- Leo pocałuj mnie.
- Co?
- Zrób to.
- Nie ma takiej opcji. Robi Ci na złość i taka nie jesteś.
- Robiłam tak, kiedy zerwaliśmy.
Spojrzałam na niego niepewnie, a on parsknął śmiechem.
- Spokojnie, wiem. Domyśliłem się później.
Zaśmiał się, a ja uniosłam brwi.
- Jak?
- Widziałem cię na mieście z Xandrem, a później na treningu Liam cię całował. Ogarnąłem że coś jest nie tak. No, i jak byłaś pijana to mi powiedziałaś.
Uśmiechnęłam się, odwracając wzrok.
- Spadaj.
- Nie zrobisz tego znowu.
- Wydrukowałam nasze zdjęcie na ścianę...
Napłynęły mi łzy do oczu, a on westchnął i mnie objął.
- Mave idziemy do wody!
Ben z Rachel tu przybiegli. Okej, Rachel ma zdecydowanie za mały strój. Cycki jej się wylewają z tych dwóch małych trójkątów i ledwo zasłaniają sutki.
- Ben nie mam ochoty..
- Rusz dupę.
- Nie.
- Heej, jak się czujesz?
Liam przede mną kucnął, a ja się uśmiechnęłam.
- Jest okej. O co mu chodzi...? Myślałam że jak zwykle dzisiaj już będzie okej, a on...
- Sam nie wiem. Ale się nie przejmuj, coś mu po prostu odjebało i tyle.
- Kto to jest?
Pokazałam na nich.
- Jego była, Rachel. Chyba ci o niej mówił.
- No... Wspominał o niej. Coś ci wczoraj mówił?
- Nie dużo. Jest typem, który nie przeprosi i pójdzie dalej zostawiając za sobą całe gówno.
Kiwnęłam głową, a on mnie złapał za ręce.
- Mave nie warto.
Zobaczyłam że jego była idzie do wody z Amber, więc wstałam i do niego podeszłam. Ma czarne okulary przeciwsłoneczne, więc nie wiem czy zwrócił na mnie uwagę.
- Alex.
- Hmmm?
- Możesz... Zdjąć okulary?
- Nie ma takiej opcji. Słońce mi jebie w oczy.
Okej, wulgarny język. Nie mówił tak, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Okej... Ja... O co ci chodzi?
- Mi? O nic.
Uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową i usiadłam na leżaku na którym leży, obok jego nóg.
- Wróciliście do siebie?
- Jak widać.
- Xander chcę porozmawiać...
- Nie ma o czym.
- Mam cię błagać na kolanach?
Usiadłam wygodniej, kładąc dłoń na jego łydce.
- Nagle wróciłeś do Rachel i spotykasz się z Amber? Chcesz mi zrobić na złość?
- Nie wszystko kręci się wokół ciebie.