23 ~ Willa strachem zbudowana~

1.6K 92 31
                                    

Kruczoczarną przestrzeń wyróżniały jedynie grube smugi białego światła wytworzonego przez księżyc, docierające do środka przez ogromne okna. Czerwonowłosy chłopak siedział na parapecie obok jednego z nich i mierzył mnie tym swoim lekko zdziwionym, ale jednocześnie cholernie smutnym spojrzeniem.

Wzrokiem pełnym bólu, któremu w tamtym momencie towarzyszyły już jedynie słone łzy.

Mimowolnie sama poczułam jak bardzo podobne napływają do moich oczu. Jak tworzą w nich bolesną warstwę.

Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam go w tak złym stanie. Ba, to aż dziwne, ale mogę stwierdzić, że chyba w życiu nie widziałam jak płacze, prawdopodobnie z bezsilności.

Niewiele myśląc, powoli podeszłam do niego i zatrzymałam w ramionach, z których zdawał się nie chcieć wychodzić.

Szczerze mówiąc, też tego nie chciałam. Ostatnio działo się zbyt wiele złych rzeczy, które nas od siebie oddaliły jeszcze bardziej, niż było to zawsze. A na dobrą sprawę my nigdy nie chcieliśmy dla siebie źle.

Tylko nie byliśmy w stanie tego otwarcie okazywać.

- Dlaczego płaczesz? - wyszeptałam cicho, delikatnie gładząc plecy czerwonowłosego.

Chłopak westchnął, powoli kładąc głowę na moim ramieniu.

W głębi duszy dziękowałam mu, że nie postanowił patrzeć mi w oczy. Chyba bym tego nie wytrzymała.

- Przepraszam. - wyszeptał, dławiąc się przy tym powietrzem. - Tak cholernie cię za to wszystko przepraszam.

- Xavier...

Na dźwięk swojego imienia czerwonowłosy momentalnie poluzował uścisk i zrobił to, czego tak cholernie się obawiałam.

Spojrzał prosto w moje oczy.

- Wiem, że mnie nienawidzisz. - oznajmił tym płaczliwym tonem, który ranił pod każdym możliwym względem. - Też się nienawidzę. Ale ja mu się nie potrafię sprzeciwić, rozumiesz? Tak cholernie się boję... Jestem pieprzonym tchórzem.

Xavier znów zaniósł się panicznym płaczem.

Przez moment naprawdę nie miałam pojęcia co zrobić, czy w ogóle się odzywać. I jak to niby zrobić, żeby jeszcze bardziej nie zjebać?

Po chwili jednak znów znaleźliśmy się w swoich objęciach.

- Nie mów tak, proszę. To nie prawda.

- Vera...

- Nie Xavier. Nie nienawidzę cię. Też się go cholernie boję. - zapłakałam cicho. - To wszystko moja wina. Gdybym wtedy cię posłuchała, to wszystko by się nie wydarzyło.

- Nie mogłaś wiedzieć. Ja też tego nie wiedziałem.

W jednej chwili poczułam jak jedna z drżących dłoni Xaviera delikatnie pogładziła moje włosy.

Ten niby niewielki gest stał się jednak dla mnie niezwykle dziwny.

Obcy.

Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tak robił.

- To nie twoja wina. Powinienem się dowiedzieć, próbować cię ostrzec. I co? Jak zwykle zjebałem. - westchnął. - Nie nadaję się na brata, przepraszam. - wyszeptał drżącym, pełnym żalu głosem.

Mimowolnie poczułam dziwną potrzebę zaśmiania się.

Aczkolwiek bardzo delikatnie, prawie głucho. Tak by go w żadnym stopniu nie zranić.

Bo i tak byliśmy już zniszczeni pod tym względem.

Bardzo powoli odsunęłam się od niego i na moment zatraciłam w smolistym krajobrazie za oknem.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz