11 ~Impreza u Evansa cz. 1/2~

2.4K 123 80
                                    

Dzisiejszy dzień dla drużyny piłkarskiej klasyfikował się jako jeden z tych wolnych od nauki. Wszystko przez podobno bardzo ważne spotkanie organizowane przez trenera.

Trochę nie rozumiem tego człowieka. Po przegranej z Jupiterem nawet na moment nie podniósł głosu, nie starał się nam pokazać jaką porażkę odnieśliśmy. Szczerze mówiąc, to on w ogóle niczego nie powiedział.

Tacy ludzie chyba nie powinni się brać za trenowanie.

Od ostatniego meczu nie rozmawiałam również ani razu z Jude'm i Axel'em. Ba. Starałam się ich jak najwięcej unikać, choć proste to nie było, bo niestety chodzimy razem do klasy.

Ale to nie zmienia faktu, że nie miałam ochoty ich oglądać i tego schematu starałam się trzymać.

Zbyt mocno zranili mnie swoją nieufnością.

Jednak jeszcze bardziej zastanawiała mnie cisza i spokój płynące ze strony Love'a. Czyżby w niedługim czasie miała wybuchnąć pomiędzy nami jakaś burza?

Zapewne tak.

Stałam tak pogrążona w smoliście czarnych myślach już od dłuższego momentu. Sylvi, która nie odstępowała mnie od rana na krok, widocznie wcale to nie przeszkadzało.

Naraz jednak ogólnie panujący spokój przeciął donośny, wysoki głos, mający swoje źródło bliżej nas niż powinien.

Nic dodać nic ująć. Mark Evans - to wyjaśnia wszystko.

- Cześć dziewczyny. - przywitał się z tym swoim wyszczerzem.

- Siemka. Co tam? - zapytałam z nadzieją, że będzie to kolejna błaha sprawa i zaraz znów będę mogła pogrążyć się w dumaniu nad własną egzystencją.

- Chciałem was jeszcze raz zaprosić na moje urodziny. Startujemy w sobotę o 18.00. Impreza trwa tak naprawdę do rana, bo możecie zostać na noc jak chcecie. Moi rodzice jadą do babci, także cały dom dla nas.

- Super! Na pewno się pojawimy. - odpowiedziała za nas oliwkowowłosa.

- Bardzo się cieszę.

- Mark... A kto będzie? - zapytałam zawahanym głosem.

Oczywiście, że zrobiłam to tylko dla picu.

- Wy, Celia, Nelly, Swift, Kevin, Shawn, Erick, Axel, Jude i Byron i cała reszta drużyny.

Na trzy przedostatnie imiona skrzywiłam się, co Mark niestety zauważył.

- Chyba ci to nie przeszkadza, Veronico? - zapytał trochę poważniejszym głosem.

- Nie, no co ty. Przecież to twoje urodziny i to ty masz się wtedy czuć szczęśliwy. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, który miał jakikolwiek przekonać Evans'a. - Będę na pewno.

Za bardzo starać się nie musiałam, bo on poleci na każde kłamstwo.

- No to się cieszę! Lecę do reszty! - krzyknął odbiegając.

•••

Przez kolejne wolne godziny lekcyjne przemyślałam to sobie raz jeszcze. Nie powinnam przekładać naszych sporów nad urodziny kapitana, kolegi. Nawet jeśli będzie na nich taka osoba jak Byron.

•••

O piętnastej mieliśmy całą drużyną stawić się na boisku szkolnym. Szłam tam razem z Eric'em, który opowiadał mi swoje przemyślenia co do ostatniego meczu.

Królewska Napastniczka [✓ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz