20 ~ Pierwszy mecz o wolność~

1.7K 91 11
                                    

Dni mijały nieubłaganie. Każdy w akompaniamencie ogromnego strachu i przeplatającego się z nim bólu powodowanego zatajonymi przeze mnie treningami. W pewnym momencie jednak nie byłam już w stanie ukrywać siniaków i ran, które z czasem dostrzegł Jude a później również Axel.

Oboje próbowali jakoś wybić mi z głowy mordercze treningi, których mogli się jedynie domyślać.

Musiałam więc na chwilę z nimi przystopować, choć z tym wiązał się jeszcze większy ból.

Dwa dni temu trener ogłosił nam kolejne mecze, o których oczywiście widziałam już wcześniej. Wtedy cała drużyna przystąpiła do wzmożonych ćwiczeń, jednak nijak się one miały do tych akademickich. Nie pomagały kompletnie w niczym,a niektóre nawet szkodziły, o czym oczywiście postanowiłam powiedzieć Evans'owi.

Skoro nie byłam w stanie pomóc im inaczej, to mogłam jedynie podsuwać luźne, niby niewiele wnoszące propozycje ćwiczeń, które w efekcie zaczęły przynosić zadowalające skutki.

Jednak nie na tyle, by pokonać którykolwiek zespół Akademii Aliea.

~~~

Do meczu pozostała nam niecała godzina, podczas której Mark wraz z Axel'em bardzo dokładnie analizowali ostatni mecz Raimona z Akademią i próbowali wyciągać wnioski, które miały pomóc im przy układaniu kolejnej strategii.

Nie wiedzieli jednak, że Diamond Dust jest o wiele silniejszym zespołem, a Gemini Storm miało być jedynie przystawką.

W pewnym momencie poczułam, jak czyjaś dłoń zaciska się lekko na moim ramieniu. Postanowiłam więc odwrócić się do źródła uścisku z nadzieją, że nie będzie to zabijający mnie od samego rana wzrokiem blondyn.

I nie, na całe szczęście nie był to Byron Love, a jego zupełne przeciwieństwo. Jude Sharp.

- Jude? O co chodzi? - zapytałam, lekko zdziwiona tajemniczą miną chłopaka.

- Chodź, musimy porozmawiać. - powiedział poważnym tonem, po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia z szatni, w której urzędowaliśmy.

- Coś się stało? - ponownie zabrałam głos, gdy staliśmy już w bezpiecznej odległości od ów pomieszczenia.

Jego oczy były czymś niezwykle zmartwione, ale też cholernie dociekliwe.

- Czegoś nam nie mówisz. - oznajmił ze stoickim spokojem. - Zbyt dobrze cię znam Veronico.

- Nie rozumiem. - mruknęłam, udając że kompletnie nie mam pojęcia o czym mówił.

I on niestety zdawał sobie z tego sprawę.

- Czyżby?

- W zupełności.

Trochę dla rozluźnienia własnego spięcia, próbowałam prześmiewczo naśladować poważny ton chłopaka, co widocznie nie przypadło mu do gustu.

- Dlaczego kłamiesz?

- Nie kłamię. - odpowiedziałam szybko.

Stanowczo zbyt szybko.

- Spójrz na mnie. - oznajmił o wiele chłodniejszym tonem niż wcześniej.

Mimowolnie poczułam ciarki na plecach. Po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzałam na okropnie poważnie wyglądającego chłopaka. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że on tak łatwo mi nie odpuści.

Ale ja też nie zamierzałam się poddawać we własnym kłamstwie.

- Patrzę i co?

- Posłuchaj. Możesz nie chcieć mówić Axel'owi o swoich problemach, ale mnie nie oszukasz. I nawet jeżeli ty mi o nich nie powiesz, to w końcu dowiem się sam. - mruknął, po czym wyminął mnie stanowczo i odszedł w kierunku szatni.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz