecież do jednej klasy.
Coś było stanowczo nie tak.

- Tylko nie zabieraj za dużo. - zaśmiał się Jude, który wraz z Axel'em od pół godziny towarzyszył mi na głośniku.

- Wiesz, moje rzeczy zajmują mniej miejsca niż twoja peleryna. - rzuciłam prześmiewczo. - A przypominam, że sama mam podobną!

- To akurat prawda. - dodał tym razem Axel, śmiejąc się cicho. - Ale dalej nie rozumiem, po co tak w ogóle je nosicie. Przecież nie jesteście już w Królewskich.

- A co w tym rozumieć, Axel? - Jude westchnął ciężko.

To nie był nowy temat w naszym gronie. Peleryna Jude'a była obiektem żartów Axela od czasów, gdy uczyliśmy się w Akademii Dark'a.

- Niektóre rzeczy robi się po prostu dla stylu. - odparłam, składając do torby ostatnią bluzę. - Ty wywijasz kołnierz, my nosimy peleryny. Swoją drogą, zastanów się co wygląda lepiej, Axel. - uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem.

W słuchawce wybrzmiał cichy śmiech Jude'a.

- No właśnie, Vera. - zapytał wciąż rozbawionym głosem, który powoli wracał do normalnej barwy. - Skąd masz swoją? W Królewskich przecież takiej nie chciałaś.

Szlag. No tak.
Kompletnie zapomniałam, że jemu przecież nic nie umknie.

Nagle jednak trwającą między nami, chwilową ciszę, zakłócił brzdęk otwierających się drzwi. Wyjście było tylko jedno. Przerwać rozmowę i udawać zapracowaną.

Xavier nigdy nie przepadał za moimi znajomymi. Nawet jeśli ich nie znał.

A nie na rękę było mi, żeby któryś z nich usłyszał przypadkiem kim jest mój rozmówca.

Niezwykle zdenerwowany rozmówca.

- Nigdzie nie jedziesz. - powiedział stanowczo, trzaskając przy tym drzwiami.

- Do jasnej cholery, nie jesteś u siebie, nie trzaskaj drzwiami! - warknęłam głosem pełnym niezamierzonego jadu.

Co mu się, u licha stało?

- Gdzieś mam twoje drzwi! Nie jedziesz na żaden pieprzony obóz i kropka!

Oczy czerwonowłosego wręcz płonęły zdeterminowanym, szalejącym ogniem.

- Żarty sobie robisz?

- A wyglądam? - oczywiście, że nie.

- Nie masz prawa za mnie decydować! Nie jesteś moim ojcem, Xavier.

- Ale jestem twoim bratem i w przeciwieństwie do mojej jakże dorosłej siostry, jeszcze trochę myślę! Nigdzie nie pojedziesz.

- Bo co?

Jego oczy...
Nie wiem czy to ja, czy może tylko moja wyobraźnia, ale zrobiły się fioletowe.
Przez dosłownie sekundę.
Nie mogło mi się przecież przewidzieć.
A może jednak mogło?
Musiało. Nie mogły być fioletowe. Xavier taki nie był.

- Bo trener już o wszystkim wie! Wie, że grasz z tymi pajacami i, że zerwałaś kontrakt! Jest wściekły, rozumiesz? Och, oczywiście, że nie rozumiesz! Najważniejsze, że ty się dobrze bawisz i tyle!

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz