Po około dwóch godzinach od wyjścia z sałny, mężczyźni udali się do jednej z baz wojskowych, mieszczących się nie daleko. Kiedy przeszli przez wielkie, stalowe drzwi, a ich oczom ukazała się wielka hala z najróżniejszymi modelami czołgów i samolotów. Rzesza nie mógł się powstrzymać i pisnął szczęśliwy niczym małe dziecko, które zostało zabrane do sklepu z zabawkami.
Nazista odrazu zbiegł z podwyższenia na dół. Odrazu podbiegł do pierwszej lepszej maszyny i zaczął się jej przyglądać. Wdrapał się na jeden z czołgów i stanął na nim. Wszedł do środka i zamknął za sobą wejście. Zaczął przyglądać się całemu wyposażeniu. Wszystko co znajdowało się w tym czołgu, zostało całkowicie obejrzane i obmacane przez Naziste.
-Hej! Wychodź już! - Powiedział stukając w stal delikatnie.
-Już zaraz! - Odpowiedział i wychylił się. Wyszedł z maszyny i usiadł na niej tuż przed ukochanym. - Co chciałeś? - Uśmiechnął się do niego z lekkim rumieńcem.
- Nie ukrywaj tak pięknego ciała przed światem. - Powiedział z rumieńcem na twarzy. Mówiąc to położył dłonie po bokach Nazisty.
-Coś słaby ten tekst. - Zachichotał niczym nastolatka zasłaniając otwartą dłonią usta.
Sowiet zakłopotał się lekko i odwrócił głowę w bok. Został jednak zmuszony do spojrzenia na mniejszego, ponieważ ten złapał go za policzki i odwrócił jego głowę w swoją stronę. Rzesza wpił się w jego usta i zamknął swoje powieki. Przeniósł dłonie na kark ukochanego i przyłożył go do siebie bardziej. ZSRR pochylił się do przodu co zmusiło Aryjczyka do położenia się na plecach. Po dość długiej i namiętnej walce języków, która skończyła się wygraną Komunisty, oderwali się od siebie na niewielką odległoś.
- N-nie wiem czy powinniśmy to robić tutaj. - Szepnął niepewnie Rzesza.
- A to czemu? Przecież nikogo tu nie ma poza nami. - Szepnął mu uwidzicielsko do ucha.
Przez Naziste przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy poczuł jak para silnych dłoni zaczyna rozpinać jego mundur. Jego górne odzienie zostało położone na jednym z pocisków przeciw pancernym, który leżał również na czołgu. Niższy nie został mu dłużny. Również zdjął z niego płacz, który wraz z czarnym golfem znalazł się na ziemi.
Komunista ponownie wpił się w jego usta. Podczas namiętnego pocałunku, Rzesza zsunął ze swoich stóp wojskowe buty. Złapał palcami za jego spodnie po obu bokach i zaczał po malutku ściągać je z towarzysza. ZSRR nie stawiał żadnego oporu i pozwolił mu na to. Sam postanowił mu ułatwić sprawę i rozpiął swój pasek. Kiedy jego spodnie również znalazły się na ziemi oderwali się od siebie. Dyszeli, a ich oddechy krzyżowały się. Na twarzy Nazisty pojawił się złośliwy uśmieszek. Położył stopy na klatce piersiowej wyższego i delikatnie go odepchnął. Komunista zrobił krok w tył i zdjął z siebie do końca spodnie oraz buty. Stał teraz w samych bokserkach przed Rzesza, który właśnie kończył zdejmować z siebie czarne skarpety.
Niższy ustawił się na czworakch przodem do ukochanego, wciąż będąc na czołgu. Był w samych bokserkach oraz jego czapce. Podniósł delikatnie głowę i utworzył buzię. Bolszewik odrazu zrozumiał o co chodziło niższemu i odrazu zdjął ostatnią część odzienia. Trzymając w jednej dłoni swoje przyrodzenie, podszedł do mniejszego. Druga ręka spoczął na jego potylicy. Przyłożył swojego członka do jego ust. Poczuł oddech Nazisty na swoich dolnych partiach, co sprawiło, że przeszedł go miły dreszcz. Pozwoli Rzeszy samemu się tym zająć.
Aryjczyk wyciągnął język i tracił jego główkę. Powtórzył to parę razy, bawiąc się w sposób. Reakcje ukochanego zadowalały go. Objął ustami jego końcówkę i zaczął powoli brać coraz więcej do ust. Dłonie Komunisty ustabilizowały głowę młodszego. Sam zaczął wchodzić i wychodzić w jego usta. W oczach Nazisty pojawiły się łzy. Zamknął prawe oko, pozwalając łzie spłynąć. Położył dłonie na jego udach dla lepszej stabilizacji.
CZYTASZ
Trucizna ZSRR X III Rzesza
Fanfiction" Jedno spotkanie a tak wiele zmienia. Co zrobią gdy na drodze ku ich miłości zaczną pojawiać się przeszkody. Przekonają się czy rodzina potrafi pomóc czy też sieje zamęt. Będą musieli podjąć poważne decyzje. Jeden z nich będzie musiał kogoś stracić...