- Mavis pójdziesz do sklepu?
Mama weszła do mojego pokoju.
- Jasne, po co?
- Tampony. I słodkie.
- Mamo znowu?!
Zaśmiałam się i wstałam z łóżka, a ona się uśmiechnęła.
- Tym razem nie dla mnie. Amber przyjeżdża.
Spojrzałam na nią przerażona, to chyba jakieś żarty. Amber to moja ukochana kuzynka, która... Nie szanuje się, tak powiem. Co tydzień ma nowego chłopaka, a w między czasie zdradza go z innymi.
- Nie!
- Tak.
- Mamoo!
Skrzywiłam się, wychodząc z pokoju.
- Z chłopakiem.
- No nie! Dobrze wiesz co będą robić.
- Kochanie, nie będą.
- Ostatnio robili i do tego w moim pokoju, a mnie wygonili na kanapę.
Powiedziałam, idąc na dół, a mama się zaśmiała.
- Podobno ten związek jest na poważnie. Są razem dwa tygodnie.
- Och, na pewno go zdradza. Biedaczek wpadł w jej sidła.
- Bądź dla niej miła.
- Zawsze jestem miła i źle na tym wychodzę.
Założyłam buty, a mama mi podała kurtkę.
- Kupię ci coś, obiecuję.
- Buty. Są cudowne.
- Okej, a teraz już idź do sklepu. I nie będą nic robić, bo Amber ma okres.
- Sama nie może sobie kupić?
- Mają ciężkie torby.
- Ughh... Jest zima a ja mam jej latać po tampony.
- Kochanie... Jest koniec zimy i już jest cieplej. To ty jesteś okropnym zamrźluchem.
- Nieprawda.
- Hejka moja ulubiona rodzinko!
Amber tu weszła z torbami, a ja przewróciłam oczami.
- Będę za kilka minut.
- Alex też będzie niedługo.
Amber powiedziała.
- Alex? Imię jak dla...
- Ekhm.
Mama się uśmiechnęła, a ja po prostu wyszłam. Nienawidzę tej dziewczyny. Poszłam do sklepu, owijając się szczelnie moją kurtką. Jest zimno, jest okropnie zimno. Mamie po prostu jest zawsze gorąco, ale i tak ją kocham. W sumie każdy mówi że jesteśmy jak dwie krople wody. Moja mama ma zielone oczy i brązowe włosy, jest dość wysoka, ale nie aż tak. Zawsze podobały mi się jej usta... Ma bardzo ładne, takie pełne, a ja... Cóż, też mam brązowe włosy i zielone oczy wpadające w brązowy, ale jestem niska i do tego moje usta to cienka linia. Niby mój chłopak mówi że są ładne, ale to nieprawda. I w dodatku muszę kupować buty na dziale dziecięcym, bo mam rozmiar trzydzieści siedem lub osiem, zależy jaki but i często nie ma mojego rozmiaru.
Weszłam do sklepu, kierując się od razu na dział z kobiecym rzeczami, a tu spojrzałam na tampony. Jakie ona używa? Hm... Te największe? No... Skoro tyle chodzi do łóżka, to prawdopodobnie... Chociaż nie wiem. Dobra wezmę te średnie. Wrzuciłam je do koszyka i poszłam ma słodkie, a tu wzięłam czekoladę, też dla mnie, jakieś chrupki i ciasteczka, a po tym też Coca Colę do picia. O tak. Już czuję ten wieczorek z serialami. Skierowałam się do kasy, kiedy ktoś na mnie wpadł, przez co poleciałam do tyłu, tak samo cały koszyk.