Kolejna zamieć spowiła krwawe pole bitwy. Na ziemi pełno było poległych żołnierzy i wykrwawiających się niedobitków. Ciała żywych jak i martwych zaczynała przykrywać mała warstwa śniegu. Wszyscy pozostali na polu walki wiedzieli, że jeżeli się nie wykrwawią to najprawdopodobniej zamarzną. Kilku żołnierzy zdobyło się na odwagę, by dosięgnąć broni i zakończyć swoje cierpienie. Wojska ewakułowały się jakiś czas temu, oddając kolejny mały kawałek terenu w ręce wroga.
Armia czerwona wróciła w końcu do obozu znajdującego się gdzieś na zachód od ostatniego pola walki. Do rannych zaraz podbiegło kilku sanitaruszy i zajęło się ich licznymi ranami. Pozostali udali się wgłąb obozu. Jedyną osobą która udała się w stronę największego namiotu, był głównodowodzący całej tej akcji. Wszedł do środka z cichą modlitwą, by móc wyjść z niego w jednym kawałku.
~*~
- JAK TO PRZEGRALIŚMY?! - ryknął ZSRR na żołnierza, dowiadując się o porażce w starciu z Trzecią Rzeszą. - PRZECIEŻ MIELIŚMY PRZEWAGĘ!
- N...naprawdę nie w...wiemy jak do tego doszło - powiedział wystraszony żołnierz, cofając się lekko.
- DUPA JESTEŚ NIE ŻOŁNIERZ! WYJDZ! - Powiedział wkurzony ZSRR, wskazując palcem wyjście z namiotu.
Żołnierz wręcz wybiegł, dziękując Bogu za to, że przeżył.Przywódca armii czerwonej podszedł do okrągłego stołu, stojącego na środku. Pochylił się nad leżącą na nim mapą i sięgnął po pióro. Zaznaczył mały kawałek ziemi, którą stracili i punkt w który ma zamiar uderzyć ponownie. Tym razem postanowił załatwić sprawę osobiście. Przy okazji dobierze najodpowiedniejszych żołnierzy. ZSSR odszedł od wielkiego stołu i zasiadł przy biurku wykonanym z jasnego drewna. Wezwał do siebie jednego z żołnierzy i poprosił o raport z całego zdarzenia. Po przejrzeniu go udał się na spoczynek.
Tymczasem Trzecia Rzesza z zadowoleniem przyglądał się mapie w swoim namiocie. Cały czas myślał o walce z ZSSR, ale od dłuższego czasu jego wzrok spoczywał na kraju dzielącym go od jego komunistycznego wroga. Postanowił jednak chwilowo odpuścić sobie myślenie na temat podboju biało-czerwonego kraju. Miał chwilowo ważniejsze rzeczy na głowie. Rzesza wstał od biurka i postanowił udać się na spacer. Ubrał swój mundur oraz charakterystyczną dla niego czapkę. Wychodząc z namiotu poczuł zimny wiatr. Udał się na północny zachód w stronę lasu.
Przywódca czerwonej armii nie mógł zasnąć. Za dużo rzeczy chodziło mu po głowie. Postanowił się przewietrzyć. Założył swój płaszcz, uszankę oraz broń. Teraz zastanawiał się, czemu nie zastrzelił tamtego upierdliwego żołnierza.
Mimo głębokiego stanu zamyślenia zobaczył poruszającą się postać gdzieś w oddali. Oczywiście nie mogło być to zwierzę. Ostrożnie udał się w stronę tajemniczej kreatury, a gdy podszedł bliżej dostrzegł, że jest to dwóch Niemieckich żołnierzy patrolujacych te tereny. ZSRR nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czyżby zszedł tak daleko i przekroczył granicę? I co ważniejsze, skoro są tu Niemieccy żołnierze, to oznacza to, że gdzieś w pobliżu znajduję się ich obóz. Podszedł spokojnie i cicho do tej dwójki. Pierwszemu szybko skręcił kark a drugiemu przyłożył mały nożyk do szyi. Ten nawet nie zdążył zareagować, gdy już leżał na ziemi z poderżniętym gardłem. Przywódca armii czerwonej postanowił się wycofać - tak dla bezpieczeństwa. Zaczął powoli wracać w stronę swojego obozu.W pewnym momencie, zamiast iść naprzód, postanowił skręcić w lewo. Widok, który zobaczył, po przejściu kilku metrów, zaskoczył go. Ujrzał Trzecią Rzeszę siedzącego na kłodzie, pogrążonego we własnych myślach. Co go zdziwiło jeszcze bardziej to to, że był zupełnie sam. ZSRR bez zawachania się wyciągnął pistolet i wycelował prosto w niego, lecz - o dziwo - nie trafił. Sylwetka Trzeciej Rzeszy momentalnie rozsypała się na milion małych kawałeczków .
- Co do kurwy? - Powiedział zdziwiony, przyglądając się, jak pył leci w stronę lśniącego pięknie księżyca. Związek Radziecki przetarł kilka razy oczy ze zdumienia. Postanowił podejść bliżej miejsca gdzie ''rozsypał'' się Niemiecki wróg. Rozejrzał się dla bezpieczeństwa i kucnął. ZSRR dobrze wiedział co to było. Tak właśnie wyglądał rozpad każdego z kraji kiedy upada. Czy naprawdę tak łatwo dało się go zabić?
Na ziemi nie zostało nic po tym wydarzeniu. A przynajmniej tak mu się zdawało. Podniósł się z ziemi i zanim zdążył się odwrócić, usłyszał dobrze znajomy mu głos. Zaraz potem stracił przytomność.
~~~~~~~~~
No więc pierwszy rozdział za mną. Nie żebym była jakoś mega zadowolona z tego co napisałam, ale trudno. Może w niedalekiej przyszłości zacznie to wychodzić na prostą? Kto tam wie.
Rozdział został opublikowany z okazji Prima aprilis ( walić że spóźniony o dwa dni). Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, że w końcu zacznę pisać. No trudno. Może komuś to coś się spodoba. Za każdą poradę oraz konstruktywną krytykę będę wdzięczna.
PS. Bosz... czuję że to tak ssie że na dłuższą metę nie powinnam tego udostępniać.
![](https://img.wattpad.com/cover/183092613-288-k13073.jpg)
CZYTASZ
Trucizna ZSRR X III Rzesza
Fanfic" Jedno spotkanie a tak wiele zmienia. Co zrobią gdy na drodze ku ich miłości zaczną pojawiać się przeszkody. Przekonają się czy rodzina potrafi pomóc czy też sieje zamęt. Będą musieli podjąć poważne decyzje. Jeden z nich będzie musiał kogoś stracić...