13 ~Wyznanie śmiechu~

2.2K 123 40
                                    

Po weekendzie jak zwykle przychodzi znienawidzony przez wszystkich poniedziałek.

Tym razem jednak jego moc była o wiele silniejsza.

Xavier musiał wczoraj wracać do szkoły, ze względu na zwołane spotkanie kapitanów.

Już to widzę.

Zostałam sama z pomocą domową. I choć cieszyłabym się z tego tak normalnie, to ponowne zbliżenie się do Xavier'a, jakoś nie pozwalało mi czuć tej zwykle upragnionej "wolności".

~~~

Spakowałam plecak, wypiłam kawę, ogarnęłam się i wyszłam wcześniej. Koło 6 rano. Rześkie powietrze było przyjemnie pobudzające. Na pewno dla ciała, bo od imprezy moich myśli nie dało się pobudzić.

A już na pewno nie do obmyślenia kłamstwa, które zamierzałam wcisnąć Sharp'owi. Wszytko było jednolitą, czarną kałużą, do której wpadały kolejne, nic nie warte pomysły.

Naraz, idąc spokojnie mostem, poczułam lekki ciężar opadający na moje ramiona.

- Cześć Veruś. - ten głęboki głos poznałabym wszędzie.

Choć w tamtym momencie nie chciałam go słyszeć w ogóle.

- J-jude?! - wymamrotałam stanowczo zbyt chwiejnym głosem.

Byłam prawie pewna, że już po tym wiedział, że coś jest nie tak.
Byłam stanowczo zbyt łatwa do odczytania.

- Spodziewałaś się kogoś innego? - zapytał z lekka zdziwiony.

- Ja? No co ty. - uśmiechnęłam się głupawo.

Pomiędzy naszą dwójką zapanowała niezbyt przyjemna chwila ciszy. Nigdy w swoim towarzystwie jakoś jej nie ganiliśmy. Tym razem jednak stanowczo zbyt mocno psuła i tak napiętą już atmosferę.

- Dlaczego nie przyszłaś? - zapytał niezwykle spokojnie, przerywając trwające milczenie.

W tym wszystkim nawet na mnie nie spojrzał.

Poczułam się tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody, a potem szybko zalał jeszcze wrzątkiem.
W mojej głowie działa się prawdziwa burza.

- Właśnie. Przepraszam, Jude. Po tym jak wróciłam pod ścianę napisała do mnie mama. Plany w pracy się jej zmieniły i nie mogła odebrać mnie na drugi dzień. Musiałam się szybko zebrać i nawet nie zdążyłam cię złapać, a potem było mi tak cholernie głupio...

Bystre oczy Sharp'a przez cały ten czas uważnie śledziły każdy mój ruch. Chciał wybadać, czy mówię prawdę.
Jude w żadnym wypadku nie był głupi. Był chyba najmądrzejszą osobą, jaką znałam.

Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się tuż pod szkołą. Pod drzwiami stało już kilka osób, parę samochodów zaparkowało właśnie na parkingu. Raimon powoli budził się do życia.
My również weszliśmy do środka.

- Rozumiem. - mruknął bez entuzjazmu. - Ale wiesz, że niepotrzebnie? Zrozumiałbym, serio Vera.

- Wiem, Jude. - westchnęłam. - Dlatego głupio mi jeszcze bardziej.

- Daj spokój. - na jego ustach pojawił się nikły uśmiech. - Przyjdź dziś po szkole na boisko. Musimy szczerze porozmawiać. - oznajmił tym swoim najpoważniejszym tonem głosu.

- O-okey. - powietrze zatrzymało mi się w gardle. - Tylko obiecaj, że nie będzie z tobą Axel'a.

- Nie będzie. To sprawa między mną a tobą. - powiedział i wszedł do swojej szatni.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz