Noc minęła spokojniej niż zwykle. Kelly była zbyt zafascynowana długimi włosami Lokiego, Thora i Natashy by przejmować się Steve'm i różową masą, której spora ilość czekała jeszcze w kuchni w ceramicznej misce. Praca Steve'a polegała tylko na pilnowaniu Laufeysona by nie uciekł i podziwianiu coraz to nowych fryzów trójki długowłosych. Loki zgodził się nawet usunąć, wkopujące Avengers w dołek, zdjęcia, by tylko Kelly nie nakładała na jego twarz grubej warstwy makijażu.
Natashy związała włosy w wysokiego koka, z którego dwa wystające pasemka opadały na obie strony jej twarzy i pomalowała jej paznokcie, czytaj: całe palce. Włosy Loki'ego upięła w dwa kucyki, w które wplotła kilka małych kwiatków, przeznaczonych specjalnie na takie okazje. Thor skończył z setką małych warkoczyków na głowie. Mało brakowało a rozpędzona Kelly splotłaby mu jeszcze rzęsy.
Gdy nastolatkowie myśleli, że dziewczynka już skończyła zabawę i wreszcie pójdzie tam, gdzie każde grzeczne dziecko o trzeciej nad ranem już dawno leży, Kelly wyciągnęła kolejne kilkanaście gumek do włosów.
-Młoda, daj nam spać- westchnęła Natasha, gotowa na kolejne tortury z włosami. Boże, jak ona nienawidziła kiedy ktoś dotykał jej włosów. Były dla niej największą świętością.
-Idźcie. Ale ja mam jeszcze ich do uczesania.- Kelly wskazała na Steve'a, Tony'ego, Clinta i Bruce'a.
-Ale nasze włosy są za krótkie.- Clint pociągnął za końcówkę ciemnych włosów, by pokazać je w ich całkowitej okazałości.
-Nic nie szkodzi.
Na pierwszy ogień poszedł Steve. Jego włosy nie miały więcej niż dziesięć centymetrów ale Kelly uwielbiała się nimi bawić. Nawet jeśli nie trwało to więcej niż pięć minut. Kelly była dzieckiem typu "dopóki nie pobawisz się ze mną w chowanego, przygotuj się na obciach". A że grał w to z nią kilkaset razy, dziewczynka zrezygnowała z długiej pielęgnacji jego włosów, malowania mu rzęs, ust i paznokci. Odgarnęła więc tylko trochę włosów z przodu jego głowy, by przypominały niewielką grzywkę w stylu emo. Mimo tak krótkiego opisu jej czynności, zajęło to dłużej niż można pomyśleć, bo włosy Steve'a naprawdę nie chciały się układać.
Tony wybronił się cukierkami. Wolał patrzeć na nowy image Rogersa niż potem wyciągać watę cukrową z końcówek. Włosy Bruce'a faktycznie były za krótkie. A nowa fryzura Clinta składała się z dwóch kitek na środku głowy, przez co wyglądał jakby miał na niej dwie małe antenki.
-Kelly, za dwie godziny zacznie świtać. Możesz grzecznie iść spać?- poprosił Steve poprawiając grzywkę, nie niszcząc jej jednak, by nie narazić się na gniew nieletniej.
-A zaśpiewasz mi na dobranoc?- poprosiła, wlepiając w niego swoje wielkie, zielone ślepka.
-Niech ci będzie.- powiedział, głośno wzdychając. Nie był potworem by odmawiać takiej małej istocie.
Steve miał słabą wolę, gdy patrzyły się na niego zielone tęczówki gotowe w każdej chwili się rozpłakać. Miał też słabość do innych brązowych oczu, których właściciel radośnie pochrapywał mu do ucha. Jednak nikomu się do tego nie przyznał. I nawet Natasha, która mogła by wyczytać z człowieka to co jadł pomiędzy obiadem a kolacją dwa lata temu po długości jego oddechów o drugiej po południu, nie potrafiła zrozumieć co takiego ciągnęło go do Starka, który w tamtej chwili ślinił Rogers'owi koszulkę.
-Ja też poproszę- powiedział Clint, gdy weszli do pokoju Steve'a a Kelly położyła się na jego łóżku. Loki został na dole, zasypiając na sofie.
Tony ukląkł przed łóżkiem, kładąc głowę na zabraną wcześniej poduszkę, nie zdając sobie sprawy z bólu jaki go później czeka. Thor położył się na podłodze, Clint usiadł przy biurku, Bruce położył się w poprzek na łóżku, opierając się plecami o ścianę. Natasha usiadła na biurku, mając gdzieś rozłożone kartki z rysunkami. Cała ich szóstka już dawno zdała sobie sprawę, że w swoim towarzystwie nie ma czegoś takiego jak przestrzeń osobista. Brakowało by jeszcze ktoś powiesił się na żyrandolu... USIADŁ na żyrandolu! Samobójcy są nieproszeni.
CZYTASZ
Padał wtedy deszcz / Stony
Fanfiction-Steve. -Tak? -Ko-kocham cię. Tony powinien się nauczyć, że niektórych rzeczy nie powinno mówić się przez telefon