Wyższy mężczyzna otworzył powoli oczy. Pierwsze co rzuciło się jego uwadze, to młodszy mężczyzna tulący się do jego ręki i śliniący się. ZSRR mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. Wyglądał słodko. Komunista zastanawiał się czy ktoś go może podmienił gdy spał. Kto by pomyślał, że gbur taki jak on jest w stanie być aż tak słodki. Pogłaskał go delikatnie po głowie i zaczął się podnosić. Przykrył Naziste dokładnie kołdrą. Poszedł w stronę łazienki, zgarniając przy okazji świeże ubranie. W trakcie gdy on się ogarniał, Rzesza, zaczął powoli się budzić. Podniósł się powoli do siadu i zszedł z łóżka. Porozciągał się trochę i przetar oczy. Pomogło mu się to rozbudzić. Zaraz potem z łazienki wyszedł komunista.
- Dzień dobry - Powiedział Bolszewik
- Witaj - Odpowiedział i udał się do pomieszczenia z którego wyszedł jego towarzysz.
Zaraz po tym jak Nazista zniknął w łazience zadzwonił telefon. ZSRR szybkim krokiem podszedł do niego i go odebrał.
Kiedy Rzesza wyszedł z łazienki zauważył przyjaciela który uśmiechał się stojąc nad telefonem.
- Co się tak śmiejesz jak głupi do sera? - Zapytał niby obojętnie przechodząc obok.
- Moja siostra przyjeżdża - Odpowiedział odwracając się do niego. - Powiem Ci tak... - Powiedział. Podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. - Z tej bazy raczej nic nie zostanie. - Dodał śmiejąc się i udał się w stronę kuchni,
[ Time skip ]
Młoda kobieta ubrana w brązowy płaszcz po kolana i z uszanką na głowie podeszła do jednych z wielu drzwi. Zastukała w nie delikatnie i czekała na to aż ktoś jej otworzy. Nie musiała oczekiwać długo bo już po chwili otworzył jej starszy brat. ZSRR uśmiechnął się szeroko i na wstępie zamknął ją w mocnym uścisku. Dziewczyna również się uśmiechnęła i oddała przytulasa. Podczas gdy ci się witali Rzesza podszedł do drzwi sprawdzić co się dzieje. Otworzył szerzej oczy kiedy zauważył kilku żołnierzy wysokich rang z różowymi walizkami i torbami którzy stali tuż za niską dziewczyną. Była niższa od Rzeszy i wyglądała na młodą. Zlustrował ją od góry do dołu.
- I co się się tak na mnie patrzysz? - Zapytała dość nieprzyjemnym tonem. Nazista od razu spojrzał jej w oczy i wyprostował się bardziej. - Czemu mnie mu nie przedstawisz? - Zapytała patrząc na ZSRR.
- Rzeszo poznaj związek socjalistycznych republik sowieckich. ZSRS to jest Rzesza. - Powiedział wskazując. Dziewczyna wyciągnęła w jego stronę dłoń. Zaraz po przywitaniu się zapytała.
- Gdzie będę mieszkać? - Położyła dłonie na biodrach.
- Pokój 401 - Odpowiedział komunista - Zaprowadzę cię - Dodał i zaczął iść w kierunku danego pokoju.
Rzesza spojrzał jeszcze raz na swoich żołnierzy którzy od razu podreptali za Rosjanami. Skrzywił się na ten widok i postanowił później wyciągnąć z tego konsekwencje. Wrócił do pokoju i zabrał swoje rzeczy. Udał się z powrotem do swojego gabinetu u usiadł w fotelu przy biurku.
-ZSRS, co? - usłyszał znajomy mu głos.
- Czego chcesz? - Zapytał poddenerwowany.
- Ostrzec Cię. - Odpowiedział spokojnie duch najstarszego brata.
- Nie trzeba. Poradzę sobie z nią. To zwykła nastolatka. Co ona niby może mi zrobić? - Rzekł z kpiną w głosie.
-Niedoceniasz jej. - Zwrócił mu uwagę.
- Pf... Jeszcze tego by brakowało by jakaś gówniara była lepsza odemnie - parsknął.
Jego brat umilk. Uśmiechnął się tylko dziwnie i rozsypał się. Rzesza w tym czasie znają się obowiązkami. Nie było mu dane długo zaznać spokoju bo do jego gabinetu wszedł żołnierz. Nazista podniósł na niego wzrok.
- Mamy go - Rzekł tylko. Na te słowa Przywódca uśmjechnął się przerażająco.
-----------------
Uh... Napisałam! Miałam z tym duże problemy, ale jednak się udało. Przez ten tydzień praktycznie nie wstawałam i wszystko mnie bolało...
Przez ten czas gdy leżałam i umierałam przypomniałam sobie o zamówieniach z one-shotów... Przeraszam wszystkie osoby które zamówił i jeszcze nie dostały...Życzę miłego dnia!
CZYTASZ
Trucizna ZSRR X III Rzesza
Fanfiction" Jedno spotkanie a tak wiele zmienia. Co zrobią gdy na drodze ku ich miłości zaczną pojawiać się przeszkody. Przekonają się czy rodzina potrafi pomóc czy też sieje zamęt. Będą musieli podjąć poważne decyzje. Jeden z nich będzie musiał kogoś stracić...