Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc się zerwałam i do nich pobiegłam.
- Wynoś się, dupku!
Otworzyłam i zobaczyłam zdziwionego listonosza.
- Przepraszam, przeżywa rozstanie.
Xander się zaśmiał i za mną stanął.
- Chcesz?
Wystawiłam do niego butelkę wódki, chwiejąc się na nogach.
- Przyszedłem tylko z jakąś paczką.
Zmarszczył brwi i pokazał na duże pudło.
- O! To pewnie od dupka!
Kopnęłam w to, przez co Xander się zaśmiał.
- Mogę prosić o podpis?
- Autograf?! Z chęcią! Gdzie?!
Zaśmiałam się i wzięłam od niego długopis.
- O tutaj.
- Gdzie?!
Przyłożyłam długopis, ale Xander złapał moją rękę i nakierował w inne miejsce.
- Ooo przystojniak mi pomaga! Rozumie Pan?!
Spojrzałam z rozszerzonym oczami na listonosza, a on się zaśmiał i kiwnął głową.
- Rozumiem. Ale poproszę o autograf.
- O! Już!
Podpisałam się, a on się zaśmiał i poszedł. Chciałam wziąć to pudło, ale się na nie przewróciłam i zaczęłam śmiać.
- To ciężkie!
- Daj to.
Xander westchnął i mnie podniósł, stawiając na nogach, a po tym wziął pudło.
- Co tu jest?!
- Nie wiem.
Xander się zaśmiał i je postawił na stoliku. Pobiegłam po nóż, a jak z nim wróciłam, wbiłam go w pudło i zaczęłam je dźgać. O tak! Pudło od Leo nie przeżyje!
- Daj ten nóż.
Xander wziął ode mnie nóż i otworzył pudło, a ja spojrzałam na jego biceps. O woooow... Dotknęłam go i się zaśmiałam, a po tym znowu. Zaczęłam dotykać jego bicepsu, a on spojrzał na mnie i uniósł jedną brew.
- Mave? Co ty robisz?
- Podoba mi się!
- Masz, otworzyłem i chyba faktycznie jest od dupka.
Spojrzałam tam, misio! Ooo i też list!
Pov. Xander.
Zaczęła wyjmować te rzeczy z wpisanym zaciekawieniem na twarzy. Tak, jest pijana. I to bardzo. Nie spodziewałem sie że po jednej butelce będzie aż tak napruta. A w tej koszulce i samych majtkach wygląda naprawdę nieziemsko. Spojrzałem co robi i zobaczyłem że dźga misia nożem. O Jezu co za dziewczyna. Wziąłem od niej nóż i odniosłem do kuchni, a po tym wróciłem do salonu i się zaśmiałem. Ryczy i ogląda jakieś zdjęcie. Dobra, Xander spokój. Nie przywiązujesz się do nikogo. Ughhh. Wypięła się w moją stronę, więc zawróciłem do kuchni i westchnąłem. Zobaczyłem na podjeździe samochód jej mamy, zajebiście. Pobiegłem do salonu i ją podniosłem.
- O, mój książę który mi naprawi serce?
- Oczywiście skarbie.
Poszedłem z nią na górę do jej pokoju i ją położyłem w łóżku.