Taksówkarz

138 15 1
                                    


Są kursy, których nie należy brać. Jeżeli ktoś chce jechać w nocy do lasu, albo do miejscowości, o której nigdy nie słyszeliście, powinna od razu zapalić wam się w głowie czerwona lampka ostrzegawcza. Do szczególnie niebezpiecznych kursów, należy jazda na cmentarz w nocy. Oczywiście, można szybko odjechać zaraz po wzięciu kasy. Pasażer wysiada, gaz do dechy i już jesteś bezpieczny... a co jeśli będziesz musiał poczekać aż wróci?

Oczywiście są taksówkarze, którzy, choć rozsądni, potrzebują pieniędzy. Zdesperowani, są gotowi nawet na tak niebezpieczne kursy. Broń w schowku, krata dzieląca od pasażera... co złego może się stać?

Jeden z takich taksówkarzy już nigdy nie zaryzykuje, a jego opowieść do dziś krąży i jest przestrogą dla innych. Telefon, pilny kurs w nocy na cmentarz. Starsza pani chce odwiedzić grób zmarłego w wypadku męża. Oczywiście, kurs w dwie strony. Od początku wszystko wydawało się podejrzane. Pogoda pod psem, deszcz, a cmentarz znajduje się kawałek za miastem... na dodatek zapowiadano mgłę. To zła pora na takie przejażdżki, i Steven doskonale to wiedział. Chciał sobie jednak dorobić, więc pojechał. Starsza pani okazała się bardzo miła, dziwnie rześka jak na późną porę i pogodę. Zapytana o to, dlaczego jedzie na cmentarz, odpowiedziała, że wraca po obiedzie. I że jeszcze nie jadła kolacji. Steven uznał ją za pomyloną, odstawił na cmentarzu, i chciał jak najszybciej jechać. Jednak, kurs miał być w dwie strony... zostawić taką staruszkę samą na cmentarzu o tej porze... nie, nie może tak się zachować. Dokładnie sprawdził, czy samochód jest zamknięty i czy nikt się nie kręci w pobliżu... coś mu jednak nie dawało spokoju.

Przypomniał sobie - chodzi o dłonie kobiety! Były umorusane jakby w ziemi, a może w glinie... Nagle go tknęło - to była ziemia i krew. Spojrzał w stronę cmentarza i zobaczył biegnącą nienaturalnie szybko przygarbioną postać. Nie zastanawiając się odpalił silnik i ruszył jak najszybciej do przodu. To coś, co kiedyś było staruszką, dopadło do auta i wybiło szybę. Broń miał w pogotowiu, natychmiast wystrzelił. Usłyszał przeraźliwy dźwięk, przypominający zmieszane ze sobą zwierzęcy skowyt i krzyk kobiety. Postać upadła, zostawiając ślad szponów na niemal rozerwanych drzwiach auta.

Od tamtej pory Steven nie brał kursów po zachodzie słońca.

Creepypasty Tłumaczenie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz