19 ~ Rodzeństwo sobie nie miłe ~

1.8K 89 14
                                    

Drugi tydzień obozu właśnie dobiegał końca.

Od meczu z Akademią Królewską nie mieliśmy zbyt wielu treningów, a nawet jeśli takowe się odbywały - ja i Jude nie braliśmy w nich częstego udziału.

Sytuacja ze spotkania cholernie mocno nas przybiła, co każdy dostrzegał gołym okiem. Rzadko kiedy ktoś wchodził nam w drogę, albo próbował siłą zaciągnąć gdziekolwiek. Nawet Love dał sobie tymczasowy spokój z nachodzeniem i dręczeniem mnie o najmniej spodziewanych porach. Może jednak zachował w sobie chociaż krztynę współczucia?

Też mi co, wolne żarty. Na pewno knuł coś na boku i czekał na odpowiedni moment by po raz kolejny zniszczyć mi życie.

Może powinnam się do tego przyzwyczaić?

Również podczas tego tygodnia Axel starał się być dla mnie jak najlepszą podporą. I faktycznie tak się zachowywał, jednakże zaślepiona obawą nie potrafiłam odwzajemniać jego czynów. Odrzucałam go, czego w zupełności nie mogę przeboleć. Byłam, jestem okropnym materiałem na dziewczynę.

Jednakże naprawdę darzyłam go wspaniałym uczuciem, którego jak widać, nie do końca nauczyłam się okazywać. I pewnie w głębi serca miał mi to za złe. Ja sobie miałam na pewno.

~~~

Dzisiejszego dnia trening dla większości z nas zakończył się nieco wcześniej. Szczerze mówiąc - nie mam pojęcia dlaczego. W czasie przerwy na boisko zawitał trener i kazał zostać wyznaczonym przez siebie osobom razem z nim. Reszta drużyny zaś dostała pozwolenie na wcześniejszy koniec ćwiczeń i powrót do ośrodka.

Jako, iż wszyscy moi przyjaciele zostali wyczytani, nie miałam większej potrzeby pozostania w towarzystwie reszty, która zbierała się do opuszczenia boiska. To nie tak, że ich nie lubiłam.

No dobra, trochę tak było, nie będę ukrywała. Pomimo, że każdy z osobna może i miał jakąś wartość, tak cała grupa kompletnie posiadała jakiegokolwiek sensu. Przynajmniej z mojej perspektywy.

Zwinnie więc odłączyłam się od reszty i mozolnym spacerem ruszyłam w kierunku leśnego parku.

Jego gęsta część wydawała się naprawdę kusząca.

Jednakże już po chwili zaczęłam żałować, że to właśnie w jej głąb został celem mojego spaceru.

Przez dłuższy czas miałam nieodparte wrażenie obserwowania. I nie, nie jakieś leciutkie widzimisię. Wzrok, który wodził za każdym moim ruchem z każdą kolejną chwilą był coraz bardziej nachalny. Dyskomfort i napięta atmosfera nasilały się coraz mocniej.

Naraz jednak momentalnie ustały. Tak po prostu, jakby to wszystko przed chwilą w ogóle nie miało miejsca.

Zbyt pochopnie postanowiłam odetchnąć.

W ciągu niecałej minuty poczułam jak czyjeś szczupłe palce owijają się wokół mojego nadgarstka i stanowczo szarpią do tyłu.

Znów pojawił ten paraliżujący strach, którego od kilku dni nie potrafiłam kontrolować. Przychodził w najmniej odpowiednich momentach, kompletnie odbierając zdrowy rozsądek i jakąkolwiek trzeźwość umysłu.

Nie byłam więc w stanie przeciwstawić się silnemu pociągnięciu w tył.

Jednak jego sprawcą nie okazał się seryjnym mordercą, gwałcicielem, Byron'em Love albo pedofilem, tylko moim bratem.

Xavier'em Fosterem we własnej osobie.

Tuż za nim stały jeszcze dwie sylwetki, których widok ani trochę mnie nie pocieszał. Trzej kapitanowie potężnych drużyn nie mogli zwiastować niczego dobrego. A już na pewno nie oficjalne mundurki Akademii, które mieli na sobie.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz