- Tak Yoongs. Chodzę w kółko i nikogo nie ma. Wygląda na zamknięte od dobrych kilku lat.
- Byłeś w środku?
- Na łeb mi jeszcze tak nie padło żeby samemu szlajać się po jakieś hali.
- Byłeś na tyłach? Tam zawsze była wyryta dziura w ścianie przez którą można było wejść.
- Byłem. Nic nie widziałem. Wszystko szczelnie zamknięte. Nie ma go tutaj.
- Kurwa mać
- A byłeś u niego w domu?
- Właśnie przyjechałem. Dobra Jinnie jedź do domu. Dzięki, że pomogłeś.
- Nie ma sprawy. Szukanie małego gnoja to przyjemność.
- Dziwne masz upodobania chłopie nie wnikam. Dobra czeka mnie rozmowa z jego rodzicami .. Trzymaj kciuki, żebym miał szybką śmierć z ręki jego ojca.
- Czemu ojca?
- Bo jego matki to ja się boję.
- Oo nie tylko ty. Bardzo przerażająca z niej kobieta. Nie wiem po kim Jungkook poszedł ale stawiam, że adopcja - starszy zaśmiał się wywołując lekki uśmiech na twarzy przyjaciela
Białowłosy rozłączył się i schował telefon wychodząc z samochodu. Westchnął cicho i podszedł do drzwi. Zapukał w drewniana powierzchnię i miał ochotę cofnąć się z powrotem do samochodu. W tym momencie drzwi otworzyły się, a w nich stanął wysoki mężczyzna z poważnym wyrazem twarzy. Yoongi ściągnął szybko kaptur i ukłonił się delikatnie na przywitanie
- W czym mogę pomóc? - powiedział poważnie lustrując chłopaka od góry do dołu
- Dobry wieczór. Chciałem zapytać czy przypadkiem nie ma może w domu Jungkooka?? - mężczyzna zaśmiał się pod nosem
- Znam cię. Ty jesteś ten... jak ci tam było Min... Min Yoongi.
- Widzę, że jestem znany
- Aż za bardzo.
- Co pan ma na myśli??!
- Jungkooka nie widziałem od kilku dobrych miesięcy. W domu nie pojawiał się od bardzo dawna, nie wspominając już jakiekolwiek telefonu, że żyje.
- Państwo też nie wykazało chęci zainteresowania jego życiem.
- Nie bądź bezczelny - w tym momencie z kuchni wyłoniła się postać kobiety. Gdy dostrzegła Yoongiego jej mina pokazywała chęć zrobienia mu krzywdy. Yoongi w myślach żegnał się ze światem wiedząc, że kobieta nie odpuści, a chłopak zostanie zasypany masą pytań pomieszanych z wyrzutami utraty syna.
- Yoongi?? - kobieta wepchnęła się przed męża- Po co tutaj przyjechałeś?
Yoongi ukłonił się ponownie
- Panią również miło widzieć
- Nie mydl mi oczu Yoongi. Przez ciebie mój syn uciekł z domu i to przez Ciebie nie wiemy co się u niego dzieje
- Z całym szacunkiem, ale to tylko i wyłącznie wasza wina.
- Chłopcze ...
- Taka prawda. Nie raz Jungkook mówił wam, pokazywał i nawet dawał wyraźne znaki, że was potrzebuje, ale wy za każdym razem mieliście to w dupie.
- Yoongi !
- Niech mnie pani nie ucisza. Prawda boli?? To nie była niczyja wina, że on stąd uciekł?... Nikt się do tego nie przyczynił??!... Chuja prawda. To wszystko wasza wina. To wasza wina, że straciliście syna. Gdyby nie wasze chore gonienie za karierą, z nim nie byłoby tak źle jak jest.... Nie stałbym tutaj i nie troszczył się o niego jak o własne dziecko. Jungkook nigdy nie miał prawdziwego ojca, a o matce nie będę już wspominał ... Nigdy nie pokazał mu pan, że jest pańskim synem ... Wypominał najmniejsze błędy i niedogodności związane z jego zachowaniem, sprzeciwem lub brakiem zainteresowania kolejną laską wybraną przez was. Pani w sumie nie lepsza. Traktowała go jak pieprzoną wizytówkę dająca przepustkę do lepszego towarzystwa.... zastanówcie się nas swoim zachowaniem, bo przez to go straciliście ... wątpię że kiedykolwiek go odzyskacie ... Z tego co wiem, to już drugie dziecko które wyrzeka się was przez wasze popierdolone zachowanie ... Kariera by poczekała, ale nie ... po co. Prawda??! - Yoongi popatrzył najpierw w oczy mamy Jungkooka, po czym przeniósł wzrok na jego ojca - Bezsensu tu przyjeżdżałem. Ten dom to ostatnie miejsce gdzie Jungkook zdecydowałby się wrócić.
CZYTASZ
~euphoria~ || taekook ||
FanfictionJungkook jest synem właścicieli firmy, którzy chcą, żeby ich syn związał się z córką właścicieli większej, lepiej prosperującej firmy. Nie wiedzą jednak, że ich syn jest zainteresowany synem właścicieli, a nie córką. //zakończone//