Ten dzień był wyjątkowo gorący. A przecież był dopiero kwiecień, a wizja topienia się na słońcu w środku lata jakoś nie wydawała mi się przyjemna. W dodatku autobus stanął w korku, co dodatkowo potęgowało moją frustrację. Specjalnie wyszłam wcześniej z domu, żeby zjawić się na komendzie na czas, ale kierowca najwyraźniej postanowił pogorszyć opinię o mojej punktualności wśród kolegów z pracy taty. Jako córka komendanta powinnam świecić przykładem dla innych. Mogłabym się wytłumaczyć tym, że praca w policji mnie nie interesuje, ale każdy kto mnie znał bliżej wiedział, że to mijałoby się z prawdą. Tropienie przestępców, stanie na straży prawa, to mnie niezwykle fascynowało. Jedyną przeszkodą stanowiło moje lenistwo. Mogłam zrobić dosłownie wszystko by dostać chociaż kilka minut dłużej snu. Z zamyślenia wyrwało mnie gwałtowne posunięcie się autobusu do przodu. W końcu. Jeszcze tylko około 6 minut i będę na miejscu.
***
Zatrzymałem się pod starym budynkiem i oparłem o jego odrapaną z tynku ścianę. Zacisnąłem mocniej węzeł zawiązany nad raną na moim prawym ramieniu. Powoli przestawała krwawić, ale przezorny zawsze ubezpieczony. O ile nie nabawię się całkowitego odcięcia dopływu krwi do ręki i zacznie mi tu gnić. No, może bez przesady, ale skąd miałem wiedzieć co się wtedy stanie, nie znałem się na medycynie. Usłyszałem kroki. Wiedziałem, że to ci mężczyźni, którzy biegli za mną. Że też musiałem być takim idiotą, żeby nie zauważyć, że ktoś mnie śledzi. Zrobiłem się ostatnio zbyt pewny siebie i tego, że jestem niewykrywalny. Teraz już tak nie było. Widzieli mnie, moją twarz.
Mężczyźni z każdą sekundą zbliżali się do miejsca, w którym byłem. Niewiele myśląc wskoczyłem do dużego śmietnika stojącego niedaleko i zaszyłem się w cuchnących odpadkach. Kryjówka być może zbyt oczywista, ale jeśli Lily nie popełni żadnego błędu, to wystarczyłobym nie był widoczny. O skuteczność mojej taktyki byłem bardziej niż pewny... spokojnie, nie tak jak o moją rzekomą niewykrywalność.
Po kilku minutach zaczęło mi brakować powietrza. Nie mogłem już wytrzymać tego odoru, ale musiałem siedzieć cicho dopóki nie usłyszę charakterystycznego dźwięku oznaczającego, że plan się powiódł. W końcu rozległ się plusk, po którym nastąpiło stukanie i szuranie, na końcu znowu plusk i odgłos włączonej suszarki do włosów. Tą dziwną kompozycję wymyślił Seven, haker, który odpowiada za... właściwie za wszystko nie licząc zadań, które wymagają siły fizycznej, bo to była moja działka. Z kolei do Lily należało odciągnięcie wroga ode mnie. Niektórzy mogliby pomyśleć, że to ona ma najbardziej niebezpieczne i ryzykowne zadanie, ale kto by o cokolwiek oskarżał zwykłego psa?
– Lily? Wróciłaś po mnie? – wyjrzałem ze śmietnika wdychając głęboko świeże powietrze. No, może po prostu świeższe od tego, którym musiałem oddychać zanurzony w śmieciach. Przed sobą ujrzałem małego pieska o czarno–białym ubarwieniu. Szybko wyskoczyłem z kubła i kucnąłem by wziąć ją na ręce, ale ona, czując mój nieciekawy zapach, odsunęła się ode mnie. Czasami zastanawiałem się jak zwykły pies może zachowywać się wręcz jak normalny człowiek. No, może nie jadła sztućcami i nie załatwiała swoich potrzeb w kiblu, ale poza tym swoje zachowanie miała całkiem podobne do ludzi. I była niesamowicie inteligentna. Oraz piękna. Tak, wiem, każdy właściciel wychwala swojego psa, podobnie jak rodzic własne dziecko, ale to nie była tylko moja opinia.
Wyciągnąłem rękę w jej stronę i ściągnąłem z jej tylnej łapy krótkofalówkę, skonstruowaną w całości przez Seven. Co najdziwniejsze, znaliśmy się już tyle lat, a pomimo tego ja nawet nie znałem jego prawdziwego imienia.
– Shiro... bzzt... wracacie już? – odezwał się głos z krótkofalówki.
– Tak. – odparłem. – Przygotuj mi proszę kąpiel z bąbelkami. Jestem zmęczony.
CZYTASZ
Creepypasty Tłumaczenie [PL]
Horror1.Nurse Ann 2.Rouge 3.Killing Kate 4.BEN Drowned- Początek 5.Slenderman 6.Ticci Toby 7.Eyeless Jack 8.Dr.Philips 9.Masky and Hoodie 10.Candy Pop 11.Laughing Jill 12.Dr.Smiley 13.Charlie The Psycho 14.Napisz mi coś o sobie 15.Święta 16.Miłość i pies ...