Żyrandol

110 11 0
                                    

Jest to historia pewnego człowieka, mężczyzny, którego imię nie jest w tej chwili znaczące. Mężczyzna ten jest jednak istotny dla tej opowieści, ponieważ miewał on pewne trudności ze snem. Nie były one jednak spowodowane złym stanem owego jegomościa - spać nie dawał mu ciągle kołyszący się żyrandol, wiszący tuż nad jego głową. Co najgorsze - nie chybotał się on podczas dnia, ani nawet wieczorem, działo się to dopiero w nocy, a szczególnie wtedy, kiedy nasz bohater kładł się do łóżka.

Z początku nie wydawało mu się to jednak dziwne. Były to tylko lekkie podrygi, które mogły być spowodowane zarówno powiewem wiatru, jak i strukturą budynku, który zamieszkiwał. Jednak kiedy z każdym kolejnym dniem żyrandol zaczynał huśtać się coraz mocniej, coraz intensywniej, mężczyzna zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Kilka razy, po wielu nieudanych próbach zaśnięcia, starał się zatrzymać żyrandol, chyboczący się niczym wahadło, ale po chwili ten znów zaczynał swój taniec.

Bohater nabrał podejrzeń dopiero wtedy, kiedy wraz z kołyszącym się żyrandolem usłyszał dźwięki skrzypiącej podłogi. Podejrzenia od razu padły na sąsiada mieszkającego piętro wyżej. Następnego dnia, po nieprzespanej nocy, mężczyzna wybrał się z wizytą do gospodarza mieszkania tuż nad nim. Niestety, nikt nie odpowiadał mimo kilkukrotnego pukania, dzwonienia dzwonkiem i nawoływania. Nie było żadnego odzewu. Nasz bohater wrócił wtenczas do siebie, oczekując przyjścia - jak mu się wydawało - osoby, która co noc mąciła jego sen.

Aż do późnej nocy wiele razy próbował dostać się do sąsiedzkiego mieszkania, jednak wciąż zdawało się puste. "Skoro nie ma sąsiada" pomyślał mężczyzna "To znaczy, że nikt nie będzie trząsł moim żyrandolem". Płonne były jednak jego nadzieje. Ledwie jego głowa dotknęła poduszki, usłyszał skrzypienie, tuż nad sobą, a wielka konstrukcja wisząca na suficie poczęła się chybotać, to w jedną, to w drugą stronę.

Zirytowany jegomość ubrał się w stosowne ubranie, po czym udał się z delegacją do nader irytującego sąsiada powyżej. Kiedy nikt nie odpowiedział na pukania, nacisnął klamkę. Drzwi okazały się otwarte. Powoli i ostrożnie wszedł do ciemnego mieszkania i począł nawoływać nieznajomego, nikt jednak mu nie odpowiedział. W mieszkaniu unosił się duszący, bardzo nieprzyjemny zapach.

W rozległym pomieszczeniu przy wejściu dostrzegł czyjąś sylwetkę, więc zaświecił światło i ujrzał martwe ciało nieznajomego mu mężczyzny leżącego na ziemi w plamie zaschniętej krwi. Reakcja była natychmiastowa. Zbiegł do swojego mieszkania, złapał telefon i zadzwonił na policję. Po względnych oględzinach okazało się, że mężczyzna - starszy człowiek około 70 roku życia - potknął się wstając z kanapy i uderzył głową w kaloryfer. Zanim kompletnie zemdlał, miał jednak dość siły, żeby chociaż spróbować przeczołgać się kilka metrów i dotrzeć do telefonu leżącego na kuchennym blacie.

Niestety, nie udało mu się. Nasz bohater leżał w łóżku myśląc o całej sytuacji - o tym, jak to łatwo i szybko może skończyć się ludzkie życie. I do tego przez kompletny przypadek. Myślał tak, leżąc w łóżku i patrząc się na nieoświetloną ścianę, aż w końcu usłyszał skrzypnięcie. Spojrzał do góry i spostrzegł, że żyrandol zaczyna się huśtać. To w jedną, to w drugą stronę. Zanim zdążył jednak zareagować, usłyszał głośne trzaśnięcie i kawałek sufitu - wraz z żyrandolem - upadł mu na głowę.

Zabawne, jak to łatwo i szybko może skończyć się ludzkie życie. I do tego przez kompletny przypadek.

Creepypasty Tłumaczenie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz