Historia kobiety z pomarańczą część 3

22 3 0
                                    

Moja babcia poznała Rose i innych podobnych do niej. Jej doświadczenia oraz zdjęcie z pulpitu.

Hej, ludzie, po wielu pytaniach o update postanowiłem zapoznać was z nowinami. Ale po pierwsze, tutaj jest screenshot zdjęcia, które Rose/ jej sekta wstawiła na mój pulpit: http://i.imgur.com/Aapin.png  . Nie zdołałem znaleźć na komputerze żadnego ukrytego folderu z tym zdjęciem. Kobieta po lewej to moja mama, trzyma mnie za rękę. Po prawej stoi jej przyjaciółka z moim kolegą z dzieciństwa. Nie wiemy, kim są ludzie w tle, to dziecko na lewo albo ta kobieta daleko z tyłu. Nikt z nas nie pamięta momentu, w którym to zdjęcie zostało zrobione.

Po tym, jak opowiedziałem mamie co się dzieje, ona porozmawiała z moją babcią. Babcia  nie powiedziała jej dużo, ale mama miała wrażenie, że posmutniała, kiedy usłyszała, co się stało. Postanowiłem zadzwonić do babci i po długich błaganiach wyciągnąłem z niej tę opowieść.

Moja babcia urodziła się w Chorwacji, ale dorastała w Bośni. Była dzieckiem, które każdą chwilę spędzało na zewnątrz na zabawie i odkrywaniu nowych rzeczy. Jej ulubionym miejscem była rzeka niedaleko domu. Często wychodziła tam z przyjaciółmi, ale pewnego dnia nikt nie chciał jej towarzyszyć. Mimo wszystko poszła tam. Tradycyjnie budowała z piasku coś podobnego do fortecy, kiedy usłyszała czyjeś wołanie. Spojrzała w kierunku drogi(jedynie z tamtej strony mógł ktoś przyjść, tylko jedna ścieżka prowadziła na plażę), ale nikogo nie zobaczyła. Wzruszyła ramionami i powróciła do zabawy. Znowu usłyszała krzyk. „Dana!". Rozejrzała się dookoła. Nic.

- DANA!

Podskoczyła przerażona i wybiegła na ścieżkę, żeby zorientować się, co się dzieje, ale nikogo nie było. Myślała, że to jeden z jej kolegów robi sobie z niej żarty, więc wróciła nad rzekę. Tam go zobaczyła. Mężczyzna, wysoki, prawie dwa metry wzrostu, ubrany w garnitur i z kapeluszem, jakie panowie nosili w latach trzydziestych. Garnitur był czarny, pod spodem biała koszula z czarnym krawatem. Trzymał w ręce laskę. Osobliwą rzeczą było to, że stał po kostki w wodzie. W garniturze, którego koszt najpewniej wynosił bajońskie sumy. Moja babcia była zaskoczona, ale jako ciekawskie dziecko, chciała dowiedzieć się o co chodzi. Podeszła do linii, do której docierały fale. On nadal stał w wodzie.

- Tak, proszę pana? - zapytała grzecznie.

- Mam coś dla ciebie.

- Tak? Co to jest?

Może i jest to dla was przewidywalne, ale niestety zdarzyło się naprawdę. Wyjął pomarańczę. Moja babcia wywodzi się z raczej zamożnej rodziny i choć czasy stawały się trudne, owoców było pod dostatkiem, więc pomarańcza nie wywołała w niej zachwycenia.

- Ee... Dziękuję panu, ale jadłam już obiad. Może pan to dać komuś innemu.

- Nie, nie, Dana, to jest specjalnie dla ciebie. - Przechylił głowę na bok i przez sekundę babcia pomyślała, że jego kapelusz wpadnie do wody. Nie wpadł. Mężczyzna wciąż trzymał pomarańczę w dłoni, oferując ją mojej babci.

- Ale ja tego nie chcę.

- Weź to, weź, ale już.

Babcia przeżyła w swoim życiu wiele. Drugą wojnę światową, wojnę domową w Bośni. Widziała pokręconych ludzi. Ale powiedziała mi, że nigdy nie zobaczyła nic tak strasznego jak twarz tego mężczyzny. Była dzieckiem o bujnej wyobraźni i wpływało to na jej postrzeganie świata, ale przysięga, że kiedy mówił, jego oczy (białka, nie źrenice) stały się ciemniejsze, widziała gniew na jego twarzy, choć na ustach miał coś w rodzaju uśmiechu.

Zaczęła uciekać. Przystanęła na chwilę, żeby zobaczyć, czy ją goni. On po prostu stał w miejscu, patrząc na nią. Mówi, że dostrzegła, jak jego oczy pojaśniały. Schował pomarańczę do kieszeni, obrócił się i odszedł. Przez rzekę. Krok za krokiem, z laską, zupełnie jakby przechodził przez ulicę.

Creepypasty Tłumaczenie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz